~~Horus napisał(a): racja...
wszystko zależało od tego jak kto chciał to świętować...
dla jednych to był pewien przymus -zwłaszcza w szkołach- dla innych nazwijmy to -obowiązek partyjny...
dzisiaj nikt tu się otwarcie nie przyzna że maszerował w tych pochodach i pozdrawiał tych stojących na trybunie przed wieżowcem...;D
tak samo jak dzisiaj nikt się nie przyzna że był dumny z posiadania książeczki PZPR...
najlepiej to widać kiedy przejrzy się ''życiorysy'' zarówno tych którzy są dzisiaj u władzy...zarówno tej krajowej jak i naszej lokalnej...;D
~~Horus napisał(a): racja...
wszystko zależało od tego jak kto chciał to świętować...
dla jednych to był pewien przymus -zwłaszcza w szkołach- dla innych nazwijmy to -obowiązek partyjny...
dzisiaj nikt tu się otwarcie nie przyzna że maszerował w tych pochodach i pozdrawiał tych stojących na trybunie przed wieżowcem...;D
tak samo jak dzisiaj nikt się nie przyzna że był dumny z posiadania książeczki PZPR...
najlepiej to widać kiedy przejrzy się ''życiorysy'' zarówno tych którzy są dzisiaj u władzy...zarówno tej krajowej jak i naszej lokalnej...;D
Otwarcie przyznaję się, że maszerowałem w tych pochodach i pozdrawiałem, tych stojących na daszku wejścia do ,,okrąglaka" a nie ,,wieżowca"... :)
Nigdy zaś, nie przyznam się do dumy posiadania książeczki P.Z.P.R - ponieważ nigdy do niej nie należałem...
Ps: Samo świętowanie uważam za fajne, które nawet miło wspominam, ale co do całej otoczki to mam mieszane wspomnienia...