Mija dokładnie 80 lat od tamtych wydarzeń, więc przygotowałem cykl siedmiu artykułów, które je Państwu przybliżą. To, co się stało, będę nazywać po imieniu i zgodnie z ówczesną sytuacją prawną, czyli po prostu sowiecką okupacją. Postanowiłem też, że w tych tekstach będę używać niemieckiego nazewnictwa, ponieważ chcę dodać im dodatkowego realizmu.
Zazwyczaj gdy mówimy o tym, co się działo w lutym 1945 roku w powiecie bolesławieckim, skupiamy się na kwestiach wojskowych i okolicznościach powstania Muzeum Kutuzowa. To, co przeżyli tu cywile, zdani na łaskę i niełaskę czerwonoarmistów, jest przypominane dość rzadko i temu będzie poświęcona większa część tych artykułów.
Przez cztery powojenne dekady nie można było o tym mówić. Komuniści twierdzili, że Bolesławiec został "wyzwolony" spod niemieckiego panowania, dzięki czemu mógł "wrócić do Macierzy". Ogromne zniszczenia, jakie zastali później polscy osadnicy, tłumaczono zaciętymi walkami, jakie Armia Czerwona rzekomo stoczyła tutaj z Niemcami. Podnoszono nawet głosy, że to wycofujący się Niemcy spalili miasto.
Po upadku komunizmu zaczęły się naukowe badania nad tymi wydarzeniami, które stopniowo ujawniały prawdę na ich temat. Dowiedzieliśmy się o metodycznymi podpalaniu miasta przez "zwycięzców", zaborze wielkich folwarków, o licznych zbrodniach wojennych, grabieżach, mordach i deportacjach. Również polscy osadnicy, przybywający tu od maja 1945 roku, mogli zacząć mówić o krzywdach, jakich doznawali od sowieckich sołdatów.
Jednocześnie zaprzestano, popularnego w czasach PRLu, celebrowania kolejnych rocznic 12 lutego. Szkoda.
Obchody kolejnych rocznic zdobycia Bolesławca przez Armię Czerwoną powinny być znów organizowane, aby uczcić pamięć ofiar sowieckich bestialstw. Oprócz tego przydałoby się jedno miejsce w mieście, w którym zawisłaby upamiętniająca te wydarzenia kamienna tablica. Sowiecka okupacja powinna być przypominana także dlatego, że nadaje niezbędny kontekst historii o pierwszych osadnikach, pokazując, jaką sytuację zastali, kiedy tu przybywali.
Dobry przykład daje gmina Nowogrodziec, która od kilkunastu lat upamiętnia losy dwóch elżbietanek - Rosarii Schilling i Adeli Schramm - które w 2023 roku zostały beatyfikowane przez Kościół katolicki jako męczennice. Siostra Rosaria, zgwałcona i zastrzelona przez sowietów w Nowogrodźcu, ma swoje tablice pamiątkowe w kościele pw. św. Piotra i Pawła oraz na południowej ścianie Klasztoru Dusz. Z kolei siostra Adela i troje zamordowanych wraz z nią Niemców mają swoją mogiłę w Godzieszowie.
W momencie światowego kryzysu politycznego, gdy Polska jest w najtrudniejszym położeniu geopolitycznym od wielu dekad, warto też potraktować tamtą historię jako przestrogę przed potwornościami wojny. I przypomnienie, że jej największymi ofiarami są zawsze cywile.
~~ napisał(a): W nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza z czterech masowych deportacji. Tego dnia w głąb Związku Radzieckiego wywieziono około 140 tysięcy obywateli polskich.
~~Gwiazda napisał(a): Co za wredny tekst
~~pinochet napisał(a): Najpierw sobie poczytaj o 12000 ofiar bombardowań Donbasu przez armię kijowska w latach 2014-2022
~~pinochet napisał(a):Ktoś napisał: ~~Koralowy Kroplik napisał(a): Jak Ruscy traktują swoich obywateli, których nazywali jeszcze niedawno "rodakami'
widzimy już trzeci rok w Ukrainie.
Ta wojna pokazuje jak wychodzi się na przyjaźni i sojuszach z Ruskimi !
Najpierw sobie poczytaj o 12000 ofiar bombardowań Donbasu przez armię kijowska w latach 2014-2022
~~X napisał(a): W, którym to domu w Nowogrodźcu ruscy zabili 60- ciu Niemców? To pytanie do autora Pana Gołębiowskiego.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).