Na przełomie 1943 i 1944 roku Niemcy były już w odwrocie, co nie znaczyło że, parafrazując klasyka, nie trzeba się było już ich bać. Wehrmacht wciąż operował na terenach Związku Sowieckiego, choć już w połowie stycznia 1944 roku sowieci dotarli na pierwsze skrawki terytorium przedwojennej Polski. Mimo to Dolny Śląsk wciąż znajdował się z dala od frontu i pozostawał bezpiecznym zapleczem, a co za tym idzie, życie codzienne toczyło się tam względnie normalnie.
Gdybyśmy znaleźli się wtedy w niemieckim (jeszcze) Bolesławcu i chcieli udać się gdzieś w podróż, mielibyśmy szeroki wachlarz możliwości, przy czym załóżmy, że nasz modelowy podróżny nie lubi się przesiadać i chce dojechać na miejsce jednym pociągiem. Pierwszy pociąg w kierunku Wrocławia odjeżdżał już o 3:11 i na wrocławskim Dworcu Głównym stawiał się o 7:40. Jeśli nasz podróżny, którego możemy umownie nazwać Hansem, nie chciał się zrywać tak wcześnie z łóżka, miał do wyboru jeszcze kilka innych opcji (nie licząc kilku z przesiadką w Legnicy):
- 3:47-5:26: pociąg pospieszny relacji Hamm-Mysłowice
- 8:50-11:43: pociąg relacji Goerlitz-Wrocław
- 10:20-12:03: pociąg pospieszny relacji Drezno (Neustadt)-Wrocław
- 11:21-13:00: pociąg pospieszny relacji Augsburg-Wrocław
- 11:58-13:32: pociąg pospieszny relacji Monachium-Wrocław
- 16:34-20:13: pociąg relacji Węgliniec-Wrocław
- 17:37-20:14: pociąg pospieszny relacji Drezno-Wrocław
- 21:34-23:16: pociąg pospieszny relacji Hof-Wrocław
- 23:42-1:19: pociąg pospieszny z wagonem sypialnym relacji Monachium-Kraków
Pociągi pospieszne, jadące z Bolesławca na Wrocław, po drodze zatrzymywały się wyłącznie w miastach, a ich postoje były bardzo krótkie, bo zaledwie minutowe. Gdyby nasz Hans, leniwy przedstawiciel samozwańczej "rasy panów", przekonał się jednak do przesiadek, mógłby mieć kilka dodatkowych połączeń i przesiadałby się wtedy w Legnicy.
Załóżmy teraz, że Hans nie chce jechać na dość niepewny wschód. Wie już o zamachu bombowym polskich konspiratorów na Dworcu Głównym we Wrocławiu, a wycieczka na tereny wcielone do Rzeszy czy do Generalnego Gubernatorstwa też nie wydaje mu się rozsądnym rozwiązaniem. Frontu zachodniego jeszcze nie ma, więc Hans myśli o bezprzesiadkowej wycieczce na zachód. Gdzie mógłby się udać?
Wachlarz możliwości był naprawdę spory - od Węglińca przez Berlin i Drezno aż po Monachium czy Hamm - a przedstawiał się następująco:
- 1:55-2:28 - pociąg relacji Legnica-Węgliniec
- 2:21 - pociąg pospieszny relacji Mysłowice-Hamm; w Węglińcu skład kierował się w kierunku Berlina i dalej na Hamm
- 6:06 - pociąg relacji Legnica-Lubsko; w Węglińcu skład kierował się w stronę Żar
- 7:12 - pociąg sypialny pospieszny relacji Kraków-Monachium
- 8:57-9:31 - pociąg relacji Wrocław-Węgliniec
- 9:29 - pociąg pospieszny relacji Wrocław-Hof
- 13:00-15:47 - pociąg pospieszny relacji Gliwice-Drezno (Neustadt)
- 14;31-15:05 - pociąg relacji Wrocław-Węgliniec
- 14:52-17:50 - pociąg pospieszny relacji Wrocław-Drezno
- 17:48 - pociąg pospieszny relacji Wrocław-Augsburg
- O 18:13 do Bolesławca przyjeżdżał pociąg z Legnicy, mający tutaj stację końcową
- 18:34 - pociąg pospieszny relacji Wrocław-Monachium
- 20:00-0:32 - pociąg relacji Legnica-Drezno
- 22:09 - pociąg relacji Wrocław-Goerlitz
Po drodze do Drezna można było wysiadać w takich miejscach, jak chociażby Węgliniec, Pieńsk, Zgorzelec, Löbau, Budziszyn, Bischofswerda czy Arnsdorf, a także w wielu wioskach, znajdujących się między tymi miastami. Ilość końcowych destynacji jest imponująca, ponieważ niemieccy bolesławianie mogli się dostać bezpośrednio nie tylko do takich miejsc, jak Zgorzelec czy Wrocław, ale też do Monachium, Augsburga, Berlina, Hof czy znajdującego się aż w Westfalii miasta Hamm. To tak, jakby obecnie z Bolesławca dałoby się dojechać bezpośrednio do Przemyśla, Krakowa, Warszawy (to akurat jest możliwe), Gdańska czy nawet Lublina - a przy okazji do wielu miast po drodze.
Oczywiście niemieckie rozkłady jazdy nie informowały o innych pociągach, które wtedy jeździły przez Bolesławiec. Próżno szukać w nich wzmianki o chociażby transportach więźniów, zmuszanych do niewolniczej pracy i zabijanych w niemieckich obozach koncentracyjnych i ich filiach, także tych z Bolesławca i okolic. Próżno też szukać w nich informacji o transportach robotników przymusowych z Polski i Europy Wschodniej, wysyłanych przez okupanta w głąb Rzeszy czy kierowanych właśnie do Bolesławca. Takie pociągi musiały być w Bolesławcu widywane, a te, dla których ówczesne Bunzlau było stacją końcową, tym bardziej nie mogły umknąć uwadze miejscowych. Niektórzy zresztą zyskiwali wtedy nowych robotników przymusowych...
Źródło: Amtlisches Taschenfahrplan für Niederschlesien und Oberschlesien sowie angrenzende Gebiete. Gültig vom 1. November 1943 an
~~Biały Bodziszek napisał(a): Pytanie brzmi dokąd mogli jeździć ?
~~ed napisał(a): kolejne przypomnienie, że tu kiedyś mieszkały szwaby.
~~Piotr napisał(a): Pierwszy pociąg w kierunku Wrocławia odjeżdżał już o 3:11 i na wrocławskim Dworcu Głównym stawiał się o 7:40.
4,5 godziny to chyba jak na lata 40 za dużo ?
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).