~~Granatowoczarny Wyżlin napisał(a): Bzdura, ja w żaden sposób nie czuję się zwolniony z przestrzegania wszelkich zasad moralnych. I nie są mi do tego potrzebne żadne przykazania.
"Przykazania" jako takie mnie nie wiążą aczkolwiek uznaję dekalog za niezły kierunek.
Natomiast jeśli, jak piszesz grzeszący ohydnie ksiądz poniesie surowszą karę niż inni to ok., tak powinno być.
Bardzo to interesujące co piszesz. Zawsze mnie interesowało co stoi u źródła takich podstaw jak twoja. Podejrzewam, że są to wartości, które przejąłeś od babci, która jeszcze odmawiała różaniec. Ty jeszcze się tego trzymasz, bo ci to wpojono w dzieciństwie. Potem uznałeś że z Kościołem ci nie po drodze, ale coś tam w środku pozostało. Możesz mi wierzyć lub nie, ale twoje dzieci, czy wnuki, nie będą już obciążone tym kościelnym duchem", będą "wolne". A teraz pomyśl czy chciałbyś żyć w świecie, w którym w najlepszym przypadku ktoś sam by sobie definiował co jest dobre a co złe, bo większość nie zaprzątałaby sobie tym wcale głowy, po prostu dobre jest to, co dla niego przyjemne. A przyzwoitość? Altruizm? Współczucie? To jakieś nikomu niepotrzebne anachronizmy.