Na początku ważna uwaga - dekada rządów Edwarda Gierka, znana w Polsce głównie za sprawą zaciąganych przez pierwszego sekretarza kredytów, to kolejna odsłona rządów komunistycznych w Polsce. Nie było wtedy żadnych wolnych mediów, a oficjalna prasa była tubą propagandową reżimu.
Właśnie z tego powodu 26 marca 1976 roku "redaktorzy" (właściwsze byłoby słowo "propagandyści") Słowa Polskiego z zachwytem pisali o "bolesławieckiej starówce", za jaką uważali rejon ulicy Asnyka. Czytelnik mógł się dowiedzieć, że W otoczeniu wieżowców okazałe wyglądają budynki przyciągające oko kolorowymi fasadami i oryginalnymi rozwiązaniami architektonicznymi, a ludzie rządzący miastem znani są z licznych inicjatyw.
Podobnych zachwytów ze strony tej samej redakcji nie doczekało się kilka miesięcy później osiedle Piastów, będące właśnie w budowie. Czytelnicy mogli zobaczyć zdjęcie dwóch wykańczanych właśnie bloków przy ulicy Broniewskiego (ob. Jana Pawła II) o numerach 51-56 i 44-49. Miało w nich już niebawem zamieszkać około 120 rodzin, a całe osiedle miało pomieścić około 5 tysięcy ludzi.
Nie wiadomo, czy był to tekst sponsorowany, czy samodzielna inicjatywa redakcji, ale 8 maja 1978 roku w Gazecie Robotniczej znalazł się obszerny i pochlebny artykuł o otwartej właśnie restauracji Prnjavor. Redaktorzy zapewniali, że szkoleni w Jugosławii pracownicy nowego lokalu przygotowują bałkańskie potrawy na takim samym poziomie, jak ich jugosłowiańscy koledzy. "Zupełnie przypadkowo" w dniu otwarcia miał się tam stołować prawnik z Banja Luki, podróżujący akurat z córką do Czernej. Goście, rzecz jasna, zachwalali zarówno potrawy, jak i wystrój samej restauracji, mało tego, byli pierwszymi gośćmi, obsłużonymi w tym lokalu.
Zdarzały się przypadki, gdy redaktorzy zwracali uwagę na istniejące w Bolesławcu problemy, ale jednocześnie zapewniali, że lokalne władze - czyli jedynie słuszna Partia - intensywnie pracują nad ich rozwiązaniem. Tak też było 2 lipca 1979 roku, gdy Słowo Polskie pisało o braku lekarzy w Bolesławcu, tym bardziej dotkliwym, że właśnie otwarto nową przychodnię przy ul. Zwycięstwa. Szczególnie potrzebni byli lekarze specjaliści, ale jak zapewniała gazeta, władza czyni intensywne starania o ich pozyskanie. Czyli jest problem, ale dzięki staraniom władz zostanie on wkrótce rozwiązany, w domyśle, jest zaledwie przejściowy.
Zdarzało się, że gazety organizowały wywiady z przedstawicielami lokalnej wierchuszki. Nie padały w ich trakcie niewygodne pytania, a notable mogli bez skrępowania prezentować czytelnikom swój punkt widzenia, którego nie dało się skonfrontować z przeciwnymi opiniami. Taki cel miało opublikowanie na początku 1980 roku w Gazecie Robotniczej wypowiedzi naczelnika miasta, Edmunda Krygera. Urzędnik opowiadał o swoich zamierzeniach i planach, a jego słowa opatrzono chwytliwym nagłówkiem Bolesławiec: nadążyć za potrzebami. Czytelnik miał odnieść wrażenie, że Bolesławiec dynamicznie się rozwija, trudności są pokonywane i wszystko zmierza ku lepszemu.
Na tle tego rodzaju ustawionych wywiadów wyróżnia się rozmowa z Krystyną Wawrzynowicz, posłanką na Sejm PRL i zastępczynią naczelnika miasta. Wywiad z nią opublikowało w czasie wydarzeń sierpniowych 1980 roku Słowo Powszechne. Posłanka mówiła o malejącej liczbie nowych mieszkań, braku komunikacji miejskiej, konieczności budowy oczyszczalni ścieków czy problemach w zbrojeniu gruntów. Na nowym osiedlu Piastów zaczęły powstawać prowizoryczne sklepiki, tworzone w mieszkaniach i piwnicach, ponieważ nie powstał tam żaden duży sklep. Jednocześnie posłanka wymieniała mające już miejsce działania, zmierzające do poprawy sytuacji w mieście - przebudowa skrzyżowań, czyny społeczne, malowanie elewacji budynków, sadzenie krzewów itd.
Generalnie w gazetach o aktualnych inwestycjach i działaniach władz można było pisać tylko dobrze, chyba że władza sama zechciała nadmienić o pewnych problemach. Czasy rządów Gierka to czas intensywnej propagandy sukcesu, obecnej także na gruncie lokalnym. Mieszkańcy mieli myśleć, że władza samozwańczo mieniąca się ludową o nich dba, widzi ich potrzeby i potrafi na nie odpowiadać. Publikowanie "newsów" w gazetach wojewódzkich i ogólnopolskich wymuszało także ich selekcję i utrudniało ich pogłębianie. Upiększony wizerunek Bolesławca nie był więc tylko kwestią propagandy, ale też faktu, że artykuły niejednokrotnie pisali ludzie z zewnątrz, niewiele wiedzący o mieście i jego realiach.
Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu, Urząd Miasta Bolesławca, sygn. 71.
~~Ceglastobrązowy Żółwik napisał(a): Mam już swoje lata ale nie pamiętam żeby w Polsce był kiedykolwiek był /rządził komunizm. PRL było państwem budującym socjalizm co dzisiaj w Polsce robi PiS.
~~Pomarańczowobrązowy Jaskier napisał(a): Historia koło zatoczyła...propaganda PiSowskiej TVPis i skradzionych gazet - jak za PRLu...:(
~~Pomarańczowobrązowy Jaskier napisał(a): Historia koło zatoczyła...propaganda PiSowskiej TVPis i skradzionych gazet - jak za PRLu...:(
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).