#alter nieaktywny
16 października 2015r. o 19:59
“Bóg nie umarł” - Urojenie niewiary.
Istotnym pytaniem jest: jak wiele dowodów potrzeba, by
przekonać kogoś, że Bóg rzeczywiście istnieje? W większości
ateiści w ogóle nie myślą o tym, co tak naprawdę mogłoby ich
przekonać do wiary w Boga. Kiedy zapytano o to Dawkinsa
podczas jednej z debat publicznych, odpowiedział: „To bardzo
trudne i interesujące pytanie, gdyż... zawsze myślałem,
że gdyby wielki, prawie trzymetrowy Jezus pojawił się nagle
i przemówił głosem Paula Robesona: «Istnieję. Oto jestem»,
ale nawet to... zastanawiam się, czy nawet to skłoniłoby
mnie...”15. Wydaje się, że nie do końca przemyślał tę trywialną
odpowiedź. Jeśli ktokolwiek twierdziłby, że widział trzymetrowego
Jezusa, to z pewnością zostałby wyśmiany. Prawda
jest taka, że jeśli skupisz się na tym, w co nie wierzysz i nie
będziesz w to wierzył, to żadne argumenty cię nie przekonają
i odrzucisz nawet najmocniejsze dowody przemawiające
przeciwko twojemu stanowisku.
Wiele razy studenci atakowali mnie: „Zamierzasz udowodnić
mi, że Bóg istnieje, a wiara chrześcijańska jest prawdą”.
Moja odpowiedź brzmiała wtedy: „Jeśli tak się stanie, to
czy uwierzysz w Boga i podążysz za Chrystusem?”. Kiedy odpowiadali
„nie”, konstatowałem: „Twoim problemem nie jest
brak informacji czy dowodów. Nawet jeśli miałbyś odpowiedzi
na wszystkie swoje pytania, w dalszym ciągu nie zacząłbyś wierzyć, bo
twój problem jest tak naprawdę duchowy, a nie intelektualny”.
Dopisane 25.08.2015r. o godz. 00:37:
Na podstawie tej samej logiki niedowiarków, ateiści mają swoją religię?
Bóg nie umarł - Urojenie niewiary
W książce zatytułowanej Bóg urojony Richard Dawkins
utrzymuje, że Bóg musi być urojeniem, ponieważ nie mógł
On istnieć. Dawkins jest najprawdopodobniej najbardziej
znanym ateistą na świecie. Twierdzi on, że choć wydaje się, iż
wszechświat został inteligentnie zaprojektowany, to nie może
być to prawdą, gdyż nadal nie odpowiedzieliśmy na pytanie:
kto stworzył Stwórcę? Jest to typowy przykład irracjonalnej,
sztywnej postawy ateistycznego umysłu. Prawda jest taka, że
nie trzeba wyjaśnienia każdego wyjaśnienia. Takie wymaganie
wprowadziłoby nieskończony regres, nic nie byłoby poznawalne,
a nauka i rozsądek stałyby się bezużyteczne (jest to
najgorszy scenariusz). Jeśli spacerowałbyś po lesie i znalazłbyś
żółwia na słupie ogrodzeniowym, to racjonalnie wywnioskowałbyś,
że sam nie mógł się tam dostać, że ktoś musiał
go tam położyć. Nawet jeśli nie widziałbyś, kto to zrobił, to
mógłbyś rozsądnie wywnioskować, że czas i przypadek nie
sprawiły, że znalazł się on tam.
Zygmunt Freud nazywał wierzenia religijne zaspokajaniem
pragnień, potrzebą posiadania jakiejś „postaci ojca w niebie”,
która mogłaby objaśnić nam parę rzeczy i porozmawiać
z nami, gdy jesteśmy samotni. David Aikman, były główny
korespondent „Timesa” oraz autor książki The God Delusion
[Urojenie niewiary – przyp. tłumacza], umieszcza ateizm w tej
samej kategorii co religię, mówiąc że „ateizm jest sam w sobie
urojeniem”, najzwyklejszym zaspokajaniem pragnień12. Istnieją
realne powody, dla których niewierzący nie chcą, by Bóg istniał,
lub też chcą zredukować Go do ślepej, bezosobowej siły.
Brak Boga to brak odpowiedzialności. Brak Boga to brak realnych
zasad moralnych. „Jeśli Bóg umarł – twierdzi Malcolm
Muggeridge – to ktoś musi zająć Jego miejsce”13 i tym kimś jest
zazwyczaj sam człowiek.
Zastanówmy się: ponad 90 procent ludzi uważa, że Bóg
istnieje. Twierdzenie, że ci, którzy wierzą w Boga, sami się
oszukują, oznacza, że ateiści (lub radykalni sceptycy, jak zwykłem
ich nazywać) sądzą, iż większość ludzi na świecie jest
pod wpływem zbiorowego urojenia. Aby podtrzymać swoją
daleką od intelektualnie obiektywnego punktu widzenia
opinię, musieliby odrzucić wszystkie dowody na istnienie
Boga i wyjaśnić, jak wszystko, co wokół widzimy, powstało
samo, przez przypadek.
Możemy zadrwić ze sceptyków, ponieważ ci z nas, którzy
mają wiarę, wiedzą, że nie ma na nią realnych dowodów.
Sceptycy uważają, że to wszystko opiera się na uczuciach,
urojeniach lub zależy od religijnego wychowania. Typowe
stanowisko ateisty jest następujące: „Kiedy ktoś prosi mnie,
bym udowodnił, że Bóg nie istnieje, ja proszę go, by udowodnił,
że smoki zionące ogniem nie żyją wewnątrz ziemi”.
Innymi przykładami są między innymi często przywoływana
Zębowa Wróżka i ulubieniec Richarda Dawkinsa – Latający
Potwór Spaghetti14. Ateiści są tak pewni siebie, jakby
podane przykłady same w sobie uzasadniały ich brak wiary.
Są jednak w błędzie. Nie istnieją dobre powody, aby wierzyć
w Latającego Potwora Spaghetti, Zębową Wróżkę czy smoki
zionące ogniem mieszkające we wnętrzu ziemi. Nie istnieją
dobre powody, aby wierzyć w Boga.
Dopisane 25.08.2015r. o godz. 00:39:
Warte powtórzenia :)
"Prawda jest taka, że jeśli skupisz się na tym, w co nie wierzysz i nie będziesz w to wierzył, to żadne argumenty cię nie przekonają i odrzucisz nawet najmocniejsze dowody przemawiające przeciwko twojemu stanowisku."
Wierzy, że nie wierzy? :D
Dopisane 25.08.2015r. o godz. 09:33:
PRAWDZIWA WIARA NIE JEST ŚLEPA
Wiara nie jest skokiem w ciemność; jest tego zupełnym
przeciwieństwem. Jest zobowiązaniem opartym
na dowodach... Irracjonalne jest przyrównywanie
wszelkiej wiary do wiary ślepej i wystawianie jej na
pośmiewisko.
John Lennox
Rozsądek jest narzędziem pomagającym nam
w lepszym zrozumieniu i obronie naszej wiary. Jak
ujął to Anzelm z Canterbury, nasza wiara jest wiarą
poszukującą zrozumienia.
William Lane Craig
Można spokojnie powiedzieć, że najdziwniejszą konferencją,
na której kiedykolwiek gościłem, była zorganizowana
w 2012 roku Global Atheist Convention w Melbourne, reklamowana
jako „Celebracja Zdrowego Rozsądku”. Ponad trzy
i pół tysiąca delegatów przybyło, by usłyszeć prelegentów
takich jak biolog ewolucyjny Richard Dawkins, Daniel Dennett
oraz Sam Harris. Bardzo niewielu (jeśli w ogóle) chrześcijan
pojawiło się na tej konferencji.
Celem mojego przybycia było po prostu wysłuchanie wystąpień.
Pomyślałem, że jeśli jest to międzynarodowe zgromadzenie
ateistów, to zostanie ogłoszone coś, co zmieni
świat, coś, co chciałbym usłyszeć jako pierwszy – być może
jakieś nowe odkrycie naukowe, które udowadniałoby (w ich
mniemaniu), że Bóg nie istnieje. Zamiast intelektualnych
ataków, których oczekiwałem, czterej mówcy występujący
podczas otwarcia konferencji okazali się być profesjonalnymi
komikami. Ich podszyte bluźnierstwem przemówienia były
prawdopodobnie próbą demonstracji pogardy dla każdej
odrobiny moralności, która została im przekazana w ich religijnym
wychowaniu.
Dopisane 17.09.2015r. o godz. 12:10:
Może komuś się przyda namiar na taką książkę? :) miłego
Arleta Tylewicz - Szczęście do poprawki.
"Jagoda, dziennikarka kolorowej prasy, żyje w przekonaniu o swoim udanym małżeństwie. Priorytetem dla niej jest ukochany mąż. I właściwie niczego więcej nie oczekuje od losu. Nie próbuje wyjść poza ramy, które sama sobie stworzyła. Jej życie, pozornie pozbawione trosk, jest doskonałe do czasu, gdy dowiaduje się o zdradzie męża. Po raz pierwszy staje przed koniecznością podjęcia samodzielnej decyzji: co dalej? Zagubiona i nieprzystosowana do stawiania czoła przeciwnościom, musi dorosnąć i stać się kobietą niezależną. Spotyka na swej drodze życzliwych ludzi, którzy są gotowi dać jej wsparcie, jednak nie potrafi pozwolić sobie pomóc. Szamocze się między chęcią powrotu do dawnego życia, uratowaniem małżeństwa, a pragnieniem niezależności i szacunku do siebie samej. Jednak los daje Jagodzie oręż w walce o własne szczęście.
„Szczeście do poprawki” to opowieść o zranionym uczuciu, rozczarowaniu i zdradzie, ale też o bezinteresownej przyjaźni i głębokiej miłości. O tym, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć wszystko od nowa i tylko od nas zależy, czy będziemy żyć pełnią szczęścia, czy tylko jego iluzją. "
[img=1442484555_ksn7p86.jpg]
Dopisane 08.10.2015r. o godz. 10:33:
Na czasie :)
Książka Krzysztofa Daukszewicza, znanego i cenionego satyryka, który od wielu lat obserwuje naszą rzeczywistość, to satyryczny rozrachunek z polską sceną polityczną ostatnich lat. Tak naprawdę tę książkę napisali wszyscy, którzy współtworzyli zieloną wyspę premiera Donalda Tuska. I Pan, i Pani, i nasi wybrańcy z ulicy Wiejskiej. Autor jest tylko subtelnym szydercą, inteligentnym wrażliwcem i trafnym komentatorem naszego życia codziennego.
Zbiór tekstów ilustrowany rysunkami Henryka Sawki.
[img=1444293206_v5myfid.jpg]
Dopisane 16.10.2015r. o godz. 18:04:
Zanim obejrzymy film, warto przeczytać... :)
[img=1445011425_2ftktt6.jpg]
"WSTĘP
Przez niemal dekadę wydarzenia, które tu rekonstruujemy, były tajemnicą.
Na początku kwietnia 2004 r. polscy żołnierze stoczyli w irackim mieście Karbala bitwę
o miejscowy ratusz połączony z posterunkiem policji i aresztem. Bitwę, która określana
jest obecnie w literaturze jako „największe starcie bojowe sił zbrojnych RP od czasu II
wojny światowej”. Batalię wygrali. Skąd zatem milczenie?
Kłopot w tym, że zwiadowcy z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej pod
dowództwem kapitana Grzegorza Kaliciaka, szturmani z Bielska-Białej, dwa Oddziały
Szybkiego Reagowania, żołnierze plutonu o kryptonimie Hammer oraz grupa logistyków –
całe to pospolite ruszenie strzelało do przeciwników, których status nie był i nie jest jasny.
Terroryści, powstańcy, partyzanci, zrewoltowani mieszkańcy czy może zdesperowani
cywile.
W dodatku akcja od początku była wielką improwizacją. Rebelia szyickiej Armii
Mahdiego kompletnie zaskoczyła dowództwo polskiego kontyngentu wojskowego, nasze
nieudolne Wojskowe Służby Informacyjne i szefostwo polskiej strefy odpowiedzialności
zwanej wówczas w tabloidowych mediach „województwem irackim”. W drugiej połowie
kwietnia rozeźleni naszą dezorganizacją Amerykanie zostawili nam z owego
„województwa” jedynie połowę powierzchni. I zabrali się do robienia krwawych
porządków tam, gdzie my dopuściliśmy do bałaganu.
Najważniejsze jest jednak to, że choć polski kontyngent nie poradził sobie samodzielnie
z Armią Mahdiego i musieli nam przyjść z odsieczą żołnierze US Army, to kapitan Kaliciak
i awaryjnie skrzyknięci ludzie pod jego komendą poradzili sobie z ponaddziesięciokrotnie
liczniejszym przeciwnikiem doskonale. Książka jest hołdem oddanym ich odwadze.
Piotr Głuchowski, Marcin Górka"
Dopisane 16.10.2015r. o godz. 19:59:
"Karbala
Gdy sytuację z ratusza w Karbali przeniesie się do komputera, do systemów symulacji
pola walki, program ocenia ją jako bezwyjściową, a jedynym ratunkiem jest poddanie
się.
Podpułkownik GRZEGORZ KALICIAK,
dowódca obrony City Hall"
... i jeszcze słówko o żołnierzu z Bolesławca wspomnianym w książce
"Karbala"! :)
[img=1445018266_zkk34de.jpg]
"JANUSZ RACZY, PRZEJECHANY AUTEM PRZEZ KIEROWCĘ-SAMOBÓJCĘ plutonowy z Bolesławca, ma dziś
stuprocentowy ubytek na zdrowiu. Jakby nie żył. Ale żyje i nie poddaje się depresji, choć nie opuszcza go ból. Został twarzą
kampanii pomocy weteranom „Szacunek i wsparcie”."
<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>