Pierwszy bolesławiecki wędrujący monument, o którym wiemy, to powstały w 1753 roku Wielki Garniec, uchodzący za jeden z największych na świecie. Ten symbol przedwojennego Bolesławca w ciągu niemal dwustu lat swojego istnienia był kilkukrotnie przesuwany, aż znalazł swoje ostateczne miejsce w Muzeum Miejskim przy obecnej ulicy Mickiewicza. A i stamtąd został na chwilę wyprowadzony w 1939 roku, gdy był prezentowany przed ratuszem. Co się z nim stało po wkroczeniu Sowietów? Nie wiadomo, ale najpewniej został zniszczony. Minęło kilka dziesięcioleci i w 2001 roku w Rynku stanęła jego kontrowersyjna replika (a właściwie parafraza), która rozleciała się parę lat później. W 2009 roku wykonano kolejną replikę Wielkiego Garnca, którą umieszczono we wnętrzu Muzeum Ceramiki, gdzie znajduje się do dziś.
W 1813 roku przez Bolesławiec kilkukrotnie przechodziła linia frontu. Na Śląsku toczyła się tak zwana "wojna wyzwoleńcza", toczona przez Prusy i Rosję z napoleońską Francją. W sierpniu tego roku wycofujący się z Bolesławca Francuzi wysadzili w powietrze Górną Bramę, znajdującą się w pobliżu obecnego Okrąglaka. Wśród gruzów udało się zabezpieczyć XVI-wieczną tablicę z gotycką inskrypcją i płaskorzeźbę z wizerunkiem Trójcy Świętej. Bramy nie odbudowano, ale oba artefakty wmurowano w elewację kościoła pw. WNMP i św. Mikołaja, gdzie znajdują się do dziś.
Pod obecną Bazyliką swoje nowe miejsce znalazły także rzeźby świętych, zdobiące dziś wejścia do świątyni, a kiedyś znajdujące się przy bramach miejskich.
Jednym z najbardziej znanych przykładów wędrującego pomnika jest ten ku czci Michaiła Kutuzowa. Odsłonięty 1 września 1819 roku na Rynku, miał nie tylko upamiętniać zmarłego w Bolesławcu feldmarszałka - którego jedyną zasługą dla miasta jest to, że tutaj zmarł - ale też świadczyć o niemiecko-rosyjskiej przyjaźni. Problem pojawił się w momencie, gdy pod koniec XIX wieku ta przyjaźń zaczęła się poważnie psuć i trzymanie takiego monumentu na centralnym placu w mieście stało się dość niepolityczne. Jego całkowite usunięcie nie wchodziło w grę, więc pomnik przeniesiono na jego obecne miejsce przy Plantach. Kutuzow opuścił je tylko raz, gdy został oddany do renowacji.
Gdy Sowieci wkroczyli do Bolesławca, zniszczony został niewielki pomnik Martina Opitza, znajdujący się w parku przy ulicy Sądowej. Po kilkudziesięciu latach powstał nowy pomnik, ufundowany przez Bogusława Nowaka. Nie stanął on jednak w parku, a na prywatnej działce przy Piwnicy Paryskiej, gdyż jak argumentował fundator, oczywiście można pisać wnioski i starać się o samorządowe pieniądze na takie cele, ale już wyobrażam sobie publiczne dyskusje o tym, że Opitz nie był Polakiem, w którym miejscu należy postawić pomnik i o kosztach jego budowy. Szkoda fatygi.
Najbardziej znany wędrujący bolesławiecki pomnik to bez wątpienia Jezus, przyjaciel dzieci. Wykonana z karraryjskiego marmuru rzeźba została wykonana na początku XX wieku przez prof. Petera Breuera z okazji zbliżającego się 150-lecia Królewskiego Sierocińca. Postać Jezusa opiekującego się dziećmi, stojąca na dziedzińcu sierocińca przy dzisiejszej ulicy Bankowej, miała przypominać nauczycielom, że mają być dla swoich uczniów niczym sam Zbawiciel - być ich opiekunami i obrońcami. Pomnik cudem przetrwał lata 1945-1946, gdy zabudowania sierocińca zajmowała i dewastowała Armia Czerwona. W latach sześćdziesiątych, gdy większość z nich należała do Zakładów Górniczych "Konrad", komuniści przenieśli pomnik na cmentarz przy ul. Śluzowej. Powód był prosty - według ówczesnych władz religijny pomnik nie powinien stać w przestrzeni przeznaczonej dla robotników. W 1997 roku z inicjatywy ks. Edwarda Bobera monument przeniesiono z cmentarza na jego obecne miejsce przy placu Zamkowym.
W 1977 roku wyburzono przedwojenną kamienicę przy ul. Hanki Sawickiej (ob. Sierpnia'80), na której znajdowała się kamienna tablica, upamiętniająca największe pożary Bolesławca z epoki nowożytnej. Rok później jej intensywne poszukiwania podjęło Towarzystwo Miłośników Bolesławca, a o sprawie pisała nawet dolnośląska Gazeta Robotnicza. Ostatecznie tablica odnalazła się i została zamontowana nad przejściem na tak zwaną Uliczkę Straży, łączącą ulice Sierpnia'80 i Mickiewicza.
W ostatnich latach głośna jest sprawa zniknięcia kamienia pamiątkowego ku czci ofiar niemieckiego podobozu koncentracyjnego Gross-Rosen, istniejącego w latach 1944-1945 w miejscu wcześniejszego obozu pracy przymusowej dla Żydów przy ulicy Staroszkolnej. Kamień miał zostać zabrany "do renowacji" przez ówczesnego właściciela terenu, jednak choć jest stosunkowo niewielki, do dziś nie wrócił na swoje miejsce. W lipcu 2019 roku ogłoszono, że w miejscu dawnego podobozu ma powstać park handlowy.
Na początku 2018 roku zdemontowany został pomnik bolesławieckiego Światowida, znajdujący się na skwerze przy ulicy Tamka. Pochodząca z 1966 roku rzeźba została zabrana do renowacji, która była konieczna, ponieważ odpadały od niej kolejne ceramiczne elementy. W lipcu 2020 roku rzeczniczka Urzędu Miasta, Agnieszka Gergont, poinformowała że pomnik ma stanąć w planowanym Centrum Dawnych Technik Garncarskich przy ul. Widok. Niedawno ogłoszono, że centrum ma powstać jednak przy ulicy Kutuzowa, więc prawdopodobnie Światowid stanie właśnie tam.
Swoją wędrówkę kończy właśnie czapla z fontanny przy Plantach. Rzeźba została skradziona w sierpniu tego roku i mimo podjętych przez policję poszukiwań, nie odnalazła się przez dwa kolejne miesiące. W Zaduszki przypadkowo znalazł ją przechodzień, spacerujący na działkach przy obwodnicy. Czapla, porzucona w krzakach, została przeniesiona na pobliską komendę policji i niebawem wróci na fontannę, stając się jedyną wędrującą bolesławiecką rzeźbą, która wróciła na swoje pierwotne miejsce.
Specyficzna jest historia skromnego pomnika ks. Paula Sauera, ostatniego niemieckiego proboszcza obecnej Bazyliki. Pomnik odsłonięto w 2014 roku na zapleczu Młodzieżowego Domu Kultury - czyli, nota bene, w słabo wyeksponowanym miejscu - gdzie znajduje się do dziś, jednak pierwotnie planowano ustawić go właśnie przy Bazylice. Niestety, nie zgodził się na to jej obecny proboszcz, ks. Andrzej Jarosiewicz. W rezultacie pomnik nadal "ukrywa się" (a właściwie - jest ukrywany) za MDK-iem.
Na koniec warto dodać, że jest także jeden pomnik, który nie wędruje w granicach Bolesławca, lecz przybył do nas z zewnątrz. Mowa o pomniku rosyjskich żołnierzy, poległych w 1813 roku w Kruszynie. Do 2015 roku znajdował się on w południowej części wsi, jednak na życzenie właściciela zajmowanej przezeń działki został zdemontowany i przewieziony do bazy Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Bolesławcu. W lutym 2022 roku zaprezentowano go na wystawie czasowej Muzeum Ceramiki w Dziale Historii Miasta przy ulicy Kutuzowa, gdzie wciąż można go zobaczyć.
Znacie inne wędrujące lub znikające upamiętnienia w Bolesławcu? Dajcie znać w komentarzach.
~~Rdzawa Celozja napisał(a):Ktoś napisał: ~~Terakotowa Facelia napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Don Pedro napisał(a): Mam zadanie dla młodych i starych miłośników historii miasta Bolesławca.
Bolesławiec poszczycić się może wieloma zabytkami, wśród nich są dzieła zdolnego barokowego rzeźbiarza J.L . Webera. Bolesławiec obok Świdnicy w której mieszkał jest chyba miastem o największym zasobie jego dzieł. Rzeźby ustawione przy kościele zna chyba każdy mieszkaniec Bolesławca (Matka Boska z Dzieciątkiem, Św. Sebastian, Św. Jan Nepomucen ) datowane na około 1723 r. Mnie jednak chodzi o jego wcześniejsze dzieła ( były jeszcze przynajmniej 2 ) na terenie miasta. To rzeźby ogrodowe Herkulesa i Jowisza z najwcześniejszego okresu jego twórczości z 1701 . Obydwie zostały uznane za zaginione w ostatniej II W.Ś. Jednak mało kto wie że rzeźba Jowisza , uznana za zaginioną , znajdowała się jeszcze na przełomie lat 80-90 na tarasie budynku przy ulicy Zgorzeleckiej ( dawnej ul. Świerczewskiego). Gdzie jest teraz!? Nie wiadomo, był to okres transformacji ustrojowej . Może leży gdzieś w trawie , na terenie parku przyległego do budynku. Może Może zdjęta przez remontujących obiekt robotników, zarasta kurzem i pajęczynami w piwnicy . A może cieszy oko kolekcjonera z za Nysy. Ot to taka ciekawostka.
Jest w korytarzu muzeum, szkoda że bujesz piane ale nie znasz swojego podwórka. Ratowała ja ekipa muzeum
Teraz to ja też to wiem . Nawet wiem kto się o to starał i kiedy. Ja o tym mówiłem już 1991 roku. Wtedy wszyscy muzealnicy nie bardzo wiedzieli o co chodzi.
Jest jeszcze pole do popisu przy drugiej rzeźbie Webera, Herkulesie może wcale nie zginęła.~~Rdzawa Celozja napisał(a):Ktoś napisał: ~~Terakotowa Facelia napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Don Pedro napisał(a): Mam zadanie dla młodych i starych miłośników historii miasta Bolesławca.
Bolesławiec poszczycić się może wieloma zabytkami, wśród nich są dzieła zdolnego barokowego rzeźbiarza J.L . Webera. Bolesławiec obok Świdnicy w której mieszkał jest chyba miastem o największym zasobie jego dzieł. Rzeźby ustawione przy kościele zna chyba każdy mieszkaniec Bolesławca (Matka Boska z Dzieciątkiem, Św. Sebastian, Św. Jan Nepomucen ) datowane na około 1723 r. Mnie jednak chodzi o jego wcześniejsze dzieła ( były jeszcze przynajmniej 2 ) na terenie miasta. To rzeźby ogrodowe Herkulesa i Jowisza z najwcześniejszego okresu jego twórczości z 1701 . Obydwie zostały uznane za zaginione w ostatniej II W.Ś. Jednak mało kto wie że rzeźba Jowisza , uznana za zaginioną , znajdowała się jeszcze na przełomie lat 80-90 na tarasie budynku przy ulicy Zgorzeleckiej ( dawnej ul. Świerczewskiego). Gdzie jest teraz!? Nie wiadomo, był to okres transformacji ustrojowej . Może leży gdzieś w trawie , na terenie parku przyległego do budynku. Może Może zdjęta przez remontujących obiekt robotników, zarasta kurzem i pajęczynami w piwnicy . A może cieszy oko kolekcjonera z za Nysy. Ot to taka ciekawostka.
Jest w korytarzu muzeum, szkoda że bujesz piane ale nie znasz swojego podwórka. Ratowała ja ekipa muzeum
Teraz to ja też to wiem . Nawet wiem kto się o to starał i kiedy. Ja o tym mówiłem już 1991 roku. Wtedy wszyscy muzealnicy nie bardzo wiedzieli o co chodzi.
Dzięki wszystkim za pomoc i sprostowanie od 30 lat nie było mnie w kraju ( na byłem ale sporadycznie). W ciągu jednego dnia dowiedziałem się historii związanej z tą rzeźba. Tylko jeden dzień. W miłośnikach naszego miasta jest moc.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).