Tydzień temu pan Marek odebrał telefon od kobiety przedstawiającej się jako pracownica banku PKO, z którego usług osiemdziesięciolatek korzysta od lat.
- Powiedziała mi, że na moje nazwisko został złożony wniosek o kredyt na 25 000 zł i że wniosek został rozpatrzony pozytywnie - opowiada bolesławianin. - Oświadczyłem, że nie składałem takiego wniosku i nie potrzebuję takiego kredytu. Wtedy poinformowała mnie, że wraz z policją bank stara się sprawdzić, czy jakiś pracownik PKO nie jest zamieszany w branie kredytów na konto klientów. Wymieniła przy tym imię i nazwisko identyczne jak dane jednej z osób z mojej dalszej rodziny. To mnie zaniepokoiło.
Pan Marek nie uwierzył od razu w tę historię, jednak kobieta poinformowała go, że za chwilę zadzwoni do niego policjant aby potwierdzić jej informacje.
I faktycznie, po minucie zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta i potwierdzający, że policja prowadzi takie postępowanie i potrzebuje pomocy pana Marka. Prosił też o wykonywanie poleceń "pani z PKO".
- Uwiarygodnił panią z banku - mówi pan Marek. - Zadzwoniła znowu z prośbą, abym poszedł do banku i złożył wniosek kredytowy na 15 000 zł, a oni będą w tym czasie obserwować zachowania pracowników obsługujących ten wniosek. Natomiast kredyt miałbym dostać i wówczas podadzą jakieś specjalne konto, na które miałbym ten kredyt wpłacić.
Pan Marek porozmawiał z żoną i nabrał wątpliwości.
- Poszliśmy do banku, ale zaczęliśmy się zastanawiać, czy to rzeczywiście nie jest jakaś podpucha, czy możemy tych ludzi jakoś zweryfikować - opowiada. - Kobieta poprosiła, abym sprawdził numer infolinii na karcie bankomatowej i porównał go z numerem z którego dzwoni. Był taki sam. To samo zrobiliśmy z tym niby policjantem, podał że jest z komendy policji w Poznaniu. Zaproponował, żebym wszedł na stronę internetową komendy i sprawdził, że dzwoni z tego numeru. Rzeczywiście tak było.
- Poszliśmy do banku poprosiliśmy o kredyt 15 000 w okienku. Byłem zszokowany, bo kiedyś były inne metody udzielania kredytów, potrzebne były dokumenty, papiery, ocena wiarygodności, a my w ciągu 15 minut dostaliśmy gotówkę do ręki. Fakt, że jesteśmy klientami banku od lat i zna on naszą historię, ale i tak sprawność banku mnie zaskoczyła.
"Pani z banku" cały czas była na linii, nie rozłączała się, dziś pan Marek przypuszcza, że chodziło o to, aby nie miał możliwości skonsultowania się z nikim i odebrania jakiegoś innego telefonu. Kiedy dostał 15 000 w banku, kobieta podała mu numer konta, na który ma wpłacić pieniądze i podała nazwisko właściciela tego konta. Kazała też podać w tytule wpłaty, że są to pieniądze za materiały budowlane.
- Zaniepokoiło nas to, że imię i nazwisko brzmiało obco, ukraińsko, czy bułgarsko, poradziliśmy się zięcia i poszliśmy na policję. Oszuści dzwonili do nas jeszcze kilka razy, ale przestali, gdy odebrał zięć. Dopiero w komendzie dowiedziałem się, że można dzwonić przez bramki internetowe podszywać się pod jakiś inny numer telefonu - opowiada pan Marek. - W banku udało się odkręcić i anulować kredyt. Potraktowano nas tam bardzo uprzejmie i profesjonalnie, serdeczny ukłon w stronę pracowników PKO.
Pan Marek wie, że o włos uniknął naciągnięcia go na poważną kwotę.
- Dzwonią do starszych ludzi, a ja skończyłem 80 lat i myślę, że byłem dobrym kandydatem do oszustwa - mówi. - Daliśmy się wpuścić w maliny, ale dzięki policji i paniom z banku udało nam się nie stracić pieniędzy. Starszych ludzi można do pewnego stopnia wprowadzić w błąd, ale przychodzi refleksja, trzeba uważać i weryfikować takie historie. Opowiadam ją właśnie po to, aby ostrzec potencjalne ofiary. Słyszy się ciągle o naciągaczach na wnuczka, na policjanta itd., a mimo wszystko dałem się w to wciągnąć... Chcieliśmy po prostu pomóc policji złapać pracownika, który mógł brać kredyt na wasze konto.
- W sumie stracilibyśmy 30 tysięcy złotych, bo 15 wpłacilibyśmy oszustom i musielibyśmy spłacić w banku drugie tyle. Dzięki refleksji i przytomności umysłu żony udało się tego uniknąć, czyli co dwie głowy, to nie jedna. Chwalić się nie ma czym, ale trzeba ostrzec innych,
- Nie prowadzimy działań operacyjnych angażując przypadkowe osoby z zewnątrz, przestrzegamy zawsze przed zaciąganiem pożyczek na nieznane cele, a jeśli ktoś ma jakiekolwiek podejrzenia co do intencji dzwoniących, warto nas jak najszybciej poinformować, abyśmy mogli zablokować wypływ pieniędzy - mówi Oficer Prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Bolesławcu, aspirant sztabowy Anna Kublik-Rościszewska. - Apelujemy o czujność w przypadku tego typu telefonów. W tej sprawie prowadzimy czynności w celu wyjaśnienia, kto był autorem telefonów i właścicielem konta wskazanego przez oszustów.
~~Ciemnoturkusowy Osteospermum napisał(a): no chyba ktoś tu nie umie liczyć: po pierwsze oddaliby oszustom 15000 zł, więc nie wykorzystaliby tych pieniędzy z kredytu, a po drugie musieliby oddać 15000 zł plus odsetki. Straciliby nawet więcej niż 30000 zł.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).