Weź mnie stąd, z górnej półki, zza szkła biblioteki,
Wyjmij z opraw skórzanych i wyprowadź z ksiąg.
Chcę wrócić, jak emigrant, z podróży dalekiej,
Z papieru, z martwych liter, żywy, do twych rąk.
Zawołaj mnie po prostu, imię moje wymów,
Gorącym głosem roztrąć szkielety mych słów,
Wyprowadź mnie z tych książek, uwolnij mnie z rymów
I z potrzasku oswobódź zatrzaśniętych strof.
Chcę iść ulicą nocną pod dawne twe okno,
Gdzie ongi przez rolety twój wzywał mnie cień,
Raz jeszcze być samotny tą nocą samotną
I jeszcze raz szczęśliwy obudzić się w dzień.
Nie umieć nazwać oczu twych ani postaci,
Ani smutku wysłowić w zawiłości zdań,
Naprawdę czuć, że jeśli się ciebie utraci,
Rozpacz słów nie wykrztusi przez ściśniętą krtań.
Naprawdę wrócić w ciemność, przez którą ogromem
Powietrze ślepych natchnień, jak huragan, szło.
O szczęście, uderz we mnie wielkim niewiadomem,
Zniszcz książki bezrozumne, rozbij zimne szkło!
:)
Dopisane 22.11.2017r. o godz. 21:14:
DP napisał(a): sorki memorki
BUKOWSKI
Lubię tego autora :)
Charles Bukowski
.... kres nocy- początek nowej walki
I pomyśleć, że kiedy odejdę
będzie więcej dni dla innych, innych dni
innych nocy
psy będą spacerować, a drzewa
kołysać się na wietrze
zostawię po sobie niewiele
coś do czytania, może
dzika cebula na rozkopanej drodze
Paryż w ciemnościach
Dopisane 22.11.2017r. o godz. 21:52:
Dopisane 27.11.2017r. o godz. 13:44:
Dopisane 03.12.2017r. o godz. 21:50:
Marcin Styczeń - Lubię gadać z Leonardem (2017)
:)
Dopisane 04.12.2017r. o godz. 20:09:
Marcin Styczeń.
Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem.
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.
Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem.
w głębiny przechylonym.
Z nurtu tego – to wiedz – że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów cieniom
tylko trwać coraz jaśniej i prościej.
Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi
zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej –
a idąc krok łagodzi – i tą ciszą trafia najgłębiej.
:)
Dopisane 05.12.2017r. o godz. 08:56:
Wszystko ma swoje miejsce - Marcin Styczeń
Drzewo, ogień, ziemia, stal
Ostra żądza, gorzki żal
Wszystko swoje miejsce ma
Serce te żywioły zna
Jowisz, Saturn, Wenus, Mars
Czas kochania, walki czas
Wszystko swoje miejsce ma
Padłeś? Powstań, idź i walcz
Bębny świata kręcą się
A Duch wieje kędy chce
Bębny świata kręcą się
A Duch wieje kędy chce
Oczy, język, usta, nos
Złości krzyk, radości głos
Wszystko swoje miejsce ma
W pełni znajdziesz swoją twarz
Zieleń, czerwień, biel i czerń
Narodziny, wzrost i śmierć
Wszystko swoje miejsce ma
Żyć to kochać każdą z barw
Bębny świata kręcą się
A Duch wieje kędy chce
Bębny świata kręcą się
A Duch wieje kędy chce
:)
Dopisane 08.12.2017r. o godz. 14:14:
Marcin Styczeń.
[...]
Chciałem głośno szumieć
Bo liść nie rozumie
Że bez drzewa,
Nie istnieje
Bez korzeni nie ma skrzydeł
Choćbym wzleciał na wyżyny
Choćbym wzbił się na sam szczyt
Bez korzeni jestem nikt
Dopisane 08.12.2017r. o godz. 14:20:
Marcin Styczeń.
Jak fala ku morzu, tak ja ku Tobie
Dobry Boże, proszę, rozjaśnij mi tę drogę
Niech w mroku nie gaśnie nadziei horyzont
Niech kilometry niepewności jak najszybciej miną
Nagle z wiatrem przypłynął taki cichy głos:
Fala jest morzem, morze jest falą, falą jesteś ty
Wypłyń na głębię, nie bój się więcej
Zacznij prawdziwie żyć, prawdziwie żyć
Jak fala ku morzu, tak ja ku Tobie
Dobry Boże, proszę, otwórz oczy moje
Bym wreszcie przejrzał Twoimi oczami
Bym się nie musiał już ścigać z innymi falami
Nagle z wiatrem przypłynął taki cichy głos:
Fala jest morzem, morze jest falą, falą jesteś ty
Wypłyń na głębię, nie bój się więcej
Zacznij prawdziwie żyć, prawdziwie żyć
Jak fala ku morzu, tak ja ku Tobie
Dobry Boże, proszę, rozjaśnij mi tę drogę
Niech w mroku nie gaśnie nadziei horyzont
Niech kilometry niepewności jak najszybciej miną
Nagle z wiatrem przypłynął taki cichy głos:
Fala jest morzem, morze jest falą, falą jesteś ty
Wypłyń na głębię, nie bój się więcej
Zacznij prawdziwie żyć, prawdziwie żyć
Ten psycholog szarlatan od tego wierszyka cierpiał na dysmorfofobie ( nie znosił swojego wyglądu)
O Juleczku, co miał zwyczaj ssać palec
Ja wychodzę po ciasteczka-
Rzekła Mama do Juleczka,
Sprawiajże się tu przykładnie,
Nie ssij palców, bo nieładnie,
Bo kto palec w buzie tłoczy,
Zaraz krawiec doń wyskoczy
Z nożycami zły okrutnie
I paluszki niemi utnie.
Julek przyrzekł słuchać Mamy,
Lecz nie wyszła jeszcze z bramy,
A już nieposłuszny malec
Myk do buzi duży palec!
Wtem ktoś z trzaskiem drzwi otwiera,
Wpada krawiec jak pantera
I do Julka skoczy żywo.
Nożycami w lewo, w prawo
Uciął palec jeden drugi,
Aż krew trysła we dwie strugi.
Julek w krzyk, a krawiec rzecze:
Tak z nieposłuszeństwa leczę!
Wraca Mama, aj! Wstyd! Bieda!
Juleczkowi ciastek nie da,
Bo kto Mamy nie usłucha,
Temu dosyć bułka sucha.
Płacze Julek, żal niebodze,
A paluszki na podłodze.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.