Po ciężkich 12 dniach, ultramaratończyk Krzysztof Czerepak dobiegł do celu charytatywnego biegu dla małej Julii.
Szczegóły akcji możecie znaleźć tutaj.
Krótko o Julce: "Juleczka jest pełną życia, ciekawską i dążącą za wszelką cenę do postawionego sobie celu dwulatką, nie zdającą sobie póki co sprawy jak ciężką drogą i walką będzie jej wejście w dorosłość. Ból i walka będzie towarzyszył jej do osiągnięcia wieku, w którym ciało już nie wzrasta.
O wadzie córeczki rodzice dowiedzieli się dopiero przy porodzie. Był to dla nich wielki szok, ponieważ nikt z lekarzy nie potrafił powiedzieć dlaczego nóżki Julki są powyginane, chudziutkie i brak w nich paluszków. Dopiero zdjęcie RTG pokazało brak kości strzałkowej w prawej nóżce, piszczel wygiętą w łuk, znikomy i nieruchomy staw skokowy oraz brak dwóch promieni w stopie, przez co jest ona znacznie węższa i brakuje w nich dwóch paluszków. Lewa nóżka posiada zarys kości strzałkowej, piszczel również jest wygięta. Staw skokowy ma lekki zasięg ruchu, ale również jest do "naprawy". W stopie nie ma jednego promienia, przez co jest węższa i brakuje jednego paluszka. Dotychczas Julię diagnozowano w Poznaniu. Na szczęście nie poddano jej jeszcze żadnej ingerencji chirurgicznej, gdyż w naszym kraju nie dają żadnej gwarancji na powodzenie takich operacji. Lekarze w Polsce nie posiadają odpowiednich kompetencji oraz sprzętu. Leczenie tutaj to męka fizyczna i psychiczna dla dziecka, gdyż operacji jest dużo i nikt nie daje na nie gwarancji powodzenia."
Krzysiek zorganizował bieg, który miał nagłośnić zbiórkę pieniędzy na wyjazd dzieczynki do USA, gdzie przeszłaby szereg skomplikowanych operacji oraz rehabilitację. Ultramaratończyk postawił sobie ambitny cel - przebiec blisko 500km trasę wybrzeżem Polski, spod granicy z Niemcami w Świnoujściu do Krynicy Morskiej, gdzie nasz kraj graniczy z Federacją Rosyjską. W planach miał on przebiegać około 40km dziennie, Krzysiek trafił na falę upałów podczas swojego wyczynu. Nie przeszkodziło mu to jednak i osiągnął swój cel. Po 12 dniach biegu w asyście swojego przyjaciele - Krzysztofa Pawlika oraz innych ludzi, biegacz zameldował się pod płotem odgradzającym terytorium Polski od terytorium Rosji.
Jak pisał do nas Krzysiek po dobiegnięciu do mety: "Trasa dobiegla konca. Po 12 dniach zameldowalismy sie w Krynicy Morskiej. Stamrad spacerkiem pod sama siateczke. Dziennie pok9nywalismy 40 km. W sumie wyszlo ich troszke ponad 470. Podczas biegu udalo sie uzbierac nieco ponad 15 tys zł."
Zbiórka pieniędzy trwa nadal, pomimo że Krzysiek osiągnął swój cel, do sukcesu zbiórki dla Julci jeszcze daleko.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).