Jako pierwszy swoimi wspomnieniami podzielił się z nami Józef Król, podczas powodzi tysiąclecia będący prezydentem Bolesławca:
Bolesławiec początkowo nie był zagrożony powodzią. Pierwsza fala opadów, jaka dotknęła Dolny Śląsk na początku lipca 1997 roku, objęła głównie dorzecze Odry. Wszyscy oglądaliśmy wtedy w telewizji dramatyczne obrazy z zalanych miast, takich jak Wrocław czy Kłodzko. Mieszkańcy angażowali się w pomoc dla powodzian. Wielu obawiało się, że powódź może dotrzeć także do Bolesławca, a my jako Urząd Miasta podjęliśmy pierwsze przygotowania na wypadek, gdyby faktycznie tak się stało.
Obawy okazały się uzasadnione, ponieważ już 18 lipca rozpoczęła się druga fala opadów, która objęła dorzecza Bobru i Kwisy. Deszcz padał nieustannie, przez co w obu rzekach szybko przybywało wody. Sytuacja była poważna do tego stopnia, że mogło dojść nawet zerwania zapory wodnej w Pilchowicach, a Wleń został całkowicie zalany. Ówczesny wiceprezydent Bolesławca, Władysław Zuziak, z wykształcenia geodeta, przygotował szczegółową mapę z warstwicami, pokazującą cały przebiegu Bobru przez miasto. Kiedy wraz z nim zaznaczałem na niej wszystkie zagrożone zalaniem miejsca, okazało się, że na szczęście jest ich niewiele.
Najbardziej zagrożona była nowa oczyszczalnia ścieków, niewystarczająco przygotowana do walki z powodzią. Gdyby została zalana, to nie tylko uległyby zniszczeniu jej urządzenia, ale też zginęłyby wszystkie hodowane tam drobnoustroje, niezbędne do oczyszczania wody pitnej z zanieczyszczeń. Obrona oczyszczalni na szczęście się udała, choć kosztowała wiele wysiłku i była bardzo trudnym zadaniem.
Mało brakowało, a zerwana zostałaby kładka dla pieszych przy ul. Spacerowej. Gdy fala powodziowa dotarła do Bolesławca, niosła ze sobą liczne konary i pnie powalonych drzew. Jeden z nich uderzył w kładkę i ją zablokował, co groziło jej zniszczeniem. Problem rozwiązali pracownicy MZGK, którzy przypięli do konara kotwicę i za pomocą ciągnika zdołali odsunąć go od kładki. Zagrożony zerwaniem był wtedy także most drogowy na Bobrze. W najgorszym momencie fala powodziowa była tak wysoka, że jej szczyt znajdował się zaledwie kilkadziesiąt centymetrów pod nim.
Mieszkałem wtedy na osiedlu Kwiatowym, więc postanowiłem zabrać śpiwór i spać w ratuszu, aby na wypadek zerwania mostu móc nadal zarządzać miastem. W całym urzędzie mieliśmy wtedy tylko jeden telefon komórkowy, i to dość ciężki (telefonia komórkowa dopiero się wtedy w Polsce rodziła), co też pokazuje, jak dużym wsparciem była dla nas pomoc krótkofalowców. Miałem w domu kajak, ale bałbym się nim pływać po ulicach.
Podczas walki z powodzią widoczne było ogromne zaangażowanie społeczne. Ludzie zgłaszali się do ratusza, oferując swoją pomoc, organizowano też liczne, samorzutne akcje pomocowe, będące niemałym wsparciem. Gdy po Bolesławcu jeździł samochód, z którego nadawano komunikat z prośbą o pomoc w ratowaniu oczyszczalni ścieków, odzew bolesławian był bardzo duży. Zgłosiła się do nas ekipa krótkofalowców, którzy bardzo pomogli w organizowaniu łączności.
Niemałym wsparciem służyła lokalna telewizja, na bieżąco informująca mieszkańców o sytuacji powodziowej i uspokajająca panujące wśród nich obawy. Wielu bolesławian zgłaszało się do nas, aby dowiedzieć się, czy ich domy są zagrożone zalaniem i tam również byli zapewniani, że są bezpieczni. Ostatecznie dzięki skutecznej akcji przeciwpowodziowej w mieście doszło głównie lokalnych podtopień, na które na bieżąco reagowała Straż Pożarna.
Tymczasem życie toczyło się dalej. 22 lipca, tuż po przejściu fali powodziowej, podpisałem umowę z firmą Zehnder na budowę pierwszej w historii Bolesławca dużej hali produkcyjnej, wybudowanej przy ulicy Modłowej. Tego samego dnia odbyła się sesja Rady Miasta, na której zdałem radnym relację z przebiegu akcji przeciwpowodziowej. Dwa dni później podpisaliśmy umowę na budowę hali sportowej przy I LO.
Jeśli chcecie podzielić się z nami swoimi wspomnieniami z czasów powodzi, piszcie do nas na adres [email protected] lub dzwońcie pod numer +48 693-375-790. Chętnie przyjmiemy nie tylko Państwa opowieści, ale też zdjęcia, pokazujące toczoną wtedy walkę z żywiołem i pomoc dla powodzian.
~~Brunatnoczarny Buk napisał(a): dobrze ten pan powiedział zamiast pracować to spał
~~Brunatnoczarny Buk napisał(a): dobrze ten pan powiedział zamiast pracować to spał
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).