W ubiegly weekend dworzec Wrocław Główny zamienił się w wielki punkt pomocowy, przeznaczony dla wszystkich potrzebujących pomocy Ukraińców. Wsparcie mogą tam otrzymać zarówno ci, którzy uciekli właśnie z Ukrainy, jak i ci, którzy jadą tam na front bądź po swoje rodziny. Na dworzec regularnie przyjeżdżają pociągi z Przemyśla, Lwowa i Hrubieszowa, które dowożą kolejnych potrzebujących. Każdy z nich tuż po wyjściu z pociągu może tam otrzymać wszelką niezbędną pomoc.
Specjalnie dla nich utworzono punkt zbiórki żywności i ubrań, kawiarenkę oraz wojewódzki punkt informacyjny. Na dworcu powstał także specjalny punkt medyczny, a jeśli ktoś potrzebuje chwili modlitwy, otwarta pozostaje również kaplica. Wszędzie są obecni liczni, gotowi w każdej chwili do pomocy wolontariusze. Niektórzy z nich mają flagi Ukrainy oraz napisy w języku ukraińskim, w których oferują bezpłatną pomoc, nocleg i transport.
Jedna z pracujących na dworcu wolontariuszek zgodziła się na chwilę rozmowy: Pomagamy wszystkim potrzebującym Ukraińcom. Wielu przyjeżdża tutaj z Ukrainy i szuka u nas schronienia, ale są też tacy, którzy jadą na front i chcą walczyć za swoją ojczyznę. Na Facebooku działa grupa "Pomoc dla Ukrainy - PKP Wrocław Główny", do której wciąż zgłaszają się kolejni wolontariusze i kolejne osoby, które chcą pomagać na tyle, na ile tylko mogą. Ludzie, którym pomagamy, mają różne potrzeby - jedni szukają noclegu, inni transportu i zakwaterowania, a jeszcze inni potrzebują jedzenia i wody.
Na wrocławskim dworcu pojawiają się także ci Ukraińcy, którzy już od pewnego czasu mieszkają na Dolnym Śląsku i poszukują tutaj swoich bliskich, uciekających do nich z Ukrainy. Jeden z nich, który na szczęście odnalazł już swoją rodzinę, również zgodził się na krótką wypowiedź. Rozmawialiśmy w poczekalni dworcowej, w której nie tylko przebywali także inni uchodźcy, ale też gromadzono kolejne dary, zwłaszcza te przeznaczone dla dzieci:
Pochodzimy z Mikołajowa na Ukrainie, ale ja od pewnego czasu studiuję na Politechnice Wrocławskiej. O tym, że na Dworcu Głównym są przyjmowani uchodźcy, dowiedziałem się właśnie na uczelni. Nasz dziekanat bardzo nas wspiera, możemy liczyć także na naszych wykładowców. Moja rodzina uciekała z Mikołajowa wśród wielkich korków, ponieważ bardzo wielu ludzi uciekało wtedy ze strachu przed wojną. Wtedy walki jeszcze się tam nie toczyły, ale z tego co wiemy, teraz prawdopodobnie wojna już tam dotarła.
Wraz z przyjazdami kolejnych pociągów znad wschodniej granicy przez dworzec przetaczają się całe fale uchodźców, poszukujących tam pomocy, na bieżąco udzielanej przez wolontariuszy. W całym gmachu, zwłaszcza w holu głównym, panuje wyjątkowe poruszenie. Bardzo wielu ludzi chce bezinteresownie pomagać, wszędzie umieszczono także informacje w języku ukraińskim. Język ten rozbrzmiewa w każdym zakamarku dworca, a gdy przyjeżdżają pociągi z uchodźcami, z głośników emitowane są ukraińskojęzyczne komunikaty.
Gdy się tam przebywa, czuć ogromny tragizm tej sytuacji. Na własne oczy - a nie tylko za pośrednictwem medialnych relacji na żywo i telewizyjnych transmisji, które śledzimy teraz chyba wszyscy - widzi się wielką tragedię ludzi, którzy z dnia na dzień zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i ucieczki do innego kraju. Co najbardziej poruszające, wśród uchodźców są także dzieci, których pierwsze lata życia naznaczyła właśnie brutalna i bezwzględna wojna, której w żadnym stopniu nie zawiniły.
Wielu uciekinierów regularnie zagląda do telefonów, sprawdzając najnowsze doniesienia z Ukrainy i poszukując nie tylko pomocy, ale też swoich bliskich i znajomych. To nie są suche dane statystyczne, jakie widzi się w mediach, informujących o kolejnych tysiącach uchodźców - to są żywi, normalni, zwykli ludzie, dotknięci największą z możliwych tragedii - wojną. Z drugiej strony budujące jest zaangażowanie setek wolontariuszy, którzy bez względu na wszystkie niedogodności nieodpłatnie niosą pomoc wszystkim uchodźcom.
Wskazują drogę, podają jedzenie, przyjmują dary od Polaków, służą pomocą przy przenoszeniu bagażów i wspierają w poszukiwaniu zakwaterowania. Polska i Polacy na Dworcu Głównym we Wrocławiu pokazują się od swojej najlepszej strony, a braterstwo polsko-ukraińskie jest tam rzeczą wręcz namacalną.
Część z przybywających do Wrocławia Ukraińców może niedługo trafić do naszej małej ojczyzny. Podobnie jak robią to wrocławianie, także angażujmy się w wolontariat, organizujmy i wspierajmy zbiórki, pomagajmy tak, jak tylko możemy. Gdy stoi się na Dworcu Głównym, potrzeba tej pomocy, udzielanej z każdej możliwej strony, jest widoczna w sposób wyjątkowy.
Ще не вмерла Україна!
~~Miedzianoczerwona Czubatka napisał(a): Zaleja polandie bedziecie u Janusza robic za 1500 brutto i miska ryzu
~~Wiolcik3 napisał(a): Polacy tak chętnie przyjmują Ukraińców bardzo szybko zapomnieli co Ukraińcy wyrządzili Polakom w drugą wojnę światową!!!
nasi dziadkowie w grobach się przewracają !¡!!
~~Wiolcik3 napisał(a): Polacy tak chętnie przyjmują Ukraińców bardzo szybko zapomnieli co Ukraińcy wyrządzili Polakom w drugą wojnę światową!!!
nasi dziadkowie w grobach się przewracają !¡!!
~~Miedzianoczerwona Czubatka napisał(a): Zaleja polandie bedziecie u Janusza robic za 1500 brutto i miska ryzu
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).