Seminarium kaznodziejskie w Nowogrodźcu powstało w 1898 roku jako jedyna tego typu placówka na Śląsku, obejmując swym zasięgiem także Wielkopolskę. Istniejąc przez czterdzieści kolejnych lat, zgromadziło pokaźną bibliotekę, która posiadała swoje osobne pomieszczenia, a nawet czytelnię. Co prawda inwentarz zagadkowej biblioteki się nie zachował, lecz duża część zgromadzonych tam dzieł musiała być związana z protestancką teologią. Seminaria kaznodziejskie są szkołami wyższymi, więc można spokojnie powiedzieć, że była to biblioteka uniwersytecka.
2 lutego 1938 roku seminarium zlikwidowano, ponieważ jego ostatni dyrektor, Gerhard Gloege, bardzo aktywnie sprzeciwiał się nazistowskiemu reżimowi. W czym, nota bene, miał bezwzględne poparcie większości kleryków oraz miejscowych parafian. Gmach główny seminarium zamknięto już kilka lat wcześniej (wykłady odbywały się nielegalnie w mieszkaniu Gloegego), a więc i dostęp do biblioteki stał się niemożliwy. Co się tam działo podczas II wojny światowej, tego nie wiadomo, ale źródła dają nam jeszcze jeden, już powojenny trop.
Rok po zakończeniu wojny w poważnie zniszczonym Nowogrodźcu pojawił się wysłannik Zarządu Kościoła Ewangelickiego na Śląsku, który miał za zadanie przyjrzeć się ogólnej sytuacji w mieście. Udało mu się ustalić, że cała biblioteka została przeniesiona do ratusza, co zresztą było dosyć racjonalnym rozwiązaniem – na terenie urzędu stare księgi byłyby zabezpieczone przed rabunkiem i zniszczeniem. Zabudowania dawnego seminarium przez wiele kolejnych lat były stopniowo plądrowane, a wobec chronicznych braków opału przynajmniej część biblioteki najpewniej skończyłaby w piecach kaflowych. Władze kościelne miały ponoć podjąć starania w bolesławieckich służbach bezpieczeństwa o odzyskanie książek… ale tutaj tropy się kończą.
W nielicznych dokumentach powstającej wówczas gminy miejskiej (!) Nowogrodziec nie znalazłem żadnej informacji na temat ewangelickiej biblioteki. Budynek ratusza jest niewielki, jednak pod koniec wojny przepadło miejskie archiwum (jego losy też są nieznane) i pozostałe po nim pomieszczenia mogły być zajęte właśnie na potrzeby przechowywania dużej ilości książek. Nie mamy żadnych informacji o tym, czy ewangelicy zdołali odzyskać swoje księgi i wywieźć je do Niemiec podczas przymusowych wysiedleń. Innymi słowy, biblioteka mogła ulec zniszczeniu (w całości lub w części), mogła zostać wywieziona z miasta przez Niemców, ale też wciąż może znajdować się gdzieś w Nowogrodźcu, być może w rozproszeniu.
Prawdopodobnie w bibliotece można było znaleźć nie tylko teologiczne rozważania z XIX i XX wieku, co więcej, wbrew twierdzeniom niemieckich duchownych nie wszystkie jej zbiory zostały przeniesione do ratusza. W 1950 roku dawne seminarium odwiedził regionalista Leon Piątkowski, który znalazł tam porzucone liczne starodruki i rękopisy, z których najstarsze pochodziły z XVI wieku, czyli z czasów, kiedy w miejscu seminarium znajdował się klasztor magdalenek. Piątkowski odkrył je na stercie pierza i papieru, w sali znajdującej się obok pomieszczenia, które uznał za dawną bibliotekę. Wszystkie znaleziska zostały przekazane przez odkrywcę do Wrocławia, jednak ta część biblioteki, która znalazła się w ratuszu, wciąż pozostaje okryta aurą tajemnicy – przynajmniej do momentu, w którym nie wypłyną nowe źródła lub ktoś nie dokona przypadkowego odkrycia…
Źródła:
Zachowana dokumentacja miasta Nowogrodziec z lat 1946-1950 jest dostępna w Archiwum Państwowym we Wrocławiu Oddziale w Bolesławcu, tworząc zespół akt Zarządu Miejskiego w Nowogrodźcu.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).