Pijąc kawę z filiżanki z bolesławieckiej ceramiki przypomniałem sobie jak kilka ładnych lat temu, 31 grudnia przed południem, gdy spacerowałem po rynku bolesławieckim, spotkałem Andrzeja.
- Idziesz na Sylwestra? - zapytał na początek.
- Nie - odpowiedziałem.
- Dlaczego?
- Bo nie mam dziewczyny i nie mam gdzie iść. Będę na „białej sali”, czyli przed telewizorem,
- Ja w prawdzie też nie mam dziewczyny, ale znam kumpla, który organizuje domówkkę i może nas przyjąć – zaproponował Andrzej.
- No dobrze, ale przecież bez dziewczyn nie pójdziemy – zaznaczyłem.
- Ty, słuchaj, mam pewien pomysł...
- Jaki? Mów szybko – nalegał Jędrek.
Podszedłem do budki telefonicznej i wykręciłem numer do szpitala powiatowego w Bolesławcu.
- Halo! Poproszę z oddziałem wewnętrznym...
- Słucham, tu oddział wewnętrzny - usłyszałem bardzo miły głos w słuchawce. - Nazywam się J. Bolesławiecki, czy idziesz dzisiaj na Sylwestra? – zapytałem prosto z mostu.
- Nie, niestety nie! - usłyszałem.
- To ja Cię zapraszam na domówkę – odważnie wymówiłem.
- Zgoda – odpowiedziała dziewczyna.
Byłem nieco zaskoczony, ale ciągnąłem dalej.
- Masz może koleżankę, bo mój kolega też chciałby się dzisiaj pobawić.
- Zaraz zapytam – usłyszałem.
- Jola się zgodziła i też pójdzie – niemal krzyknęła.
- Fantastycznie, dziękuję – powiedziałem donośnym głosem. -Spotkamy się o 19 koło ratusza od strony Starówki – zaproponowałem.
- Zgoda - odpowiedziała Barbara my będziemy punktualnie. A jak wyglądacie? - zapytała na koniec.
- Jesteśmy łysi blondyni - na pewno nas rozpoznacie – zażartowałem.
- Dobrze, dobrze, jakoś damy sobie radę – odpowiedziała z uśmiechem. Do zobaczenia! - odłożyła słuchawkę.
Gdy z Andrzejem staliśmy w rynku i zbliżała się godzina 19 byliśmy zaniepokojeni. Trochę niepewni czy czasami dziewczyny nie zrobiły nas „w konia”.
Ale nie, oto przed nami stanęły w futerkach... dwie piękne, przystojne kobiety, w długich sylwestrowych sukniach i z rozpalonymi policzkami.
- No to gdzie idziemy? – zapytały.
- Na osiedle Staszica - odpowiedziałem. - Tam jest ta domówka, tam spędzimy wspólnego Sylwestra - Mówiłem pewny siebie.
- Wiesz dlaczego tu jesteśmy? – zapytała.
- Nie, nie mam pojęcia!
- Bo spodobał nam się sposób zaproszenia i „bezczelność” z jaką to zrobiłeś - szepnęła Barbara.
- Dziękuję za komplement - odpowiedziałem.
Potem była już tylko fantastyczna zabawa. Byliśmy szczęśliwi, że tak piękne dziewczyny są naszymi partnerkami.
Nasi koledzy bardzo nam zazdrościli, a my w ten wieczór byliśmy prawdziwymi amantami. Tańczyliśmy i bawiliśmy się do białego rana.
Dla mnie i mojego kolegi Andrzeja był to najwspanialszy Sylwester w życiu. On potem często spotykał się z Barbarą, aż w końcu wzięli ślub. Ja kilka razy jeszcze spotkałem Jolę i razem wspominaliśmy tą jedyną, tak szybko zorganizowaną sylwestrową noc.
Teraz wiem, że czasem warto zrobić coś inaczej, niestandardowo i niekonwencjonalnie. Nawet w systemie „last minute”...
Teraz często wspominam: Gdzie się podziały dawne prywatki...?
Pozdrawiam,
J. Bolesławiecki
PS. Życzę wszystkim wspaniałego Sylwestra i do siego Roku!
Tekst oryginalnie opublikowany w Bolec.Info w 2009 roku.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).