~ napisał(a): kiedyś trampki,wartdzwięgi.poldki itp śmigały i nikt sie nie przejmował spalinami a dzisiaj? przesada
tylko ile kiedyś ich było, a teraz? Naprawdę jesteśmy daleko w tyle za zachodem europy, zarówno z ekologią, stażem samochodów jak i kulturą co niektórych wypowiedzi, typu "pozwólcie mi jeździć czym chcę".
ostatnio pokazywali w tv stawki OC u nas i w UK. Gdyby u nas też takie były, zwłaszcza dla tych najmłodszych stażem, to i mniej samochodów by było, mniej smrodów tych najtańszych tdi-ków (bo to najczęściej chyba kupowany samochód przez takich właśnie młodych stażem) i żyli byśmy zdrowiej.
Na zachodzie korzystają z rowerów komunikacji miejskiej, a u nas każdy kupi sobie starego diesla i jedzie. Czy powinni zabronić jazdy starszymi niż 2005, nie koniecznie, bo taki wolnossący starszy nawet niż 1995 może być czystszy od zajechanego np. poflotowego focusa z 2010r. Może powinni zabierać dowody takim które te normy przekraczają, które nadmiernie kopcą, lub tym co DPFy wycinają. Ale nie same dowody za pokwitowaniem, tylko razem z tablicami i na lawetę a zakazem jazdy do momentu uregulowania emisji spali, bądź montażu takiego filtra. Potem bardzo dokładna kontrola i niech jedzie. Tylko z tymi badaniami jest niestety tak, że nikt tego nie kontroluje, i nawet największy złom dostanie ten przegląd.
Z zakazem wjazdu do centrów miast powinno być tak jak to niemcy mają, uważam to za dość skuteczny sposób na ograniczenie zanieczyszczeń i smrodów w centrach miast.
Ogólnie to dyskusja podobna do tej z paleniem w miejscach publicznych, np. na przystanku. Palacz powie że ograniczają jego prawa, niepalący też to powie gdy będzie musiał wdychać te dymki (prawo do czystego powietrza). Tylko przy pełnej wolności niepalący palącemu krzywdy nie robi, natomiast palacz truje tego co nie pali. Wniosek jest oczywisty.
Dlaczego zatem ja mam uciekać bo tu smrodzą, skoro ja nikomu krzywdy nie robię.