Tam na progu w zoologu
Hipopotam grał na rogu
Małpa mówi panie kolego
Dosyć tego dobrego
Bo życie jest takie a nie inne
Dziurawe jak szwajcarski ser
Raczej nieczynne niż czynne
Zgubiony klucz do dwóch zer
W zoologu przy niedzieli
Tygrys w paski się ocielił
Małpa mówi – to już przesada
To już tak nie wypada
O, o póki co każdy będzie tańczył wkoło
Małpa płacze – panie kolego dosyć tego wszystkiego
Bo życie jest takie a nie inne
Dziurawe jak szwajcarski ser
Raczej nieczynne niż czynne
Zgubiony klucz do dwóch zer
Ech w niewoli, ech w niewoli
Nikt nikogo nie pie***li
Małpa mówi – marsz do roboty
Dosyć bracia tej niecnoty
Jedzie królik na króliku, bo królików jest bez liku
Małpa mówi – głupi królik nie zabiorę go na kulig
Bo życie jest takie a nie inne
Dziurawe jak szwajcarski ser
Raczej nieczynne niż czynne
Zgubiony klucz do dwóch zer
Jedno zwierze drugie zjada
Nikt nie gada przy obiadach
Małpa mówi – co za nuda
Z nudów bolą mnie już uda
Zwierzę duże, zwierzę małe, za kratami już na stałe
Małpa krzyczy het na strychu, bo wymiera się po cichu
Bo śmierci są takie a nie inne
Przychodzą po nas kiedy chcą
Raczej niewinne niż winne
Pod nosem z życia drwią
:) małpie figle ci w głowie ? :D
to masz tu taką poezję poranną ... z humorem.
Julian Tuwim
Telefon
(według Kornieja Czukowskiego)
Dzisiaj z samego rana
Zadzwonił u mnie telefon.
-Kto mówi?
- Krokodyl, proszę pana.
-A czego panu trzeba?
-Świętojańskiego chleba.
-A dla kogo?
-Dla mego synka.
-A ile?
-Wystarczy jedna skrzynka,
Nieduża, na jakieś pięćset kilo,
Bo to najmniejsze z moich krokodyląt.
Po chwili znowu: trrr….
-Proszę!
- Tutaj słoń. Czy są kalosze?
-A czy pan już swoje zdarł?
-Nie. Ja kaloszy nie noszę,
Ale zakładam bar
„Pod Słoniowym Bigosem”.
Więc proszę przysłać tysiąc pięćset par,
A przyrządzę je z chrzanowym sosem.
Potem zadzwoniły zajączki,
Czy są mazurki i pączki.
Potem żabki,
Czy są śmietanowe babki.
Potem pantera,
Żeby jej przysłać fryzjera
Potem niedźwiedź,
Że chce taki ogon jak śledź mieć!
Mówię mu: Misiu luby,
Jesteś na to za gruby!
-Za gruby?
-Ano chyba!
-Więc niech mi pan przyśle ogon wieloryba.
No, myślę sobie, wesoły dzionek!...
Aż nagle znowu gwałtowny dzwonek:
Trrr…
- Kto mówi?
-Pawian!
-Brrr…Uszanowanie!
Czym mogę służyć panie pawianie?
-Proszę o flakon wody kolońskiej
Dla narzeczonej mej, Małpiszońskiej,
Imię: Gorylica ( niech pan zapisze),
Adres: Szympansów, powiat Małpisze,
Gmina Matołczyn, poczta Makaki,
Ulica Taka, numer –owaki.
Ledwo odłożył słuchawkę pawian,
Znowu ktoś dzwonił, znowu rozmawiam:
-Halo! Kto mówi?
-Tutaj kurek na kościele,
Co chce pójść na karuzelę,
Ale nie ma za co,
Bo mu nic nie płacą.
Na zabawę w tę niedzielę
Idzie innych kurków wiele,
Więc pokornie proszę
Tylko o dwa grosze.
Po kurku – jeż:
-Ja chce też!
Po jeżu- osa:
- Poproszę papierosa!
Potem nosorożec:
-Proszę pudru korzec.
Potem lew srogi:
-Proszę pana,
Jaki jest telefon barana?
Bo to mój przyjaciel drogi,
A zapomniałem.
-Telefon barana? Służę!
Numer: cztery nóżki, zero, dwa rogi.
Jak się zaczęło od rana ,
Tak do późnej nocy
Trrr… trrr… trrr….
Mówię wam: sił już nie mam!
~aa napisał(a): :) małpie figle ci w głowie ? :D
to masz tu taką poezję poranną ... z humorem.
Figle? Tak :) I konsumpcja... miło, smacznie, wygodnie ;)
Poezja, w towarzystwie bardziej smakuje... również w towarzystwie lodów pistacjowych o godzinie 0.30! Nie mogłem sobie odmówić ;)
Chwytajmy chwile... bo przecież "Nic dwa razy się nie zdarza" :)
Dopisane 06.10.2015r. o godz. 11:33:
:)
Dopisane 06.10.2015r. o godz. 11:47:
aa, bardzo ładne te "kalendarze" :)
Dopisane 06.10.2015r. o godz. 20:02:
Staff Leopold
Deszcz jesienny
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich młodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Oto czas, gdy kwiat każdy, drżąc na swej krzewinie,
Wyziewa aromaty jak kadzielnic łona;
W mgle wieczornej wir dźwięków, krąży woń pieszczona,
Walc rzewliwy, szał jakiś pełen tęsknot płynie.
Każdy kwiat zieje wonie jak kadzielnic łona,
Skrzypce rwą niby serce w ucisku godzinie;
Walc rzewny, szał jakiś pełen tęsknot płynie!
W górze — Nieb pięknych, smutnych, świąteczna opona.
Skrzypce rwą niby serce w ucisku godzinie,
Serce, któremu wstrętna nicość niezmierzona!
Niebo smutne i piękne jak wielka opona;
Słońce w krwi swej stygnącej zgasło na wyżynie...
Serce, któremu wstrętna nicość niezmierzona,
Żadnego śladu świetlnej przeszłości nie minie!
Słońce w krwi swej stygnącej zgasło na wyżynie...
Pamięć twa jak monstrancjum lśni mi w głębi łona!
alter napisał(a):
Figle? Tak :) I konsumpcja... miło, smacznie, wygodnie ;)
Poezja, w towarzystwie bardziej smakuje... również w towarzystwie lodów pistacjowych o godzinie 0.30! Nie mogłem sobie odmówić ;)
aa, bardzo ładne te "kalendarze" :)
:) Łasuch jesteś :) też lubię ale nie o takiej porze ;) chociaż.. .nie wiem jak to jest, ale zawsze jak przegram ze swoim rozsądkiem i polecę za żołądkiem do zamrażalki, to natknę się ZAWSZE na puste pudełko po lodach. Rozczarowanie jest strasznnnne ;)
Upiór
Charles Baudelaire,
Ty, co niby stal niemylna,
Wnikłaś w pierś mą udręczoną,
Co jak czartów zgraja silna,
Zbiegłaś strojną i szaloną,
Czyniąc sobie tron i łoże,
Z upadłego mego ducha,
Żem skut z tobą, podły tworze,
Jak galernik do łańcucha,
Gracz namiętny do gry pęta,
Opój do swej butelczyny,
Jak robactwo do padliny, —
O! przeklęta, bądź przeklęta!
I błagałem ostre miecze:
„Wyswobódźcie mię z niewoli!”
I zatrutem błagał ciecze:
„Niech jad słabość mą wyzwoli!”
Lecz, wzgardziwszy mną w niedoli,
Rzekły do mnie jad i miecze:
„Tyś niegodzien, by z niewoli
Wyswobadzać cię, człowiecze!
Gdybyś, głupcze, pęt się zbawił,
Naszych starań wysiłkami,
Ty byś wskrzesił całusami
Wampira, który cię dławił!”
Upiór
Bronisława Ostrowska
Patrzą na ciebie okna domu twego,
Patrzą jak oczy rozgorzałe w cieniu.
Żółte promienie na sad od nich biega...
Ledwie dostrzegasz w źrenic obramieniu
Dwie pochylone sylwety kobiece:
Ktoś w głębi domu gra... płonące świece...
Gra. Słyszysz skrzypce? Muzyka tęskniąca
Szlocha i z szmerem fontanny się łączy;
Woń nocnych kwiatów falami roztrąca,
A w twoją duszę dziwną słodycz sączy.
Dobrze ci: smętna skrzypcowa muzyka
Wiąże cię z życiem i w wieczność przenika.
A oczy domu wciąż patrzą na ciebie:
Życie się patrzy z tych wślepionych oczu!
Czuwa - nie wrócisz! Wiatr sadem kolebie,
Puszczyk niekiedy zahuka w pomroczu.
I szum - jak gdyby spod gęstych konarów
Wracał świat dziecka odżegnanych czarów.
Słysz! struna pękła. Psa urwane wycie...
Cicho... ktoś przeszedł. Okna z wolna gasną,
Zasnęło czujne pogwałcone życie,
Księżyc zalewa ogród falą jasną.
Wróć! nie zaskrzypi próg... nie spotkasz ludzi...
Skrzypce nie westchną... życie się nie zbudzi.
Wróć! Widzisz stare, znajome pokoje!
Zegar uderzył; raz! - i znów, jak w trumnie.
Patrz - biurko - noce nieprzespane twoje...
Nowe jest tylko, widzisz, na kolumnie
Twoje popiersie rzeźbione w marmurze;
Stoi w księżycu białe, zimne, duże...
Twoja twarz. Stajesz i patrzysz w zadumie
Długo na uśmiech marmurowej twarzy,
Twój uśmiech. Wraca w dawnych wspomnień tłumie...
Ostatni - pomnisz? A z nocnych witraży
Pada na marmur miesięczna poświata,
Że i on zda się być nie z tego świata.
Patrzycie w siebie długo nieskończenie
Z jednym, choć różnej tęsknoty uśmiechem...
W powietrzu słychać prawie to spojrzenie...
Słyszysz! krzyżuje się - przeczucie - z echem -
Dwie złudy. W cichej miesięcznej jasności
Patrzycie w siebie - w głąb nieskończoności.
:) niektórych Telusa można posłuchać ale kalendarze są najlepsze ;)
:) te upiorki to tak do zachęty na wypady kulturalne do kina czy teatru ;)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.