Na zdjęciu powyżej jest ulica Leśna, którą zarządza Powiat Bolesławiecki. A właściwie robi to w jego imieniu Zarząd Dróg Powiatowych. Pracowników ZDP, albo jakiejś firmy pracującej dla Zarządu, zawsze na wiosnę łapy świerzbią. Stojące rzędem smutne kosiarki patrzą na nich jak wyrzut sumienia, że jeszcze nie odpalone, nie nahałasowane, nie zasmrodzone, a tu zielsko pobocza zarasta, na przechodniów napada, estetów i alergików maltretuje.
No to wzięli się chłopcy za robotę pokazując potencjał swoich umysłów finansowanych z kasy podatników.
Ja jakby rozumiem, że w powiecie są teraz sprawy ważniejsze, że są w małej ojczyźnie rachunki krzywd, że wykuwa się nowy ład, powyborczy podział stołków i ambicji na mniejsze kawałki. A z tym nie tak łatwo jak z zielskiem przy drodze, jak z kwitnącymi mniszkami, innymi kwiatami, owadami itd. Tam to jest walka o życie, a tutaj? Tylko o kasę za koszenie.
Ale jak już panowie się powybierają i władzą podzielą, to może niech pomyślą za swoich podległych podwładnych, skoro podległym podwładnym, co widać na zdjęciach, myślenie nie wychodzi.
Parę lat temu naukowcy z SGGW i Uniwersytetu Łódzkiego ustalili, że miejskie nieużytki i dzikie chaszcze pochłaniają o wiele więcej dwutlenku węgla, niż wypielęgnowane i przystrzyżone trawniki i parki, których utrzymanie kosztuje. Rozumiem, że żeby to wiedzieć, trzeba pozwalać sobie na lektury ambitniejsze niż katalog nowych modeli kosiarek.
Służę więc streszczeniem:
Naukowcy przez lata przebadali w Warszawie i Łodzi miejską zieleń, porównując dzikie chaszcze z wypielęgnowanymi miejskimi parkami.
W przypadku pochłaniania dwutlenku węgla te wykoszone, parkowe trawniki pochłaniają – 3,8 t/ha CO2, a dziko porośnięte chwastami łąki – aż 7,0 t/ha. Prawie dwa razy więcej.
W raporcie czytamy m.in., że utrzymanie zieleni w mieście generuje ogromne koszty, podczas gdy pozwalając przyrodzie robić swoje, możemy uzyskać porównywalne korzyści, co szczegółowo zmierzyli naukowcy SGGW i Uniwersytetu Łódzkiego. Zieleń miejska oczyszcza powietrze, pochłania dwutlenek węgla, retencjonuje wodę, wychładza, a przede wszystkim umożliwia nam zdrowy wypoczynek.
– Naukowcy apelują, żeby w maju, do końca maja, nie kosić. Wiele roślin dopiero wtedy zakwita – mówi Witold Szwedkowski, przyrodnik i edukator prowadzący na Facebooku fanpage Miejska Partyzantka Ogrodnicza. – Koszenie ich w tym okresie uniemożliwia ich rozwój i wysiewanie się, a w konsekwencji uszczupla pulę gatunków na danym terenie.
Wśród przeciwników ograniczenia koszenia traw pojawiają się też argumenty związane z kleszczami. Zapominają oni jednak, że w wysokiej trawie żyją organizmy, dla których kleszcze są smaczną przekąską, a pozbywając się wysokiej trawy, pozbywamy się naturalnych wrogów kleszczy.
Wbrew sugestiom, wysoka trawa nie zaostrza też objawów alergii. Szwedkowski uważa, że to częste koszenie szkodzi alergikom.
– Rzadsze koszenie sprawia, że na trawniku wyrasta więcej roślin owadopylnych, które nie uczulają. Natomiast przy częstym koszeniu udział traw w zieleńcu zwiększa się – mówi w rozmowie z naTemat.pl – Skoszona trawa, która nie zdążyła zakwitnąć, ponownie próbuje wytworzyć kłos i znowu zaczyna pylić. Wtedy okazuje się, że zamiast pylić w typowym dla siebie okresie, pyli przez dłuższy czas, okres jej kwitnienia wydłuża się.
Jest chyba bezdyskusyjnie logiczne, że niekoszenie pozwala zatrzymywać wilgoć, ochładzać przestrzeń i ograniczyć koszty… koszenia. Nie chodzi o to, aby nie kosić wcale, ale można sobie to odpuścić co najmniej do końca maja z korzyścią dla wszystkich, nawet dla żyjącymi z koszenia.
Zamiast myślenia o powyższych sprawach mamy ulicę Leśną według logiki bolesławieckiego samorządu. Który trawnik na zdjęciu bardziej się Wam podoba, ten koło znaku, czy ten obok?
Czy naprawdę komukolwiek korzystającemu z tej ulicy pieszo lub autem przeszkadzała taka zieleń?
Tak, wiem, samorządowcy na namowy do niekoszenia traw mówią z oburzeniem:
– Ależ estetyka miasta ucierpi!
Oto estetyka według rządzących naszym powiatem:
Ja rozumiem, że koszenie może zwalniać od myślenia. Ale gdyby tak odwrócić sytuację, to myślenie mogłoby zwolnić od koszenia, od jego powyższych skutków estetycznych, ekologicznych i finansowych.
Prawda?
~~Zibi napisał(a): Wy nie macie co robić tylko zajmować się pierdami , jak by nie wykosił to artykuł byłby 5 razy dłuższe. Człowieku przy nie skoszonej trawie z auta osobowego nic nie widać czy coś jedzie , czy będzie jechał czy Duda jedzie limuzyną , Szydło też nic nie widziała i bo było .... Najgorszy jest wiatr .
~~Lawendowy Rabarbar napisał(a):Ktoś napisał: ~~Czerwonawa Azalia napisał(a): Koszą źle, nie koszą, to kierowcy apelują o skoszenie bo nie widać aut na skrzyżowaniach. Ludziom to nie dogodzisz...
Benek zrobi to lepiej, Benek wszystko zrobi lepiej! A w Krakowie mają pięknie wykoszone
~~Boleslaw napisał(a): Na Kilińskiego Starzynskiego bardzo dobrze kosza tylko obrzeża ale może ktoś tu ma więcej rozumu , dmuchawy jednak są a to słabo w innych miastach zabronione śmierdzi i hałas. Czasem trzeba ale bez przesady tu za czesto
~~Leśne Ruchadło napisał(a): Boleslawiec to miasto ryczących podkaszarka i dmuchaw do przeganiania brudów - na trawniki.
Ile w mieście jest 'profesjonalnych' zamiatarek? Kto pozwala żeby dmuchawami do liści zastępować 'profesjonalne' sprzątanie ulic, chodników, placów zabaw czy alejek w parkach?
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).