~~ww napisał(a): Ktoś napisał: ~~Zdzisław Abramowicz napisał(a): Nie sądzę, by mój wpis zmienił nastawienie do mnie moich adwersarzy, jednak mam obowiązek odnieść się do błędów, zawartych już w słowie od Redakcji. Wystarczy posłuchać tego, co mówiłem, by stwierdzić, że kwestia głazu-pomnika, "postawionego "około pół kilometra od obozu", dotyczyła monumentu, upamiętniającego byłą filię Gross-Rosen - AL Hartmannsdorf - Miłoszów, odsłoniętego tam przy głównej trasie przelotowej przez ową miejscowość, odsłoniętego 11 maja 2016 roku - A NIE BUNZLAU I ! Całą tą uroczystość nagrywaliśmy wtedy również dla telewizji Łużyce. A ziemia z domniemanego -wtedy- terenu Bunzlau I nie była w roku 1985 "pobierana do badań", lecz do specjalnej urny, którą harcerki zawiozły do obozu macierzystego w Rogoźnicy, gdzie została uroczyście umieszczona pod głównym pomnikiem w specjalnej ścianie pod tym monumentem. Kolejny raz muszę też przypomnieć, że w sprawie Bunzlau I i II korzystamy przede wszystkim z materiałów, opracowanych przez wybitnego historyka, Ś.P. Profesora Alfreda Koniecznego, z którym za Jego życia miałem zaszczyt rozmawiać. Mamy też stały kontakt z pracownikami naukowymi Muzeum Gross-Rosen, których chyba trudno posądzić o niekompetencję i stronniczość. Oczywiście zebrane materiały od ludzi, których miałem zaszczyt poznać osobiście, zwleczeni do byłego Bunzlau jako robotników przymusowych dla tych, "co i tak wiedzą lepiej" - są tylko stronniczą makulaturą... I już tak na koniec - do Pana Krzysztofa - nie wiem, ile Pan ma lat, skoro "przed pięćdziesięciu latami był pan harcerzem i odwiedzał Ś.P. Pana Doktora Kłosowskiego, słynnego Doktora "Rolę" , porucznika z Powstania Warszawskiego, bowiem ja miałem jeszcze w bolesławieckim LO miałem zaszczyt być w koedukacyjnej drużynie, prowadzonej przez Żonę Doktora, Ś.P. nieodżałowaną Zofię Kłosowską, do której należała także m.in. Bożenka Kłosowska, moja koleżanka licealna. Wielokrotnie więc miałem okazję rozmawiać z Doktorem, odwiedzałem go także jeszcze na krótko przed Jego śmiercią. Pragnę zapewnić Pana, Panie Krzysztofie że znam historię obiektów byłego POM-u, kaplicy cmentarnej, na ścianie której jako dziecko w latach pięćdziesiątych XX wieku widziałem dziury, wyrwane kulami, że sprawa pochowania zabitych jeńców włoskich w położonym opodal drogi nad Bobrem też mnie zawsze poruszała... A cmentarz mogłem wtedy zobaczyć, bowiem towarzyszyłem ojcu, dokonującemu tam pomiarów geodezyjnych przy wytyczaniu nowych granic owej nekropolii. Kończąc raz jeszcze chciałbym powtórzyć to, co powiedziałem na sesji. Miejsc, gdzie w czasie drugiej wojny światowej byli w samym Bolesławcu i całym powiecie przetrzymywani Polacy, w tym też całe rodziny z dziećmi, jest bardzo dużo. Cierpieli głód, ciężko pracowali , również tu czasem umierali (jak choćby bestialsko pobity Józef Ulański, "łaskawie" pochowany pod murem cmentarza w Brzeźniku. Nie wiem, czy służy upamiętnianiu Ich gehenny dzisiejsze atakowanie ludzi, którzy mają prawo - bez względu na to kim są - poznawać ich dzieje. Osobista niechęć, czy wręcz czasem nienawiść, jakiej co pewien czas doświadczam być może sprawia komuś wielką frajdę, trudno...Bolesławiec restaurants
Ponawiam pytanie, kim Pan jest aby wypowiadać sie jako rzekomy ekspert?
A kim jest anonimowy hejter, który ponawia swoje pytania? Trochę odwagi! Pan Abramowicz to jeden z pierwszych polskich regionalistów, którzy wzięli się za badanie historii naszego regionu, posuwając naszą wiedzę w tym temacie bardzo mocno do przodu. Liczne publikacje, które współtworzył, są teraz podstawowym punktem wyjścia do dalszych badań. Owszem, zdarzają się tam błędy, ale błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. A w temacie AL Bunzlau I - póki nie pojawiły się zdjęcia lotnicze Bolesławca z grudnia 1944 roku, które przesądziły sprawę, wskazywano różne lokalizacje tego podobozu w oparciu o ustalenia historyków, zeznania i wspomnienia byłych więźniów oraz nieliczną zachowaną dokumentację. W tej chwili lokalizacja AL Bunzlau I w rejonie skrzyżowania ulic Gałczyńskiego i Wańkowicza nie budzi żadnych uzasadnionych wątpliwości. A zebrane wcześniej materiały pozwalają szczegółowo odtworzyć warunki życia w tym obozie.
W słowie końcowym raz jeszcze zachęcam sfrustrowanych hejterów wszelkiej maści, aby zechcieli ujawnić swoje nazwiska i, jak mniemam, bardzo rozległe kompetencje, zanim zaczną pytać o to innych.