Od dziesięciu lat przy ulicy Rynek 24, Helena Bortkiewicz z zawodu ogrodniczka, na własny koszt, wkładając ogromną pracę, opiekuje się założonym przez siebie przydomowym ogrodem. Mieszkańcy kamienicy i inni odwiedzający to miejsce są zauroczeni tym pięknym skwerem, pełnym zieleni i kwiatów.
- Kocham przyrodę, jestem z zawodu ogrodniczką i na ile mi sił starcza, dbam o przydomowy ogródek od dziesięciu lat - mówi Helena Bortkiewicz mieszkanka kamienicy. - Są jednak ludzie, którym to przeszkadza. Taką osobą jest sąsiadka, którą widzi pan w oknie. Ma psa, któremu pozwalała wchodzić na tą zieleń i załatwiać się, dlatego kupiłam siatkę i ogrodziłam ten skwer. Sąsiadka wczoraj powiedziała mi, że za to zapłacę i że rozwali mi ten ogródek. Rano wstałam i zobaczyłam porozbijane i porozrzucane donice, połamane krzewy. Ogródek został częściowo zdewastowany. Zgłosiłam to na policję i straż miejską, zgłoszę także do prezydenta miasta. Nie godzę się na takie traktowanie czyjejś pracy. Ogródek nie jest mój, jest wszystkich mieszkańców kamienicy.
W czasie przygotowanie tego reportażu jakaś kobieta, którą widzieliśmy w oknie krzyczała, że to dopiero początek i że ona pokaże co potrafi. Pani Helena twierdziła, że to ona prawdopodobnie zdemolowała w nocy jej ogródek. Głupota ludzka nie zna granic, a zachowanie się młodej sąsiadki pani Heleny jest brakiem wyobraźni.
- Cieszymy się, gdy w taki sposób mieszkańcy zagospodarowują plac obok domów - mówi dyrektor Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Kazimierz Łomotowski. - Zieleni w mieście nigdy nie jest za dużo. Wszyscy powinniśmy dbać o to, aby było jej jak najwięcej.
Więcej o sąsiedzkim konflikcie opowiada nam Pani Helena w poniższym materiale filmowym:
~~Woskowożółta Scewola napisał(a): I co, pogodziły się? Wiadomo już kto te doniczki porozbijał?
Zastosowana autokorekta
~~Jasnozielony Jaśminowiec napisał(a): Podwórko obok, za Toscaną, też wariatka zrobiła sobie z części wspólnej ogródek. Poogradzała, nasadziła iglaków i kamera w oknie. Nawet kupiła tabliczkę "Zakaz wyprowadzania psów" i wbiła w ziemię. Drze mordę na każdego kto podejdzie choćby do ogródka z psem lub bez. Dziecko nie może nawet podejść, bo drze ryja. Obie wariatki na 1000 lecia i tam niech sobie sadzą kwiatuszki, tam mnóstwo wolnego terenu zielonego.Skierowanie od ręki i kaftan gratis, powodzenia na nowej drodze życia,
Zastosowana autokorekta
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).