Pytanie: czy jeśli założę konto w Google, to wyszukiwarka będzie wiedziała o mnie wszystko? Odpowiedź: Google i tak wie o tobie wszystko, ale jeśli założysz konto, to część tych informacji ci udostępni. Żarcik ten obrazuje do pewnego stopnia wyobrażenie, jakie mamy o potędze firmy z Mountain View.
Sprzedaję firanki, bo ludzie ich szukają w Google
Każdego dnia miliony ludzi na całym świecie poświęca czas i energię po to tylko, żeby ich (lub ich klientów) strony internetowe plasowały się jak najwyżej na liście wyników wyszukiwania. Ale to nie wszystko: są i tacy, którzy tworzą realne przedsięwzięcia, opierając się na tychże wynikach. Przekonanie o tym, że jeśli ludzie szukają czegoś w internecie, to jest to coś, co warto im zaraz zaoferować, jest niezwykle silne. Są np. tacy, którzy twierdzą, że korzystanie z Google Trends może zrewolucjonizować czyjś biznes – zobacz choćby na stronie: https://www.internetum.com/revolutionizing-your-business-using-google-trends/.
Nie wszyscy muszą być w Sieci
To przekonanie wywodzi się natomiast z wiary, że jeśli coś nie istnieje w internecie, to tego de facto nie ma. O mylności takiej tezy może się jednak przekonać każdy, kto spojrzy np. na kiosk, w którym codziennie kupuje gazetę, na osiedlową piekarnię albo sklepik spożywczy. Są to doskonale prosperujące miejsca, potrzebne ludziom, ale w internecie nieobecne: nie każdy podmiot gospodarczy musi być dostępny on-line. Jak choćby ta fryzjerka, która przez mniej niż dwa lata, samodzielnie prowadząc zakład, doszła do sytuacji, w której przyjmuje już tylko stałych klientów, bo więcej przyjąć nie zdoła. Kto wejdzie „z ulicy” i spróbuje się umówić, spotka się z odmową: brak miejsc. Nic to, że przy tej samej, niewielkiej zresztą ulicy, działają jeszcze dwa zakłady fryzjerskie. Kto jest naprawdę dobry w tym, co robi, nie potrzebuje internetowej reklamy i na pewno z niej nie korzysta.
Znaj proporcjum…
Nie jest też przecież tak, że internet i Google to jedyny sposób poszukiwania potrzebnych towarów i usług. Jest jeszcze prasa, jest radio, telewizja, są znane ludziom od lat sklepy, domy towarowe i galerie handlowe. Z drugiej strony to, że np. w danym miesiącu wzrosła liczba zapytań o frazę „mercedes” wcale nie musi świadczyć o wzroście popytu na samochody tej marki. Może to być efekt jakiejś afery, jakiegoś wydarzenia (choćby wypadku samochodowego z udziałem prominentnej osoby) albo nawet – w mniejszej skali – ćwiczeń zadanych studentom jakiejś większej uczelni.
Oczywiście warto posiłkować się „wszechwiedzą” Google, ale tak jak we wszystkim innym warto zachować umiar i zdrowy rozsądek.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).