~Gizmo napisał(a): ~dok napisał(a): Podstawą tego aby udało się wypalić jakąkolwiek bryłę z gliny jest jej dobre wyschnięcie. W tym przypadku i w tak krótkim czasie i warunkach (pogoda) nie było na to szans. Woda w glinie zaczęła się gotować i parować co spowodowało naruszenie struktury i jego zawalenie. Proste. Dziwne, że tak doświadczony artysta tego nie przewidział, a może przewidział i liczył na cud? Nie wie.
Dok tak jak twierdzisz, to garniec zawaliłby się już w temperaturze 200 stopni Celsjusza a on usiadł w końcowej fazie wypalania, byłem tego świadkiem. Nie sądzę żeby Pan Artysta nie umiał opracowanej krzywej wypalania dla swojego pieca, bo ta wiedza jest podstawą jego zarobku i powodzenia, zapewniam aż takim dyletantem to on nie jest, poznaję to po tym co i jak robi. Są ludzie w tym mieście, który takie innowacyjne budowle umieją projektować i przeprowadzić konieczne próby żeby zapobiec takim sytuacjom. Ale kto mądrego słucha gdy pochwała głupoty jest wszech obecna.
Wrzenie wody w glinie to nie to samo co w czajniku. To powolna erozja uzależniona od zawartości wilgoci. Pod koniec wypalania doszło do krytycznego przeważenia tego procesu. Fizyka, fizyka, nauka... Gdybym znał grubość ścian dzbana, ogólną masę, wysokość, zawartość wody (to można było zmierzyć) to zrobiłbym stosowną krzywą. Na oko i z tego co pamiętam to nie mogło się udać. Kolejny dzban proponuję lepić w hali 2 miesiące wcześniej i wywieźć na BŚC na rynek po czym wypalić. Powinno się udać. W razie czego służę pomocą i obliczeniami.