Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMAMrowka zaprasza
BolecFORUM Nowy temat
Okruszki Historii
11 lipca 2023r. godz. 07:07, odsłon: 11024, Dariusz Gołębiewski

Mija 80 lat od ludobójstwa na Wołyniu - wśród świadków byli także późniejsi bolesławianie

Za masowe i bestialskie mordy na Polakach, dokonywane również w Galicji Wschodniej i na Lubelszczyźnie, odpowiada Ukraińska Powstańcza Armia.
Polski archeolog badający szczątki ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu
Polski archeolog badający szczątki ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu (fot. tygodnikprzegląd.pl)
REKLAMA
Villaro zaprasza

11 lipca 1943 roku na Wołyniu doszło do kulminacji masowych mordów na Polakach, które były dokonywane od kilku miesięcy przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA). Celem UPA było utworzenie niepodległej, "czystej" etnicznie Ukrainy, a jej członkowie podążali za faszystowską ideologią ukraińskiego nacjonalizmu. Jednym z kluczowych ideologów, Mychajło Kołodiński, krótko opisał, jak należy walczyć: "Trzeba krwi, dajmy morze krwi, trzeba terroru, wprowadzimy piekielny, trzeba ofiarować dobra materialne, nie zostawimy sobie niczego".

Początkowo upowcy planowali przepędzić Polaków za Bug i San, ale gdy Kresowianie nie zamierzali opuścić swoich domów, postanowili ich wymordować. Napadane wioski były otaczane kordonami, a następnie banderowcy wkraczali i mordowali wszystkich napotkanych Polaków, włącznie z dziećmi. Zabijali również tych Ukraińców, którzy próbowali pomóc swoim polskim sąsiadom i krewnym, nawet tych, którzy odmówili zabicia swoich polskich małżonków i dzieci, uważając ich za zdrajców. Historycy wskazują na setki rodzajów bestialskich tortur, których banderowcy poddawali swoje ofiary. Ukraińscy "partyzanci" oraz współpracujący z nimi chłopi rozrywali ofiary końmi, odcinali części ciała, krzyżowali, palili, grzebali żywcem, nabijali dzieci na sztachety płotów i widły, gwałcili kobiety... Lista jest naprawdę długa.

Polacy w dużej mierze musieli radzić sobie sami. Armia Krajowa przez długi czas prawie w ogóle nie reagowała na ukraińskie ataki, więc ludzie samorzutnie zaczęli tworzyć własne oddziały samoobrony. Najbardziej znana była ta z Przebraża, gdzie obrońcy przez kilka miesięcy odpierali banderowskie ataki, czekając na wkroczenie Armii Czerwonej na Wołyń.

Równocześnie część Polaków, świadoma ukraińskich zbrodni, zaczęła przeprowadzać akcje odwetowe, to znaczy krwawe napaści na wioski zamieszkałe przez Ukraińców. Polski odwet nie przybrał takiej skali, jak ukraińskie ludobójstwo, i należy pamiętać o tej różnicy, ale jego ofiary liczone są w tysiącach. W Polsce te zbrodnie są prawie tak samo przemilczane, jak zbrodnie banderowców w Ukrainie.

Należy dodać, że konflikt polsko-ukraiński na Kresach narastał od lat. W latach 1918-1919 Polacy i Ukraińcy toczyli regularną wojnę o Lwów i Galicję Wschodnią, którą Polska wygrała. Rok później obie narodowości wspólnie walczyły przeciwko bolszewikom, ale ostatecznie Polska zdradziła Ukrainę, skazując większość Ukraińców na życie i śmierć w czerwonym imperium. W II RP władze utrudniały zakładanie ukraińskich szkół, na Wołyniu i w Galicji Wschodniej prowadzono wojskowe osadnictwo, burzono cerkwie prawosławne, zablokowano utworzenie ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie. W odpowiedzi powstała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, dokonująca terrorystycznych napadów i zamachów na Polaków.

Wśród tych, którzy przeżyli wołyńskie ludobójstwo, znaleźli się ludzie, którzy po II wojnie światowej trafili do Bolesławca i po latach dzielili się swoimi wspomnieniami. Stanisława Balawender, będąca małą dziewczynką podczas rzezi wołyńskiej, wspomina, że w jej okolicy, czyli podlwowskich Rudkach, banderowcy zamordowali burmistrza i czteroosobową rodzinę kowala. Dodaje, że większość ludzi z obawy nocowała w piwnicach i innych kryjówkach. Polacy byli w każdej chwili gotowi do ucieczki. Nocami można było widzieć łuny pożarów unoszące się nad płonącymi wsiami, słychać było krzyki ludzi, bicie dzwonów kościelnych oraz wycie psów.

Wyjątkową historię ma za sobą Anna Banaś, która jako nastolatka mieszkała w Białym Potoku koło Tarnopola i zdołała podsłuchać jedną z narad Ukraińców. Gdy upowcy napadli na jej wioskę, spalili całą miejscowość i postrzelili ojca pani Anny, który mimo ciężkiego postrzału, zdołał przeżyć.

Istnienie "sprawiedliwych Ukraińców", którzy ratowali Polaków przed swoimi rodakami, potwierdził Zdzisław Borysiewicz, którego rodzina została ostrzeżona przed banderowskim napadem przez kierownika miejscowej szkoły, Ukraińca. 

Również jeden z najbardziej znanych bolesławieckich osadników, wieloletni opiekun zegara z wieży ratuszowej, Adam Kowalski, zetknął się z banderowcami. Gdy zatrzymał go jeden z upowskich patroli, wykorzystał swoją znajomość języka ukraińskiego i podał się za Ukraińca. "Partyzanci" uwierzyli i zostawili go w spokoju. 

Wyjątkową historię ma za sobą Anna Banaś, która jako nastolatka mieszkała w Białym Potoku koło Tarnopola i zdołała podsłuchać jedną z narad Ukraińców. Gdy upowcy napadli na jej wioskę, spalili całą miejscowość i postrzelili ojca pani Anny, który mimo ciężkiego postrzału zdołał przeżyć.

Potwierdzają istnienie "sprawiedliwych Ukraińców", którzy ratowali Polaków przed swoimi rodakami, Zdzisław Borysiewicz, którego rodzina została ostrzeżona przed banderowskim napadem przez kierownika miejscowej szkoły, będącego Ukraińcem.

Również Adam Kowalski, jeden z najbardziej znanych osadników w Bolesławcu, wieloletni opiekun zegara z wieży ratuszowej, miał kontakt z banderowcami. Gdy został zatrzymany przez patrol upowców, wykorzystał swoją znajomość języka ukraińskiego i podał się za Ukraińca. "Partyzanci" uwierzyli i zostawili go w spokoju.

Dramatyczną historię opowiada mieszkaniec Nowej Wsi Kraśnickiej, Stanisław Bryłkowski. Gdy był małym chłopcem, mieszkał z rodzicami w kresowym mieście Barysz. Pewnego dnia jego ojciec i starszy brat wyruszyli do pracy w lesie, ale musieli zostać na noc u ciotki pana Stanisława. Tego samego wieczora na wioskę napadli Ukraińcy, więc obaj Bryłkowscy rozpoczęli ucieczkę przez pola w kierunku Barysza, aby ostrzec swoich przed atakiem i uciec od oprawców. Niestety ojciec pana Stanisława, Józef Bryłkowski, został postrzelony przez upowca podczas ucieczki i zginął na miejscu.

 

Źródła:

- D. Gołębiewski, Kraśnik Dolny i okolice dawniej i dziś, Bolesławiec 2020.

- B. Hud, Ukraińcy i Polacy na Naddnieprzu, Wołyniu i w Galicji Wschodniej w XIX i pierwszej połowie XX wieku, Warszawa 2018.

- G. Motyka, Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji "Wisła". Konflikt polsko-ukraiński w latach 1943-1947, Kraków 2011.

- Ocalić od zapomnienia. Wspomnienia bolesławieckich Kresowian, red. J. Kupisz, E. Ołenicz-Bernacka, A. Puk, Bolesławiec 2014.

Mija 80 lat od ludobójstwa na Wołyniu

~~Srebrna irezyna niezalogowany
22 października 2024r. o 17:41
Jak idziesz w żołnierke, musisz się liczyć z tym, że do domu możesz nie wrócić.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Ład i porządek niezalogowany
22 października 2024r. o 22:57
Dbają o potomków upa bardziej niż o swoich, to już nie jest kraj w którym się urodziłem
No Mordor, do akcji likwidacji,bo przecież w Polsce jest ,,wolność słowa",buuaaahaha
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
Daj nam Cynk - zgarnij nagrodę!

Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!

Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].

Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).

REKLAMA Zapraszamy