alter napisał(a): Zawsze i wszędzie należy się przeciwstawiać relatywizacji naszej rzeczywistości.
Ci ktorzy sie sprzeciwiaja takiej relatywizacji czesto bywaja nazywani "pieniaczami". Ktos powiedzial, ze "aby byc normalnym nalezy miec troszeczke szalenstwa". Mysle, ze to odnosi sie rowniez do wymiaru chrzescjanskiego naszego zycia.
I wcale nie chodzi o to, aby byc ekstrawaganckim za kazda cene, ale o to aby nie podac sie "homologacji". Nalezy sie lekac i obawiac zycia chrzescijanskiego mdlego, bez znaczenia, wyblaklego, nudnego, ktore nie ma nic do powiedzenia, nie przeszkadza nikomu. Chrzescijanin, ktory nie przeszkadza nikomu, nie jest zdolny byc "prowokatorem", aby inni przestali byc obojetni na wartosci. Chrzescijanin nie powinien sie bac krytyki. Bardziej niepokojace jest zjawisko obojetnosci, ktore jest synonimem malego znaczenia lub tez znakiem nieobecnosci wiary w zyciu.