Budynek garncarni, choć powstał w latach osiemdziesiątych XIX wieku, był wielokrotnie przebudowywany i nie przedstawiał zabytkowej wartości. Jego najcenniejszy element, czyli kryjący się wewnątrz XIX-wieczny piec garncarski, został zachowany. Niedługo zostanie przeniesiony wraz z kominem i systemem do opalania na zadaszony dziedziniec Działu Historii Miasta przy ul. Kutuzowa 14, który wkrótce zostanie dostosowany do potrzeb prowadzenia warsztatów ceramicznych. W pomieszczeniach warsztatowych będzie można spróbować swoich sił w toczeniu na kole oraz wykonać własnoręcznie dekorowane stempelkami naczynie. Przybliżenie procesu produkcji „step by step” połączone z prezentacją dawnych maszyn, urządzeń i narzędzi wykorzystywanych do dawnej rzemieślniczej produkcji naczyń i nowoczesnych multimediów pozwoli w pełni ukazać bolesławieckie tradycje garncarskie i kunszt tutejszych wyrobów.
Żeby dostosować częściowo budynek Działu Historii Miasta na potrzeby prowadzenia warsztatów ceramicznych, konieczny jest montaż urządzeń i wyposażenia. Z tego powodu budynek zostanie czasowo zamknięty, prawdopodobnie do jesieni 2023 r. Docelowo planowane jest funkcjonowanie dwóch obiektów muzeum – w remontowanym pałacyku Pücklera przy ul. Zgorzeleckiej oraz w budynku przy ul. Kutuzowa 14.
Poddany konserwacji zabytkowy piec garncarski, jako cenny zabytek techniki, związany z lokalną produkcją ceramiki, stanie się jedną z ważniejszych atrakcji naszego miasta. Jego oryginalny, historyczny charakter podkreśla ciągłość lokalnego rzemiosła garncarskiego i jego ważną rolę dla regionu. Piec będzie można nie tylko obejrzeć, ale także wejść do jego wnętrza.
Zanim jednak zabytek znajdzie bezpieczną przystań w muzeum warto przypomnieć historię garncarni, z której pochodzi. Z zachowanych źródeł wiemy, że garncarnię w Tillendorf w budynku nr 83 (Mitteldorf/An der Brücke) w 1888 roku założył Bruno Werner. Po jego śmierci w 1892 roku warsztat przejęła wdowa, która po dwóch latach wyszła za mąż za Juliusa Kluge. Odtąd zakład funkcjonował pod nazwą „Klugesche Töpferei“. W 1935 roku właścicielem garncarni został syn Bruna - Max Werner (1887-1965). Cztery lata później zakład zatrudniał 9-10 osób, a produkowane w nim wyroby sprzedawano na Górnym Śląsku, w Nadrenii i Berlinie.
Max Werner współpracował z Fritzem Theilmannem (wykładowcą w Ceramicznej Szkole Zawodowej w Bolesławcu) przy powstaniu nowej techniki zdobniczej ceramiki bolesławieckiej - malatury z rożka, która zyskała ogromną popularność w latach trzydziestych XX wieku. Garncarz był również jednym ze współzałożycieli powstałego w 1936 r. związku wytwórców ceramiki „Bunzlauer Braunzeug”. Organizacja, zrzeszająca sześć lokalnych zakładów, postulowała powrót do dawnych, tradycyjnych metod zdobienia i wytwarzania ceramiki, w tym toczenia na kole, a charakterystyczną cechą wyrobów produkowanych przez zrzeszonych wytwórców była właśnie dekoracja rożkiem na brązowym szkliwie. Max Werner pełnił także zaszczytną funkcję starszego cechu dolnośląskich garncarzy, którego zasięg obejmował Bolesławiec, Nowogrodziec, Freiwaldau i Muskau, a także sprawował funkcję członka kuratorium bolesławieckiej szkoły ceramicznej.
Poza wytwarzaniem typowych bolesławieckich naczyń użytkowych w ramach Bunzlauer Braunzeug w garncarni powstawały: wazony, dzbany, kubki, karafki do wódki i kieliszki, wazy oraz serwisy (np. serwis kawowy Sybilla) i dzwonki. Zakład prezentował się na targach w Lipsku oraz na wystawach we Wrocławiu, Berlinie i Wiedniu, a powstały w jego garncarni dzban z wylewem w kształcie serca, wykonany według projektu Theilmanna, został nagrodzony na Międzynarodowej Wystawie Rzemiosła w Berlinie w 1938 r.
Konserwacja i przeniesienie pieca oraz utworzenie Centrum Dawnych Technik Garncarskich to kolejne etapy dużego transgranicznego projektu „Centra dawnych rzemiosł na szlaku Via Fabrilis”. Jego partnerami są: Gmina Miejska Bolesławiec (we współpracy z Muzeum Ceramiki w Bolesławcu), Gmina Miejska Kłodzko (we współpracy z Muzeum Ziemi Kłodzkiej w Kłodzku) oraz Miasto Jaroměř (we współpracy z Městském muzeum v Jaroměři). Projekt współfinansowany jest przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu Interreg V-A Republika Czeska – Polska 2014-2020.
Poniższe zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Ceramiki w Bolesławcu:
Widok na garncanię M. Wernera, fot. Wilhlelm Werner, Hilgert [w:] Bunzlauer Geschirr. Gebrauchsware zwischen Handwerk und Industrie, H. Muller, E. und I. Lippert, Unter Mitarbeit von Regine Falkenberg, Berlin 1986.
Wnętrze bolesławieckiej garncarni, ok. 1910-1920 r.
Wnętrze garncarskiego pieca przy ul. Widok.
Dzbanek, proj. F. Theilmann, wytwórnia Max Werner, l. 1936-1941, fot. G. Matoryn
~~Mahoniowy Rdest napisał(a):Ktoś napisał: ~~wolar napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Kanarkowy Oczar napisał(a): Władze miasta jak widać opamiętały się przy chyba już ostatnim piecu garncarskim. Wszystkie inne, z wielką gorliwością zniszczone, już są nie do odratowania... "Miasto ceramiki". Co trzeba mieć w głowach żeby być takimi wandalami...
Niestety masz rację. Zniszczono wszystkie stare zakłady ceramiczne.
Ta cała ceramika to średniowieczny przeżytek.
Nie ma czego załować.
Tylko dla tych ułomnych, który nie potrafią się uczyć przyszłości wyciągając wiedzę z przeszłości( historii). Pamiętajcie, że ceramika to nasza kulturowa tożsamość i nie możemy się tego pozbywać mentalnie.
~~Bordowa Frezja napisał(a):Ktoś napisał: ~~Mahoniowy Rdest napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~wolar napisał(a): Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Kanarkowy Oczar napisał(a): Władze miasta jak widać opamiętały się przy chyba już ostatnim piecu garncarskim. Wszystkie inne, z wielką gorliwością zniszczone, już są nie do odratowania... "Miasto ceramiki". Co trzeba mieć w głowach żeby być takimi wandalami...
Niestety masz rację. Zniszczono wszystkie stare zakłady ceramiczne.
Ta cała ceramika to średniowieczny przeżytek.
Nie ma czego załować.
Tylko dla tych ułomnych, który nie potrafią się uczyć przyszłości wyciągając wiedzę z przeszłości( historii). Pamiętajcie, że ceramika to nasza kulturowa tożsamość i nie możemy się tego pozbywać mentalnie.
Na pewno ta akurat nie nasza "tożsamość kulturowa", co najwyżej pruska i niemiecka.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).