CNC napisał(a): stop cwaniactwu i promocji własnej osoby :> jestem za likwidacją !! inicjatywa była ok , ale później zrobiło sie zarabianie :>
~yorg2000 napisał(a): Przepraszam, jeśli "szeregowi" uczestnicy Gliniady poczuli sie urażeni, nie to było moim celem. Chciałem tylko im, a także osobom niezorientowanym w temacie otowrzyc oczy, pokazując pewne mechanizmy fukcjonujące (nie tylko) w kulturze, służące pod hasłem szczytnych idei zarabiać pieniądze. Nie potępiam tego - co nie jest zabronione, jest dozwolone, a kultura powinna się sprzedawać jak wszystkie dobra, chodzi tylko o to, by wszyscy mający z danym zagadnieniem do czynienia mieli czysty ogląd sytuacji i by niejasności nie sprzyjały próbom wyłudzenia pieniędzy lub bezinteresownego zaangażowania w czystych intencjach. Dla jasności: biorący udział w happeningu mogliby nawet płacić za to - za wzięcie udziału w fajnej imprezie, gdzie można odkryć w sobie na powrót dziecko, umazać się bezkarnie w glinie i na przekór całemu światu przemaszerować ulicami w towarzystwie sobie podobnych czując siłe "bycia razem - innym", ale niech maja świadomość zasad działania inicjatywy. Tak to się dzieje w normalnie rowiniętych państwach, np. na zachodzie Europy. Ale u nas, w kraju o ciągle niskim statusie ekonomicznym społeczenstwa, utarło się, że kultura powinna być dotowana, bo ludzi na to nie stać. Ale zasady wykluczają zarabianie na tym Próbuje się więc jak najwięcej działań ukryć pod płaszczykiem działań niedochodowych, podczas gdy one takimi nie są...
Do ona: być może miasto rzeczywiście nie jest zainteresowane wpieraniem Was - glinoludów, ale niekoniecznie wina musie byc tylko po stronie miasta. Widzisz: organizacja imprez to swego rodzaju polityka, a w każdej polityce (prócz polskiej, niestety) najważniejsza jest dyplomacja i umiejętnośc rozmawiania z każdym, nawet perzciwnikiem. Dziwisz się, że żadna instytucja nie chce z Wami rozmawiać, skoro w Waszym imieniu głos zabiera Papa-glinolud, który jest artystą, ale dyplomatą ŻADNYM? Ja z niejednym artystą miałem do czynienia (pracowałem w branży kulturalnej kilkanaście lat) i niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć lub zdziwić, ale ludzie "spoza" branży nie muszą tego akceptować, dlatego każda normalna inicjatywa artystyczna ma swego menedżera - specjalistę od zarządzania kulturą, ale bez konotacji artystycznych. Przemyślcie to i następnym razem wyślijcie na rozmowy nie Nowaka, ale kogoś innego.
Z życzeniami pomyślności