Tytusińscy z Bolesławca, którzy sprzedali wszystko i wyjechali, kontynuują swoją podróż życia dookoła świata. Zwiedzili już Europę, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Indie, Malediwy, Malezję, a obecnie przebywają w Tajlandii, gdzie osiedli na dłużej. Ich przygody opisaliśmy we wrześniu w artykule "Gdzie jest dzisiaj rodzina z Bolesławca?". Rodzina Tytusińskich wspólnie tworzy dziennik swoich podróży i podejmowanych wyzwań, na kanale YouTube oraz na ich Instagramie.
Wraz z Kamilą i Mariuszem podróżują ich dwie córki, 12-letnia Maja i 10-letnia Zuzia. Dziewczynki od dwóch lat nie uczęszczają do tradycyjnej, polskiej szkoły, a świat odkrywają głównie poprzez wspólne przygody z rodzicami. Uczyły się online, a obecnie uczęszczają do międzynarodowej szkoły na tajlandzkiej wyspie Phuket, w której 23 czerwca skończyły rok szkolny. Rodzice zdradzili nam jak wygląda edukacja ich dzieci na drugim końcu świata.
Czy dziewczynki uczyły się w trakcie podróży?
- Dzieci kontynuowały naukę online w Centrum Nauczania Domowego, które okazało się idealną formą edukacji w podróży. Platforma edukacyjna była przejrzysta i intuicyjna, a podział na semestry, tygodnie i lekcje pozwalał na sprawną organizację nauki w zgodzie z planem podróży. Jednak po dwóch latach podróży dzieci zaczęły odczuwać brak bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami. Choć w Polsce brak towarzystwa nie byłby problemem, będąc w trasie, rodzina była niemalże skazana na siebie przez całą dobę. To właśnie wtedy Tajlandia wkroczyła na scenę - zdradza nam Mariusz Kozak.
Jak przyznaje rodzina, pierwsze wrażenie Azji było nieco przytłaczające: hałas, chaos i tłumy nie do końca wpisywały się w ich wyobrażenia. Jednak z czasem rodzina zaczęła czuć się coraz bardziej zżyta z tętniącym życiem kontynentem. Przyjęli tempo życia Tajlandczyków i zaczęli cieszyć się ich uśmiechami. Tajlandia oferowała im krajobrazy, wyśmienitą kuchnię, słoneczną pogodę i właśnie pozytywną, nienachalną uprzejmość i pozytywne, pełne uśmiechu podejście do życia - wszystko, czego rodzina potrzebowała do szczęścia.
Mimo tęsknoty za bezpośrednimi kontaktami społecznymi, najważniejszym aspektem podróży były dzieci. To one stanowiły punkt zwrotny w dalszym planowaniu zwiedzania świata. Spotkanie Maji i Zuzi z rówieśnikami z Filipin i dzieci pochodzenia hinduskiego urodzonymi w USA, było jak znalezienie skarbca pełnego kulturowych skarbów. Obserwowanie, jak dzieci bawią się, krzyczą, śpiewają i śmieją się razem, przekonało rodzinę do dłuższego pobytu w Tajlandii. Początkową barierą był język angielski, jednak dzieci okazały się być niezwykle elastycznymi w nawiązywaniu kontaktów i przekraczaniu językowych ograniczeń.
Do jakiej szkoły chodzą dziewczynki w Tajlandii?
Po zapoznaniu się z różnymi placówkami o programie międzynarodowym, zdecydowaliśmy się zapisać dzieci do szkoły z akredytacją Cambridge, International School of Phuket. Językiem nauczania był angielski, a rówieśnicy pochodzili z różnych stron świata - Tajlandii, USA, RPA, Izraela, Rosji, Anglii, Finlandii i Australii. To było dla nas spełnieniem marzeń z dzieciństwa. Początkowo obawialiśmy się, jak dzieci poradzą sobie w nowej szkole. Pierwszego dnia nawet nie oddaliliśmy się zbyt daleko od budynku, aby być w razie potrzeby na straży. Jednak okazało się, że żadna interwencja nie była potrzebna. Dzieci opuściły szkołę z większym uśmiechem na twarzy niż weszły do niej.
Jak wygląda tamtejsza edukacja?
Szkoła okazała się otwarta na świat, koncentrującą się na zrównoważonym rozwoju i przekazującą dzieciom pasję i miłość do naszej planety. Dzieci zajmują się hodowlą roślin, opieką nad zwierzętami oraz biorą udział w różnych projektach ekologicznych i 10 minut dziennie praktykują różne metody medytacji. Wzrastająca świadomość globalnych problemów, takich jak zmiany klimatyczne i ekologia, jest wpajana im na co dzień. Ten niesamowity styl nauki i otwartość na różnorodność kulturową stały się nie tylko obiektem naszych marzeń, ale również spełnieniem najskrytszych pragnień. Zrozumieliśmy, że to, czego doświadczają nasze dzieci, jest nieocenionym doświadczeniem i przygotowuje je do przyszłości.
Fot.: Tytusińscy. Zakończenie roku szkolnego w Tajlandii.
Fot.: Tytusińscy. Zakończenie roku szkolnego w Tajlandii.
Fot.: Tytusińscy. Zakończenie roku szkolnego w Tajlandii.
Fot.: Tytusińscy. Zakończenie roku szkolnego w Tajlandii.
Rodzina odważyła się opuścić swoje życie, wybrała podróż i udowadnia, że nauka nie zna granic, a świat jest najlepszym miejscem do edukacji. Chcą aby ich historia stanowiła inspirację dla wszystkich, którzy marzą o odkrywaniu świata i dawaniu swoim dzieciom bogatego doświadczenia. Są dowodem tego, że odwaga i determinacja mogą przynieść nie tylko nowe możliwości, ale również odkrycia, które na zawsze zmieniają nasze życie.
- Podążając śladami naszej odważnej rodziny, możecie otworzyć się na nowe możliwości, nauczyć się z szacunkiem patrzeć na różnorodność kulturową i czerpać z tego pełnymi garściami. Niech nasza historia stanie się dla was przypomnieniem, że życie jest pełne niespodzianek, a prawdziwa nauka rozpoczyna się tam, gdzie kończy się nasza strefa komfortu. Czy odważylibyście się na taką podróż? - pyta naszych czytelników rodzina Tytusińskich.
Zapraszamy do odpowiedzi na naszym forum.
~~Żółta Sośnica napisał(a): Dopóki nie chcą więcej, niez 500+ z kieszeni pracujących, jest ok. Oby po powrocie nie chcieli zasiłku
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).