alter napisał(a): To jak zaspokajasz swój głód to Twoja rzecz, Twoje wybory.
Bardzo mądrze :)
alter napisał(a):
Nieskończony bogaty świat poezji nie zaszufladkujesz? Rozmowy o poezji także nie... Cisza też jest nieskończona... może trwać tyle ile my zechcemy :)
Co do drugiej części twojej wypowiedzi to polecam ten kawałek... Dobranoc ;)
~ napisał(a): Co do drugiej części twojej wypowiedzi to polecam ten
Masi, bardzo fajna parodia, ale jednocześnie to tylko parodia. Od Ciebie zależy, czy wolisz parodie od oryginałów :) miłego
Dopisane 24.09.2015r. o godz. 12:07:
Pośmialiśmy się? To przejdźmy do tekstów Osieckiej ;)
Agnieszka Osiecka - Biedne badyliszcze
Co piszczy w trawie
- pytasz ciekawie.
- Co to w tej trawie tak...
tak piszczy i gra?
A to, mój złoty, ja.
Biedne badyliszcze,
smutne kobieciszcze,
szare motyliszcze,
ja piszczę,
biedne, smutne, szare motyliszcze,
ja piszczę, ja piszczę, ja piszczę,
pi, pi, aha.
Ja jestem biedną jaszczurką,
mieszkam tu, tuż pod górką,
ogonek utniesz mi,
ja na to: A-a-a, pi, pi.
Co piszczy w trawie
- pytasz łaskawie.
- Co to tak grucha
i gnie się, i łka?
A to, mój miły, ja.
Biedne badyliszcze,
smutne kobieciszcze,
szare motyliszcze,
ja piszczę,
biedne, smutne, szare motyliszcze,
ja piszczę, ja piszczę, ja piszczę,
pi, pi, aha.
Ja jestem biedną panienką,
przędę ja bardzo cienko,
znajomych ja mam w bród
i myślę, że życie to cud.
Biedne badyliszcze,
smutne kobieciszcze,
szare motyliszcze,
ja piszczę,
biedne, smutne, szare motyliszcze,
ja piszczę, ja piszczę, ja piszczę,
pi, pi, aha.
Każdemu chce się żyć
i tańczyć, i piszczeć, i pić.
Każdemu chce się żyć
i tańczyć, i piszczeć, i tańczyć, i piszczeć, i pić.
I tańczyć, i piszczeć i pić.
I tańczyć, i piszczeć tak: pi, pi, pi, pi, pi!
I tańczyć, i pić.
I piszczeć, i tańczyć, i żyć.
I tańczyć - tak: pi, pi, pi, pi, pi!
I tańczyć, i żyć, i żyć!
I tańczyć, i tań...
Aha... Aha!
Dopisane 24.09.2015r. o godz. 12:09:
Jeszcze jeden :)
Agnieszka Osiecka - Chleb z czeremchą
I tak powoli zapominam
twoje przygody, twoje słowa,
dziecięcą młodość w Komsomole
i wiek twój męski, gdyś chorował,
twoje przygody, twoje wiece,
pierwszego kaca cierpki smak
i pierwsze boje, pierwsze hece,
wiersze klecone byle jak.
Poeto, poeto, poeto mój,
zielony wierszokleto,
gdy lecisz na Księżyc, powiadam: "Stój!",
gdy spadniesz, powiem: "Veto!"
I tak powoli zapominam
twoje wykręty, twoje pozy,
te fotografie z miną lorda,
i tamtą drugą z miną kozy,
twoje przekłady z hiszpańskiego,
to ja włóczęga, pijak boży,
ten dzień, gdyś przestał palić fajkę
i gdyś do pyska fajkę włożył.
Poeto, poeto, poeto mój,
zielony wierszokleto,
gdy lecisz na Księżyc, powiadam: "Stój!",
gdy spadniesz, powiem: "Veto!"
I tak powoli zapominam
twe grzechy główne i powszednie,
i w listach nawet nie wspominam,
że ci czupryna trochę rzednie,
pamiętam tylko twoją bajkę,
że dzieckiem będąc na Sybirze,
w południe jadłeś chleb z czeremchą
i jakoś mi do ciebie bliżej.
Poeto, poeto, poeto mój,
zielony wierszokleto,
gdy zbliżasz się do mnie, powiadam: "Stój!",
gdy pójdziesz, powiem: "Veto!"
~aa napisał(a):
Cała lista jest ciekawa :) polecam odsłuchać tym co lubią .
Zapisałem, odsłucham z ciekawością :)
Życie jest piękne :)
1.
Nie nadaję się na bohatera, życie jest walką
Ale nie chcę przedwcześnie umierać jak Malcolm
Jak polski Żyd, warszawski powstaniec
Jak kamienie rzucone przez boga na szaniec
Nie wiem czy byłbym w stanie być tak twardy
Żyć i umierać młodo w czasach pogardy
Widziałem film Benigniego „Życie jest piękne"
I wiem, kochać innych możesz nawet w piekle
I walczyć zaciekle o wolność i mieć
Cały czas swoją godność, choć ceną jest śmierć
Dramatyczne wybory, bo nigdy nie wiesz
Co zrobisz gdy historia zapyta o Ciebie
Obym nigdy nie musiał przechodzić tego testu
I znał te historie tylko z filmów i lektur
Dziś oddycham wolnym powietrzem
I składam hołd i zapalam świeczkę
Ref.
Zanim cały ten świat nam się przeje
A jesienny wiatr rozwieje nadzieję
Jestem dobrej myśli i śmieje się
Życie jest piękne - niech co ma dziać - dzieje się
2.
Widziałem na własne oczy pola śmierci w Kambodży
Można zwątpić, czy kierował tym jakiś plan boży
Dziś stoi tylko pomnik a w nim nagie czaszki
Symbole zła jak las w Katyniu i brama w Auschwitz
Niepojęte jakie demony budzi wojna
Nadzieja w człowieczeństwo spalona w krematoriach
Zasady rozmyte przez fale jak wzory na piasku
Jak żyć w świecie w którym rządził absurd
Zło czai się w zakamarkach duszy
Zmienia się tylko forma, historia nie uczy
Jak uwierzyć znów, że życie może być piękne
I dalej wspinać się, choć z obawą i lękiem
W bardzo mroźny poranek pisałem tą piosenkę
Gdy największa ciemność zwiastowała jutrzenkę
Po chwili ujrzałem wschód słońca nad Kilimandżaro
I patrzyłem na świat znów z wiarą
Skrzydło niewidzialne
Wiersz ze zbioru Gusła
Jerzy Liebert
Lądy, wody, obrazy, słońca i obłoki,
Imiona i zdarzenia, ludzie i miłości,
Noc, co nas topi w sobie i dławi w ciemności,
Dzień jak dłoń twoja jasny, jak wiara wysoki -
Mijają. Płyną przez nas źródłem niepojętem
Istnienia wiecznej ciszy i zgiełku tej ziemi,
Która w nas się rozpływa jak zapach w przestrzeni,
Zostawiając nam serca puste i zamknięte.
Niesyte niczym, smocze są piersi oddechy,
Ducha ślepe przepaście, co drżą w naszych głosach -
Odbijamy je tylko jak w lustrze w niebiosach,
Podnosząc swe zasługi, a tłumacząc grzechy.
Jest chwila, gdy w płynącej poprzez nas kaskadzie
Czujemy nagle skrzydło, które nas owiewa
Wonią mocniejszą stokroć nad woń ziół i drzewa -
Wynosi niewidzialne i przed Bogiem kładzie.
:) ten wiersz odpowiada pewnej osobie, gustującej w promocjach
Sęp
(z Alexandra Błoka)
Wiersz ze zbioru Kołysanka Jodłowa
Aleksandr Błok, przeł. Jerzy Liebert
Za kręgiem równy kreśląc krąg
Nad senną łąką sęp kołuje,
Przeszywa okiem bezmiar łąk.
Nad synem matka popłakuje:
"Naści chleb, jedz, pierś moją ssij,
rośnij, krzyż noś, w pokorze żyj!"
Stulecia mkną i wojna grzmi,
Szaleje rokosz, sioła płoną -
A tyś ta sama zawsze, wsi,
W płaczącej krasie przeszłych dni,
Rodzinna moja strono.
Kołuje sęp nad morzem łąk.
Zawodzi matka w krąg...
Gdy pachnie już maciejka
i noc zarzuca sieć,
jak dobrze główkę swej dziewczyny
przy swojej głowie mieć.
I wszyscy przyjaciele,
koledzy, bracia żon
gadają po kościele:
Ale sobie, ale sobie,
ale sobie, ale sobie
dobrą żonę wziął!
Gdy żabi chór nam śpiewa
i świerszcz zaczyna grać,
jak dobrze obok swej dziewczyny
do rana słodko spać.
I wszyscy przyjaciele
i brat i swat i teść
gadają po kościele:
Jak to dobrze, jak to dobrze,
jak to dobrze, jak to dobrze
taką żonę mieć!
Gdy nocą lubi padać
a rankiem lubi mżyć,
jak dobrze obok swej dziewczyny
do rana pięknie śnić.
I wszyscy przyjaciele,
i podchorążych wódz
gadają po kościele:
Żeby tak się, żeby tak się,
żeby tak się, żeby tak się
tak ożenić móc!
Gdy człek się zestarzeje
i śmierci zacznie bać,
jak dobrze ci ze swą dziewczyną
tak ręka w rękę spać,
jak dobrze ci ze swą dziewczyną
tak ręka w rękę spać.
Dopisane 25.09.2015r. o godz. 20:32:
Wojciech Młynarski - Dobranoc panu, panie Bzowski :)
Zaśnij spokojnie, przyjacielu
Dobranoc panu, panie Bzowski
Sen emeryta w PRL-u
Przedmiotem jest szczególnej troski
A pan wciąż, jeśli mam być szczery
Rozkoszne lubi pleść androny
Twierdząc, na przykład, że emeryt
Znaczyło kiedyś - zasłużony
Kiedyś znaczyło, dziś nie znaczy
Stare znaczenia trafił szlag
To nie jest powód do rozpaczy
Ale postępu piękny znak, znak, znak
Kiedyś kiełbasa była z mięsa
Cukier rozpuszczał się, klej - kleił
A jak sen przysiadł ci na rzęsach
Nie zasypiałeś bez nadziei
Dziś jest pan na przedwczesnej rencie
I są kłopoty spore z panem
Pan w czarnej skrzynce swej pamięci
Za dużo ma zapamiętane
Po co pamiętać, panie Bzowski
Jakąś nadzieję, cukier, klej
Ech, przydałby się łut sklerozki
I żyłoby się panu lżej, lżej, lżej
Dobranoc panu, panie Bzowski
Jeszcze nim pana sen dogoni
Niech pan posłucha ciekawostki
Zauważonej bez ironii
Pan nie wie, patrząc zmierzchem w lustro
I myśląc: "Jak mi gęba zbrzydła"
Że jedną nocą czarną, pustą
Mogą wyrosnąć panu skrzydła
I wiatr wesoły panu świśnie,
Że trzeba ufać, trzeba żyć!
Niech się te skrzydła panu przyśnią
Dobranoc panu, spać pan idź
Dobranoc panu, spać pan idź
Dobranoc panu
W zaplombowanych wagonach
jadą krajem imiona,
a dokąd tak jechać będą,
a czy kiedy wysiędą,
nie pytajcie, nie powiem, nie wiem.
Imię Natan bije pięścią w ścianę,
imię Izaak śpiewa obłąkane,
imię Sara wody woła dla imienia
Aaron, które umiera z pragnienia.
Nie skacz w biegu, imię Dawida.
Tyś jest imię skazujące na klęskę,
nie dawane nikomu, bez domu,
do noszenia w tym kraju zbyt ciężkie.
Syn niech imię słowiańskie ma,
bo tu liczą włosy na głowie,
bo tu dzielą dobro od zła
wedle imion i kroju powiek.
Nie skacz w biegu. Syn będzie Lech.
Nie skacz w biegu. Jeszcze nie pora.
Nie skacz. Noc się rozlega jak śmiech
i przedrzeźnia kół stukanie na torach.
Chmura z ludźmi nad krajem szła,
z dużej chmury mały deszcze, jedna łza,
mały deszcze, jedna łza, suchy czas.
Tory wiodą czarny las.
Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan.
Tak to, tak. Lasem jedzie transport wołań.
Tak to, tak. Obudzona w nocy słyszę
tak to, tak, łomotanie ciszy w ciszę.
Radość pisania
Dokąd biegnie ta napisana sarna przez napisany las?
Czy z napisanej wody pić,
która jej pyszczek odbije jak kalka?
Dlaczego łeb podnosi, czy coś słyszy?
Na pożyczonych z prawdy czterech nóżkach wsparta
spod moich palców uchem strzyże.
Cisza - ten wyraz też szeleści po papierze
i rozgarnia
spowodowane słowem las gałęzie.
Nad białą kartką czają się do skoku
litery, które mogą ułożyć się źle,
zdania osaczające,
przed którymi nie będzie ratunku.
Jest w kropli atramentu spory zapas
myśliwych z przymrużonym okiem,
gotowych zbiec po stromym piórze w dół,
otoczyć sarnę, złożyć się do strzału.
Zapominają, że tu nie jest życie.
Inne, czarno na białym, panują tu prawa.
Okamgnienie trwać będzie tak długo, jak zechcę,
pozwoli się podzielić na małe wieczności
pełne wstrzymanych w locie kul.
Na zawsze, jeśli każę, nic się tu nie stanie.
Bez mojej woli nawet liść nie spadnie
ani źdźbło się nie ugnie pod kropką kopytka.
Jest więc taki świat,
nad którym los sprawuję niezależny?
Czas, który wiążę łańcuchami znaków?
Istnienie na mój rozkaz nieustanne?
Czemuśmy się zgodzili na brzemię pokory?
Na istnienia naszego - ból, krzywdę i strwoń?
Czemuśmy nie wyryli choćby kreciej nory,
By dać szczęściu - kryjówkę i nocleg, i schron?
Zaniedbaną pieszczotą chcemy żmóc rozpacze -
Na ustach słów spóźnionych zbytecznieje gwar...
I płacz ciągle nas ściga, choć już nikt nie płacze -
Bo cóż nam zostało? - To jedno: twój czar!...
O, nie znuż się ostatnim czarowania trudem!
Wytrwaj w jawie, co męczy zbyt usilnym snem!
Nie wiesz nawet, czym dla mnie w mroku - poza cudem
Są twe dłonie!... Ja tylko, gdy całuję, wiem...
~aa napisał(a):
Prośba
[...]
Wytrwaj w jawie, co męczy zbyt usilnym snem!
Nie wiesz nawet, czym dla mnie w mroku - poza cudem
Są twe dłonie!... Ja tylko, gdy całuję, wiem...
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.