TO JEST JUŻ DNO…
TZW. POLICJA. Wszystkim nam się włos jeży na głowie, gdy słyszymy kolejne informacje o tym, co się dzieje w naszej tzw. policji… Działania lub skandaliczne zaniechania działań, w normalnych krajach zdarzające się zupełnie wyjątkowo, w „państwie PIS” stały się już codziennością i normą. „Policjanci” albo doprowadzają (świadomie lub przez przypadek) do czyjejś śmierci, albo nie potrafią ochronić obywateli przed zagrożeniami, albo sami w zupełnie kuriozalny i idiotyczny sposób tracą życie. Mamy więc już do czynienia z jakimś pośmiewiskiem i żenadą, karykaturą służb porządkowych, które sprawiają wrażenie, jakby chciały koniecznie dać mocne preteksty do rozwiązania całej tej służby w pis-du i stworzenia jej od fundamentów na nowo. Przecież w tzw. policji takie kreatury, niemoty i dziwny czlowiek i jak generał Szymczyk są na każdym szczeblu, od Komendy Głównej poczynając, a na komendach powiatowych lub komisariatach kończąc. Tam są tysiące „szymczyków”, na ogół na dowódczych stanowiskach.
Polityka kadrowa Błaszczaka, Zielińskiego i Kamińskiego, polegająca na niszczeniu lub odsuwaniu na boczny tor najzdolniejszych i najbardziej fachowych funkcjonariuszy, a awansowaniu głupków i miernot, które jednak gwarantowały bezwzględną lojalność „jedynej słusznej partii”, daje efekty. Kaczyński nigdy nie chciał policji profesjonalnej, skutecznej i apolitycznej. Chciał policję taką, jaka jest jego partia. Im ktoś zdolniejszy, inteligentniejszy lub bardziej ambitny, tym gorzej dla niego… Chciał również, by pomiędzy policją a społeczeństwem powstał mur nieufności i wrogości, może nawet nienawiści. Jest to celem każdego dyktatora, napuszczanie jednych na drugich. Bo dla każdego dyktatora sprzymierzenie się jego aparatu terroru ze społeczeństwem prawie zawsze prowadzi do powszechnego buntu i kończy się utratą władzy. Tak robili w przeszłości Stalin i Hitler, tak było u nas w czasach komuny, tak dziś robią Putin, Łukaszenka i Kaczyński.
W czasie „rządów” PIS tzw. policja osiągnęła dno, ale nie jest ona bynajmniej jakimś niechlubnym wyjątkiem. Faktem jest, że pod względem dramatycznego, wprost nieprawdopodobnego w tak krótkim czasie, spadku wiarygodności, jakości wyszkolenia, fachowości i morale funkcjonariuszy oraz totalnego upolitycznienia tej służby i jej politycznej dyspozycyjności gorzej już chyba być nie może. Można się tylko zastanawiać, czy najbardziej zdeprawowane, niekompetentne i nieudolne jest kierownictwo resortu MSWiA (kolejni ministrowie: Błaszczak i Zieliński, Brudziński, Witek, Kamiński i Wąsik), czy najwyższe dowództwo tzw. policji na czele z „Granatnikiem” Szymczykiem i komendantami wojewódzkimi, czy wreszcie ich podwładni z komend i komisariatów. I choć zawsze, gdy się pisze o dużej grupie ludzi, nie sposób uniknąć znacznych uogólnień, to jedno można powiedzieć bez ryzyka pomyłki. Autorytet, prestiż i wiarygodność polskiej tzw. policji są dziś równe zeru…
W 1989 r., po upadku komuny, część obywateli jednak ufała ówczesnej milicji, duża część czuła przed nią respekt. Potem były lata mozolnego budowania zaufania społeczeństwa i prestiżu tej formacji. Jeszcze 10-12 lat temu Policja była wśród trzech instytucji cieszących się największym społecznym zaufaniem (55-60%), obok Straży Pożarnej i kościoła. Kilka lat temu ufało jej już tylko 35-40%, a Straży Pożarnej nadal ponad 60%. Dzisiejszej tzw. policji nie ufa już w Polsce nikt. Ani stara, odchodząca władza, ani nowy rząd, ani społeczeństwo. Sama tzw. policja pewnie sobie nie ufa… A policja, której społeczeństwo nie ufa i która nie ma wsparcia ze strony tego społeczeństwa, nie jest już żadną policją, ani dobrą, ani złą. Jest tylko bandą uzbrojonych ludzi, którzy cieszą się znacznie większą władzą i przywilejami, niż pozostali obywatele. Jest bezmyślnym, karnym i bezwzględnym ramieniem zbrojnym partii rządzącej. Hołubionym przez władze, mającym dostęp do broni i różnych środków przymusu, notorycznie nadużywającym uprawnień, na ogół pozbawionym empatii, zindoktrynowanym. A kto wie, czy nie najgorsze jest to, że nad funkcjonariuszami swojego aparatu represji rządzący rozpostarli szczelny „parasol ochronny”. „Policjanci” wiedzą dobrze, że nawet gdy dopuszczą się zbrodni, skandalicznych błędów lub zaniedbań, władza nie pozwoli, by ponieśli konsekwencje. Zapewni im bezkarność. I społeczeństwo też wie, że oto 30 lat po likwidacji SB i ZOMO znów mamy w Polsce „kastę nietykalnych”. I ta wiedza rodzi bezsilną wściekłość oraz poczucie rażącej niesprawiedliwości.
Mało który młody człowiek wstępuje w szeregi policji po to, by lać pałą teleskopową protestujące bezbronne kobiety. Mało którego marzeniem jest pilnowanie, wraz z kilkuset kolegami, pustej willi na Żoliborzu lub jakiegoś za...nego pomnika na placu. Tym młodym ludziom wydaje się na ogół, że wstępują do służby bardzo potrzebnej społeczeństwu, dumnej i ofiarnej, fachowej i skutecznie broniącej obywateli przed przestępcami. Ale tą formacją od 8 lat rządzą kanalie w oficerskich mundurach. I to oni organizują system szkolenia, w którym główny nacisk kładziony jest na kwestie ideologiczne. To te kanalie odpowiadają również za weryfikację młodych funkcjonariuszy pod kątem ich przydatności do politycznych celów partii rządzącej. To kanalie w oficerskich mundurach odpowiadają za politykę kadrową, za cały system podejrzanie szybkich, nieuzasadnionych awansów i niezasłużonych kar. Nie trzeba być fachowcem, by dostać atrakcyjny przydział, pochwałę przełożonych lub premię kwartalną. Wystarczy nienawidzić KOD-u, Strajku Kobiet, Tuska i PO. Zaś dotkliwie ukarać nieposłusznego funkcjonariusza jest bardzo łatwo. Wystarczy zesłać go z prestiżowej komendy w dużym mieście na jakieś zadupie i taki funkcjonariusz jest załatwiony praktycznie na całe życie. Jaki by nie był zdolny i doświadczony, i tak będzie się zajmować głównie złodziejami rowerów…
„PROKURATURA”. Ale tzw. policja nie jest wyjątkiem. To niejedyne dno lub (jak kto woli) szambo… Nie mniej głębokie, równie zdeprawowane, amoralne, niekompetentne, nieudolne i upolitycznione jest dno o nazwie „prokuratura”. Tu z kolei można się zastanawiać, czy prokuraturę w Polsce można już nazywać organizacją przestępczą, czy jeszcze trochę jej do organizacji przestępczej brakuje… Jeśli wśród ok. 6.000 prokuratorów calutka wierchuszka, czyli ok. 200-300 najwyższych funkcjonariuszy, to przestępcy, to jak inaczej nazwać tę służbę? Dopiero za kilka miesięcy, po wyczyszczeniu prokuratury ze nominatów Ziobry, dowiemy się, jak olbrzymia była skala przestępczości i tuszowania przestępstw, nadużyć władzy, karierowiczostwa, politycznej służalczości i zwykłego tumiwisizmu w prokuraturze w czasach „dobrej zmiany”. To jest prawdziwy horror. Zwykli obywatele idą za kraty za sklepowe kradzieże, a Prokuraturą Generalną, Prokuraturą Krajową, prokuraturami regionalnymi i okręgowymi (a często także rejonowymi) kierują nie tylko prokuratorscy analfabeci, ale po prostu kryminaliści! Nie waham się użyć tego słowa, choć przyjęło się nazywać wielokrotnym przestępcą lub kryminalistą ludzi skazanych prawomocnymi wyrokami sądowymi. Przypominam jednak często, że zbrodniarzy stalinowskich też skazywano dopiero po 1956 r., choć cała Polska wcześniej wiedziała, że dopuszczają się najgorszych przestępstw.
Właściwie nie mam co się rozwodzić nad tymi ruinami prokuratury, które pozostawili po sobie Ziobro i Święczkowski. Niemal wszystko już i tak na ten temat wiecie, a jeśli nie wiecie, to wystarczy odnieść to, co powyżej napisałem o tzw. policji, do resortu kierowanego przez Ziobrę. To ten sam schemat, te same metody zarządzania i czystek politycznych, nadużywania władzy, nieudolności, awansów i represji. To właśnie m.in. dlatego, że wiem dość dobrze, jakim szambem jest obecna prokuratura, z dużym rozczarowaniem przyjąłem informację, że nowym Prokuratorem Generalnym ma zostać Adam Bodnar. Cenię go bardzo, szanuję, lubię i podziwiam jego kompetencje oraz niezłomność, ale na czele ministerstwa sprawiedliwości i prokuratury potrzebny jest bezlitosny facet z toporem w ręku. Mający mocną pozycję polityczną, nienawiść w sercu, bezwzględny w działaniu, który wytłucze te setki bękartów Ziobry jak karaluchy. Tak żeby pożałowali, że w ogóle kiedykolwiek zostali prokuratorami. Giertych by tego dokonał. Jest kilku facetów, którzy by tego dokonali np. Wojtunik lub Sienkiewicz, może Kierwiński. Ale Bodnar, moim zdaniem, nie jest takim bezlitosnym twardzielem z toporem w dłoni…
ARMIA. No i pozostał jeszcze trzeci segment tego dna – armia. Znów mamy ten sam schemat i znów mamy identyczne kanalie, które nią kierują. Identycznie ci ludzie potrafili zepsuć wszystko, co przejęli od poprzedników, a najbardziej zepsuli morale samych żołnierzy i oficerów, etos służby, szacunek dla mundury, motywację, no i zaufanie do zwierzchników. Zamiast intensywnie szkolić żołnierzy już będących w służbie i zapewniać im coraz lepsze wyposażenie, Błaszczak woli tworzyć nowe jednostki, które jeszcze przez wiele lat istnieć będą wyłącznie na papierze. Ale kosztować będą krocie… I w tych nowych jednostkach kadrę dowódczą, która nie ponosi za nikogo i za nic żadnej odpowiedzialności (bo przecież nie ma tam ani żołnierzy, ani sprzętu), stanowią wyłącznie ludzie Błaszczaka.
Jeśli za pion planowania operacji wojskowych oraz pion szkolenia odpowiadają „generałowie”, którzy nigdy nie dowodzili oddziałem większym, niż kompania (!) i którzy, gdyby nie Błaszczak, do dziś byliby pewnie nadal majorami na jakimś zadupiu, to o jakim planowaniu operacji i szkoleniu tysięcy żołnierzy można w ogóle mówić?! O jakich dowódcach operacyjnych można mówić, skoro ci obecnie najwyżsi wywodzą się z WOT? Czyli z formacji paramilitarnej, totalnie upolitycznionej, która nie ma nawet na swoim wyposażeniu broni ciężkiej! I do której często przyjmowani są ludzie, którzy nigdy nie powinni dostać broni do ręki…
3 lata temu, w manewrach Zima 2020, w których brało udział kilka tysięcy najlepszych oficerów, nasza armia dostała ciężki łomot od armii rosyjskiej. Nasze siły zbrojne przestały istnieć w ciągu kilku dni, choć miały na swoim wyposażeniu sprzęt, którego wtedy jeszcze wojsko nie miało i często do dziś go nie ma (np. myśliwce F-35 lub czołgi Abrams). Ale wtedy mieliśmy przynajmniej dowódców-generałów z prawdziwego zdarzenia, weteranów misji zagranicznych i absolwentów renomowanych uczelni wojskowych. Zaś dziś na czele naszej armii stoją „generałowie”: Kukuła, Klisz i Radomski. To nie żart… Żaden z nich nie powinien być nawet dowódcą brygady, a zostali mianowani dowódcami 170-tysiecznej armii.
I teraz wyobraźmy sobie, co czują oficerowie WP lub tzw. policji, mający za sobą wiele lat nienagannej służby, po licznych szkoleniach, cieszący się autorytetem wśród podwładnych, doświadczeni i wielokrotnie odznaczani za zasługi, którzy nagle dowiadują się, że ich szefem zostanie jakiś przydupas Błaszczaka, Kamińskiego lub Wąsika, nie mający na swoim koncie ani żadnych sukcesów, ani żadnych kompetencji, by dowodzić zespołami ludzkimi. No i odpowiadać za życie oraz zdrowie podległych mu tysięcy funkcjonariuszy. Co czują prokuratorzy z 20-letnim stażem, gdy nagle Ziobro szefem prokuratury regionalnej lub okręgowej robi swojego protegowanego, który kilka lat temu był jeszcze szeregowym funkcjonariuszem „rejonu”. I nawet tam nie miał żadnych sukcesów na koncie. Dla morale, zaangażowania, ofiarności i chęci doskonalenia swoich umiejętności przez podwładnych PIS-owskich nominatów nie ma nic gorszego, niż to, co PIS przez 8 lat zrobiło w trzech resortach mających fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa i milionów Polaków.
PIS-owskich nominatów z tzw. policji i armii oraz prokuratury można się pozbyć stosunkowo szybko, a potem dowódcze stanowiska powierzyć fachowej, apolitycznej kadrze. Można stosunkowo łatwo przeprowadzić reorganizację tych służb, wdrożyć nowe systemy szkolenia, zlikwidować braki kadrowe, kupić dodatkowe wyposażenie itd. Te wszystkie działania przeprowadza się odgórnie, ustawami lub rozporządzeniami. Ale zmiany w mentalności funkcjonariuszy i żołnierzy, przywrócenie im poczucia obowiązkowości, odpowiedzialności, rzetelności i wiary w sens ich służby to proces na lata. Żadnym rozporządzeniem ministra się tego nie dokona, podobnie jak nie przywróci się żadnym rozporządzeniem zaufania obywateli do prokuratury i tzw. policji.
https://www.facebook.com/profile.php?id=100090158624547
Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
Jacek Nikodem/Awarski/Winiarski
Zastosowana autokorekta