Do sytuacji doszło 7 lipca po godzinie 19. Pan Andrzej z Przejęsławia wybrał się na spacer z psem, którym opiekował się pod nieobecność sąsiadów. Drogę i okolicę znał bardzo dobrze, chodził nią od ponad 20 lat. Niestety przechadzka nie miała szczęśliwego zakończenia.
Pies z rasy posokowców coś wyczuł, zaczął szarpać i uwolnił się ze smyczy. Wbiegł do lasu i po chwili znikł z oczu opiekuna. Nie reagował na przywoływanie. Pan Andrzej Chmal rozpoczął poszukiwania w głębi lasu, gdy nagle usłyszał jakiś ruch. Spojrzał w dół i okazało się, że stoi na krawędzi otwartej studni, w której znajdował się zaginiony piesek.
Miejsce, w którym piesek wpadł do studni.
Niestety studnia była zbyt głęboka, więc została wezwana straż pożarna.
- Jak najszybciej zadzwoniłem na numer 112 i zgłosiłem zdarzenie. Do pomocy zostali skierowani strażacy z Przejęsławia i Bolesławca, przyjechała też policja. Strażacy z Bolesławca posiadają specjalistyczny sprzęt alpinistyczny. Akcja ratownicza przebiegała w dość ciężkich warunkach: grząski grunt, zalegające gałęzie. Dzięki profesjonalnemu wyszkoleniu strażników udało się za pomocą lin opuścić jednego z nich wyposażonego w butlę tlenową, lampę i radio w głąb studni - relacjonuje akcję ratowniczą opiekun psa. - Wielkie było moje szczęście, kiedy po dłuższej chwili ukazał się nad studnią strażak trzymający w objęciach mojego psa. Cudem, pomimo upadku z tak dużej wysokości, pieskowi nic się nie stało.
Jak przekazał nam mężczyzna, nie on jest właścicielem psa. Od trzech tygodni zajmuje się nim pod nieobecność sąsiadów. Jest bardzo wdzięczny służbom za pomoc w ocaleniu pupila.
- Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy pomogli mi uratować życie pieska. Począwszy od Pana, który przyjął zgłoszenie, strażaków z Przejęsławia i Bolesławca oraz policji, która nie opuściła miejsca dopóki nie zostało one należycie zabezpieczone. Studnia prawdopodobnie została odkryta niedawno ponieważ na jej dnie nie znajdował się żaden liść ani gałązka. Myślę, że odkryli ją albo poszukiwacze skarbów posługujący się wykrywaczami metali. Bądź ktoś z niej coś wyciągnął mając informacje jeszcze z czasów wojny o tym, że jest w niej coś ukryte. Opisuj tą sytuację dla przestrogi abyśmy byli czujni tam gdzie widzimy stare ruiny domów pałaców lub innych budowli. Niewiele brakowało abym i ja wpadł do środka - czytamy w mediach społecznościowych pana Andrzeja.
Teren został zabezpieczony przez strażaków taśmą, a wlot do studni - przykryty paletami.
Fot.: Andrzej Chmiel. Zakryty wlot do studni.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).