Naprawdę? hmm... droga aa masz na myśli tylko swoją zabawę? :)
~aa napisał(a):
:) Nie takie "świeże bułeczki" ( czy kartofle z wora :) zależnie jak kto odbiera ),
Właśnie, jak kto odbiera. Nie zastanawiaj się nad tym. Dziel się z nami poezją, która dla Ciebie ma wartość :)
Źródło
Basi
Unieś głowę jak źródło,
z niej powstanie kolor
i nazwanie wszechrzeczy,
i płynienie porom.
Widzisz, wszystko spełnione,
czas po brzeg nalany
i niebo syte żaru
jak złote fontanny.
A wszystko możesz spełnić
od nowa i począć
widowiska w obłokach
tryskające oczom.
I wszystko co przypomnisz,
będzie jak czas głuchy,
nad którym jak nad ciałem
zawirujesz duchem.
Bo kochać znaczy tworzyć,
poczynać w barwie burzy
rzeźbę gwiazdy i ptaka
w łun czerwonych marmurze.
III 1942
Krzysztof Kamil Baczyński
Przedświt
Pół globu wypływa spod nocnych gwiezdności
śpiący już ręce unoszą a zasiani są gęsto jak sieć
przedświt schodzii łagodnie ma moc uspokoić uprościć
lecz zginie gdy się w niebo wleje płonąca miedź
północ sączyła udrękę cóż z tego zabłysła woda
można choć konno uciec uciec wydłuż niskich wierzb
tu koń tu na wprost drogą pachnie jesienna uroda
zaranna rosa liże po rękach jak zwierz
jest wybawienie kupcy cieśle prorocy złodzieje
patrzeć młodo
widnokrąg ugnie się niby rzemień
zanim rozdnieje strzemię
powietrze rwiesz to pęd ro pęd u czoła wiatr i wiatr
u pięt promienie wierzb unosi wiatr i wiatrem koń
w czerwony pęd w niebieski pęd w zliolony pęd
ha w wodospadach pagórków tętent lotnej pogoni
najbliżsi nienawistni na koniach smolistych i rydzych
chcesz czy nie chcesz zaliczonyś do nich
widzisz
w świtaniu pałającym przewala się tłum jeźdźców
a oddalając się rosną
o klęsko
dno
zawrzały jednocześnie noc północ świt i wieczór
droga strumień wierzbiny burzą się wirują grzmią
a konie jak urastają gniotąc ogromem jasień
w potwornych obłoków leju znikasz i ty i oni i wszystko
i nie wiadomo gdzie się
ozwała trąbka żołnierska
grając opadłym z wierzb listkom
To odwaga - głośny toczyć bój -
Lecz wiem, że bardziej dzielny,
Kto w sobie odpiera nieszczęście
Jak szarżę kawalerii -
Kto wygrywa, choć nie widzą narody -
Kto pada - niewidziany - na uboczu -
A Kraj z patriotycznym wzruszeniem
Nie śledzi gasnących oczu -
Ufam, że w pierzastej procesji
Dla takich - szereg po szeregu -
Równym krokiem pójdą Aniołowie -
W uniformach ze śniegu.
tłum. Ludmiła Marjańska
875
Stąpałam z Deski na Deskę
Powoli i ostrożnie –
Nad Głową czułam Gwiazdy –
Pod Stopą – Morze –
Następny Krok mógł być ostatni –
To jedno wiedziałam z drżeniem –
Stąd ten niepewny Chód – zwany
Czasami Doświadczeniem.
tłum. Stanisław Barańczak
:) 657
Mieszkam w pałacu Możliwości
piękniejszy to dom od Prozy
o wiele więcej Okien
drzwi można szerzej otworzyć
Wnętrza — jak starych Cedrów
Objąć okiem się nie da
A w górze Wieczny Pułap—
Kopuła Nieba
Goście — najwyborniejsi
A jedyne zajęcie
zamykać w objęciu wąskim
Obfite Raju naręcze
~aa napisał(a): :) Aha... chyba, że lubisz pieszczoty voltami ;)
aa wchodzisz publicznie na niezwykle ciekawe tematy :) Cokolwiek to znaczy dla Ciebie - " pieszczoty voltami"? raczej Ci kulturalnie i z pewnym bezpiecznym dystansem podziękuję ;)
Knajpa
Tłumnie mijały się auta
cętkowane kręgami lamp
wracano z rautu
Nagie ramiona w bransoletach pochylały się nad brukiem
równolegle poziomo i w ukos
z gestów dam
wynikało że chcą spędzić wieczór w gabinetach
pić wesoło i długo
Błysła zabawa
Nie było gwiazd
nic wiadomo było czy noc już schodzi
w czterech jedwabnych ścianach nie ma ulic miast
nikt nic przechodził
Głosy w pijaństwie gasły głaskały się coraz dalej
smukły pan całował ażurowe pantofelki
jedna para tańczyła
spadała komenda pij nalej
z ust panienki w sukience lila
gulgotały nad kieliszkami butelki
Nagle zaczęły się przesuwać kąty gabinetu
żeby nie upaść musieli usiąść
czarne nocne okno błądziło ze ściany na ścianę
kwadraty posadzki goniły za daleką metą
wydęte banie portier wirowały nad stołów oceanem
Usiedli usnęli
gabinet jak wagon pomknął ku świtowi
głowy pijane odrzucili w tył
żyły im nabrzmiewały krwią i alkoholem
a z niemocy tych głów z gorączki żył
realizuje się fantom-Golem
Byłby może zmiażdżył tę gromadę
ale oto
w liryce dalekiego tanga
zaczął warczeć codzienny motor
zmieniło się niebo blade
w jaskrawy prześwietlisty hangar
~aa napisał(a): Publicznie żartowałam :P aleś drętwy. Dystans jest, był i będzie :)
aa, miałem na myśli dystans do twoich voltów :) Chyba jednak mi się nie udało ;)
zabawna dysputa ;)
Człowiek bez głowy
Mandaryn pewien (cóż na to powiecie?
Pseu-grzmiang-tfu było mu miano)
Myślał lat wiele, o czym jednak przecie?
Tego mi nie powiadano.
Wreszcie napisać z nagła na myśl wpadnie
Księgę, tak w mądrość bogatą,
Że jej sam nie mógł zrozumieć dokładnie,
Chociaż wysilał się na to.
Więc przed cesarzem stanął i tak pocznie:
- Gwiazd ojcze! Księżyca kumie,
Wypada tobie zrozumieć niezwłocznie
To, czego nikt nie rozumie.
Stąd dzieło moje polecam waszmości,
Rzecz to jest diable zawiła. -
Monarcha z dawna cierpiał bezsenności,
Księga go z nich uleczyła.
- Jakiej nagrody, mędrcze, za to czekasz? -
Spyta go. - Żadnej - odpowie.
- Tyś nie jest mędrzec - lecz cudowny lekarz.
A tamten ważył w swej głowie:
- Przyjdzie recepty pisać? - co ja zrobię?
Nie umiem nic po łacinie...-
Wtem cesarz: - Mędrcze! nie myśl jednak sobie,
Że czyn twój w dziejach zaginie.
Iżem twój utwór dziwnie zagadkowy
Zgłębił od deski do deski,
Dziś na kończaty kapelusz twej głowy
Każę dać guzik niebieski.
Lecz, iżbyś pyszny przez względy takowe
Nie wzgardził sobie równemi,
Zrobić też każę, iż tę samą głowę
Ujrzysz u nóg twych na ziemi. -
Gdy więc u nóg mu głowę kat ochoczy
Położył - z nagła się stało,
Że w ściętej głowie właśnie były oczy,
Co miały widzieć rzecz całą.
Wraz do cesarza w tym wątpliwym celu
Pobiegł mandaryn najstarszy,
Była zaś taka, w słowach niezbyt wielu,
Treść dalszej woli monarszej:
- Mniemam - rzekł cesarz - że już należycie
Pycha w nim wszelka osłabła;
Zresztą wspaniale daruję mu życie -
Niech sobie idzie do diabła. -
Więc wstał i poszedł, nie czekając dalej,
Mandaryn mądry w swą drogę.
Ilu zaś było, co na to patrzali?
Tego ja wiedzieć nie mogę.
Mam przekonanie, że dla wielu osób
Pomysł ten zda się być nowy -
Lecz mnóstwo ludzi może żyć w ten sposób...
Ja pierwszy chodzę bez głowy.
Felicjan Faleński
Dopisane 21.08.2015r. o godz. 20:41:
:)
Cafe
Karasiński i Verdi i Strauss i Bizet,
Filiżanki, łyżeczki i obłęd i chichot
Kapelmajster zziajany w skrzywionym pince - nez
Jeden z całą orkiestrą walczy jak Don Kichot
Ci się pchają ! Ratunku !! jeszcze jeden gość !
Powiedzcież niech raz na klucz drzwi zamkną odźwierni
Panowie ! Ja nie mogę ! Paaanowie !!! Już dość !!
Nie róbcie że z kawiarni jakiejś ekstazerni !
Utlenione, liliowe moje vis - a vis
Pije grog, jak wytrawny stary alkoholik
Ma w sobie coś z kościoła i Chambre Garne,
Półprofilem efrancko oparta o stolik
Pani umie cudownie nosić swoją twarz...
A dlaczego Pani dziś tak dużo pije ?
Pani jest taka w "tonie"... I ten decolletage...
Jak dyskretnie odsłania wszystko... A nie szyję
Niech się Pani nie gniewa. Ja dziś nie wiem sam !
I myśli zaprawione mam Abrykotyną
Jestem słodki dla wszystkich przestarzałych dam
I upaja mnie nawet... Tango Argentino
Coś rozrasta się we mnie i gnie minie przez pół
W jakiś liniach kosmicznych, rytmicznych i prostych
Czuję, że zaraz wstanę i wskoczę na stół
i recytować zacznę mowy futurostych.
alter napisał(a):
Zylska jest świetna, nie znałem jej :)
to jeszcze klasycznie :)
:) klasycznie jak najbardziej ;)
1510
Jaki szczęśliwy jest mały kamyk,
Który się toczy drogą sam!
Kariera jest dla niego niczym,
Z koniecznościami się nie liczy -
Płaszcz podstawowej barwy brązu
Włożył mu wszechświat naprzód dążąc
I niezależny tak jak słońce
Lśni sam lub z kimś towarzyszącym,
Poddając się boskim wyrokom
Z nieudawaną prostotą -
Zalistowiał cichosennie w cichopłaczu cicholas,
Jak chodziły nim panienki, pierwiośnianki, ekstazerki,
Kołysały się, schylały, rwały grzyby w bombonierki,
Atłasowe, żółte grzyby, te, co rosną tylko raz.
Opadały pierwsze liście na sukienki crepe de chine,
Kołysały się rytmicznie u falbanek walansjenki,
Zapłakały białe brzozy, podkrążone demimondainki
I złe buki, stare mruki, pogrążone w wieczny spleen.
Zalistowiał, zakołowiał, zaechowiał w cichośnie,
Posypały się kropelki na pluszowe pantofelki,
Zostawiły żal maleńki, zostawiły żal niewielki...
Pójdą dalej cieniem alej. Będzie płacz... a może nie...
Bruno Jasieński
Dopisane 22.08.2015r. o godz. 08:36:
Marsylianka
nie będę więcej sławił żadnej z dam
ani jej imię w śpiewnych strofach pieścił
odkąd ujrzałem cię raz pierwszy tam
w tym dziwnym, nigdy nie widzianym mieście
pamiętam wieczór jak wytarty gwasz
i w bramach domów przykucnięty przeraz
gdym nagle w tłumie ujrzał twoją twarz
i zrozumiałem że to właśnie t e r a z
ulica drgała wijąc się jak wąż
migotał witryn kolorowy miszmasz
i wiatr dął słodszy niźli ust twych miąższ
na których pręgą wyciśnięty krzyż masz
i nagle tłumu obolały guz
rozorał obłęd jak płomiennym zębem
i ktoś olbrzymi rękę w górę wzniósł
i w blachę słońca długo bił jak w bęben
a potem nagi poplamiony bruk
i bladych ludzi pierzchające garstki
uniosłem w oczach tylko chust twych róg
i twój niebieski kołnierz marynarski
nie wiem czy znajdę gdzieś o tobie wiesc
czy mi się tylko cała wśnisz w legendę -
wiem, że cię zawsze muszę w sobie nieść
i w każdej twarzy już cię szukać będę
śni mi się gorzki morskiej wody smak
gdzie przepływ w portach liże barki barek
i mam pod czaszką wieczny trzepot flag
i serce w piersi skacze jak zegarek
wiem to się stanie w jeden duszny zmierzch
będę szedł tłumem i jak lampa migał
aż się przeleje mój krzyk przez wierzch
i miastem wstrząśnie jak olbrzymi dźwigar
z rozpędu trzaśnie w moją głowę mur
i nagle przejdzie mój ochrypły bas w alt
ujrzę przed sobą biały chłodnik chmur
a pod głowami nieba twardy asfalt
wtedy o wtedy - - czuję szat twych wiew -
i zapach rąk twych poznam każdą tkanką
klękniesz i z twarzy mi obetrzesz krew -
kochanko moja smukła marsylianko!
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.