to tam zmieniła się obsługa?
jak sięgam pamięcią to nie przypominam sobie żadnej ,,czarnuli,, ;)
chyba że chodzi o ,,czarny charakterek,, :D

jak tam patrzec na jedzenie jak mozna sie przykleic do stolika poprosiłam pania zeby starła to starła a i owszem ale nie cały stolik tylko w miejscu gdzie pokazałam palcem :P potem rozsiadła sie obgryzała paznokcie a na koniec zle policzyła reszte :> mimo dobrego jedzenia wielkich porcji no traca klientów pani Gesler by sie załamała ;(

A co tam kelnerki, ja ostatnim razem kiedy tam bylam ze smakiem rozkroiłam podanego mi sajgonka, a tam.....długi, czarny ciąnący się włos ;/ Kelnerka przeprosiła mnie i wymieniła (tylko tego nadpoczętego sajgonka)...ale apetyt na sajgonki stracilam do końca życia....Innym razem kiedy stałam przy barze płacąc rachunek, widziałam przez kuchenne okienko jak oni to jedzenie przekładają z talerza na talerz rękoma :| Ogólnie jedzenie jest tam ciekawe, ale nie wiem co myśleć na temat jego podawania....

gdzie tam dobre jedzenie????!!!!! dania ze schabu smierdzą starym knurem!!!!!!fuj!!!!! ja stołuję się w Kruszynce:) polecam

Co do obsługi to ja akurat jeszcze nigdy nie zostałem tam zlekceważony. Nie żeby ktoś wchodził mi w du.. na odległość, ale chamstwa tam nie ma.
Co do czystości to faktycznie różnie bywa. Z reguły (jadam tam stosunkowo często) nie ma tam chlewu, aczkolwiek faktycznie zdarza się, że wchodzisz czasami a tu stół brudny. Ale co do czystości na stołach to jest to problem niemal wszystkich bolesławieckich restauracji. I w Ha-Noi nie jest pod tym kątem najgorzej. Co nie znaczy, że mogłoby być lepiej gdyby tylko bardziej się starali.

Największym plusem jest samo jedzenie. Dobrze wysmażone, pachnące, naprawdę duże porcje. Ja akurat ryb tam nie jadam, więc w tej kwestii się nie wypowiem. Jednak co do drobiu i wieprzowiny nie mam żadnych negatywnych uwag. No i uwielbiam ich zupę pekińską.

ps. Co do ogrzewania to faktycznie mogłoby być tam cieplej.

falco napisał(a): to tam zmieniła się obsługa?
jak sięgam pamięcią to nie przypominam sobie żadnej ,,czarnuli,, ;)
chyba że chodzi o ,,czarny charakterek,, :D

:| Falcosiu jak ja Cię kiedyś pacnę :> :*

A ja w Hanoi lubię pizzę margaritę, najlepsza.

Pozytywną rzecza jest to,że bezpańskie psy poznikały z ulicy:)...i obok Hanoi lubie Night Club Eden.