„Wieniczka” to drugi singiel promujący album Mirka Czyżykiewicza „Odchodzę, wracam”, który ukaże się 6 listopada 2015."
:) a bo to raz ?
:) z miłą chęcią jej posłucham :)
:) deszcz jest błogosławieństwem ale bez przesady taki kilkudniowy to już ciaparyna ;) mam już dość tej pogody :) teraz to można taplać się w błotku...
może jakieś SPA regenerujące ;) po co przepłacać w specjalnych ośrodkach :)
:) witam :) piękny dzień dzisiaj aż szkoda, że taki krótki. Baterie naładowane
więc może troszkę poezji ;)
Jabłka i astry Jan Lechoń
leż razy tak samo wychodziłeś w pole,
Wdychałeś mocny zapach z już wygrzanej błoni!
Ten wiatr, to przecież dawne, znane ci Eole,
Ten sam co i przed laty daleki Favoni!
Tak samo bije para znad wilgotnej uzdy
I szumią stare klony nad kamienną bramą,
Wielkie ptaki jesienne skaczą poprzez bruzdy,
A przecież nic w tej chwili już nie jest to samo.
I wiedz, że kiedy wrócisz w te jedyne strony,
By tamte ujrzeć liście jak wiatr je porywa,
Tak samo będziesz chodził jak tu zamyślony
I słuchał tej jesieni, co już jest prawdziwa.
Co kiedyś twe spojrzenie muskało przelotnie,
Tym dzisiaj się napieścić nie może twe oko.
Te same mógłbyś kwiaty oglądać stokrotnie
I zieleń, co wciąż bardziej zda ci się głęboką.
Z odmętu niepamięci jakiś powiew żenię
Dźwięk słów na pozór błahych jak pożółkłe wstążki,
Których teraz dopiero rozumiesz znaczenie
Jak za wcześnie czytanej bardzo mądrej książki.
Więc patrząc na zniszczenie, co święci swe dzieło,
Na drzewa już bez liści i na chmury czarne,
"Wszystko - mówisz - com kochał, jak wichry minęło,
Lecz przecież nic w mym sercu nie poszło na mamę".
Wokoło tylko trwogi i troski tak liczne,
Ale ty się nie buntuj przeciw przeznaczeniu:
Spokojnie pisz do końca swe wiersze klasyczne,
Które wtedy są dobre, gdy cierpisz w milczeniu
Złoty kubek
Lenartowicz Teofil
W szczerym polu na ustroni
Złote jabłka na jabłoni,
Złote liście pod jabłkami,
Złota kora pod liściami.
Aniołowie przylecieli
W porankową cichą porę:
Złote jabłka otrząsnęli,
Złote liście, złotą korę.
Nikt nie wiedział w całym świecie,
Ludzkie oczy nie widziały,
Tylko jedno małe dziecię,
Małe dziecię z chatki małej.
Pan Bóg łaskaw na sierotę,
Przyleciała znad strumyka,
Pozbierała jabłka złote,
Zawołała na złotnika:
- Złotniczeńku, zrób mi kubek,
Tylko, proszę, zrób mi ładnie.
Zamiast uszka ptasi dzióbek,
Moją matkę zrób mi na dnie,
A po brzegach naokoło
Liść przeróżny niech się świeci,
A po bokach małe sioło,
A na spodku małe dzieci.
- Ja ci zrobię złoty kubek
I uleję wszystko ładnie:
Zamiast uszka ptasi dzióbek,
Twoją matkę zrobię na dnie;
A po brzegach naokoło
Liść przeróżny się zaświeci,
A po bokach małe sioło,
A pod spodem małe dzieci.
Ale czyjeż ręce, czyje,
Będą godne tej roboty?
Ale któż się nim napije,
Komu damy kubek złoty?
Kto się w dłonie wziąć ośmieli,
W złotym denku przejrzeć lice?
- Sam Pan Jezus i anieli,
I Maryja, i dziewice.
Złotniczeńku, patrz weselej,
Czemu twoje w łzach źrenice?
Sam Pan Jezus i anieli,
I Maryja, i dziewice.
George Herbert: "Umartwienie" / tłumaczył S. Barańczak
Jak wcześnie gnije życie ludzi!
Gdy z wonnych skrzyń wyjmuje się pieluszki cienkie
Dla noworodków, w których drobnej piersi
Dech się dopiero budzi -
Te szmatki są to całuny maleńkie,
Co spowijają ciało i wydają śmierci.
Gdy dziecko pierwszy raz wstępuje
Do łóżka, w dobrowolny swój grób się układa,
Obezwładnione snem; dech tylko w piersi
Wątłą nić życia snuje:
I noc za nocą, niby fal gromada,
Niesie dziecko pośpiesznie ku przystani śmierci.
Gdy młodzik, wesół i swobodny,
Muzyki się domaga wśród kompanii gwarnej,
I krew mu wzbiera w żyłach, a dech w piersi
Szerokiej i dorodnej -
Muzyka owa brzmi jak dzwon cmentarny,
Co mu kompanem będzie w porze jego śmierci.
Gdy mąż, stateczny i dojrzały,
Własny swój dom buduje, gdzie oczy rozumne
Maja oparcie, gdzie dech męskiej piersi
Wyznacza mu krąg stały -
Ów dom zamknięty przypomina trumnę,
Która będzie niebawem służyć jego śmierci.
Gdy starzec słabnie, siwą głową
Chyli się ku mogile i niby śnieg szary
Coraz to bardziej taje, topiąc w piersi
Każdy oddech o słowo -
Lektyka jego wygląda jak mary,
Na których trafi wkrótce do domostwa śmierci.
Człowiek, nim tego jest świadomy,
Zaczyna swój karawan w żałobę ubierać
I czyni to, aż wydrze mu się z piersi
Ostatni dech znikomy:
Wszelako, Panie, ucz nas tak umierać,
By wszystkie umierania były życiem w śmierci.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.