kobiety,męszczyźni...tutaj nie ma róznicy!!
Jechałem dzis ul.sierpnia 80,gośc w twingo juz koło Żabki puścił lewy kierunek,i toczył się,nie nie jechał,toczył się i tak pooowooooli zjechał na chodnik na wys Playa,bardzo pooowoooli sunał ta ulicą szukając miejsca (PUSTO BYŁO!!!),omijając zaparkowanego gościa zobaczyłem po jego minie,że to był szczyt stresu z jego strony.

Nie wiem,nie rozumiem,ale jak dla dziadka w wieku 70-80 lat jazda jest stresem i sam nie może sie odnaleźć na pustej ulicy to brak mi słów!!!!a spowolił kilkanaście aut,bo nikt nie wiedział co on czyni!!

hemi napisał(a): kobiety,męszczyźni...tutaj nie ma róznicy!!
Jechałem dzis ul.sierpnia 80,gośc w twingo juz koło Żabki puścił lewy kierunek,i toczył się,nie nie jechał,toczył się i tak pooowooooli zjechał na chodnik na wys Playa,bardzo pooowoooli sunał ta ulicą szukając miejsca (PUSTO BYŁO!!!),omijając zaparkowanego gościa zobaczyłem po jego minie,że to był szczyt stresu z jego strony.

Nie wiem,nie rozumiem,ale jak dla dziadka w wieku 70-80 lat jazda jest stresem i sam nie może sie odnaleźć na pustej ulicy to brak mi słów!!!!a spowolił kilkanaście aut,bo nikt nie wiedział co on czyni!!

Bo to byl me(sz)czyna.

Dokładnie nie ma różnicy kto prowadzi pojazd czy mężczyzna czy kobieta - jeśli nie mają wyobraźni to i tak trafią tutaj :)
a generalnie też wielkie podziękowania z tego miejsca dla naszych instruktorów "L"-unatyków którzy uczą jazdy z prędkością dochodzącą w porywach do 35km/h.
Dla mnie to nie jest bezpieczna jazda, bo sami stwarzają zagrożenie na drodze.

nie no bez przesady,jeżdżą te 45-50km/h więc zgodnie z przepisami (co nie w każdym miejscu musi być świetnym pomysłem),ale bardziej niz prędkość w L-kach tak troszke mnie irytuje to z jaka dynamika ruszaja ze świateł,czasem mogli by robic to żwawiej :|
ale jakby nie patrzeć-oni sie uczą,mają prawo jeździć jak jeżdżą i tyle.

no nie do końca się z Tobą zgodzę. Dynamiki ruszania to nie ma żadnej. Że się uczą to normalne. Tylko proszę wysłać takich kursantów do większego miasta typu Wrocław, Zielona Góra. Tam styl nauki jest całkiem inny i egzaminatorzy oczekują płynnej i szybkiej jazdy a nie przysłowiowego zawalidrogi ale to już temat na całkiem inny topic.

myślę, że kursantów nie ma co się czepiać. Niektórzy idą się dopiero uczyć -czyli nigdy za kółkiem nie siedzieli, a więc muszą to wszystko opanować, więc się nie czepiajmy, sami się kiedyś uczuliśmy, więc nie zgrywajmy cwaniaków, bo niejeden jeszcze dobrze jeździć nie umie, a prawko ma dzięki głupiemu szczęściu. Myślę, że wiele przebytych km dopiero może wykształcić kierowcę, i to, że ktoś zdał za pierwszym czy dziesiątym razem o niczym nie świadczy. Osobiście zdałam za pierwszym razem, ale te 30h jazdy (po Szczecinie) raczej nie jest w stanie dobrze nauczyć jazdy, mogę powiedzieć, że to jak dużo jeżdżę dopiero mnie czegoś nauczyło.

Z tą prędkościa i dynamiką jazdy "eLek" jest coś na rzeczy.
Sama pierwszy raz oblałam egzamin za "mało dynamiczną jazdę", jak to ujął egzaminator. Mimo, że minęło od tego czasu ponad 11 lat, dokładnie pamiętam, gdy instruktor do mnie mówił: spokojnie, nigdzie się nie spiesz... I przez ten brak pośpiechu musiałam jeździć dwa razy na egazmin :D
Ale kwestia szkolenia kierowców w naszym kraju to długi i odrębny temat...

hemi napisał(a): nie no bez przesady,jeżdżą te 45-50km/h więc zgodnie z przepisami (co nie w każdym miejscu musi być świetnym pomysłem)

Przestrzegania przepisow i prawa w kazdym miejscu, jest "swietnym pomyslem".