~~Wikary bez wiary napisał(a): Biskup Mazur podkreślił, że krzyż w życiu kapłańskim jest drogą zrozumienia i wypełnienia wiary. – Droga naszego powołania również przebiega przez Kalwarie. Słowa Jezusa są jasne: jeśli ktoś chce być Jego uczniem, musi wziąć swój krzyż. Nie ma innego sposobu naśladowania Go. Nie jest możliwe przemierzanie drogi powołania, jakim jest naśladowanie Chrystusa
Czym jest ta droga powołania? Czy Jezus nauczał swoich uczniów o molestowaniu i gwałceniu dzieci? Jeśli biskup mówi o nąśladowaniu Jezusa robi się tu z lekka dwuznacznie.
Nie ma nic dwuznacznego, a jest tylko kompletne niezrozumienie z twojej strony. Krzyż może polegać na tym, żeby wyrzekać się swoich silnych popędów i nad nimi panować. I Jezus mówi o krzyżu dużym i ciężkim, jakim jest na przykład cierpienie w obliczu śmierci bliskich, ciężka choroba czy poważne problemy w rodzinie. Mówi też o krzyżu codziennym, mniejszym i lżejszym, czyli walce z popędami i nawykami. I nie chodzi tylko o seks, bo coś ostatnio wszyscy tylko o tym gadają. Ten codzienny krzyż to na przykład ograniczenia w konsumpcji (coraz więcej grubych wychowanych na fast foodach, coraz więcej alkoholu, coraz więcej ciuchów i co roku za 500+ lot na wakacje), powstrzymywanie się od wyzywanie innych kierowców na drodze, uprzejmość w stosunku do tych, którzy ciebie denerwują i bezinteresowna pomoc innym. Ten codzienny krzyż to po prostu praca nad sobą i świadoma zmiana swojej osobowości, żeby być lepszym człowiekiem. Dzisiaj nawet ten codzienny krzyż jest nie do przyjęcia dla większości, bo się "samorealizują". Stąd coraz więcej chamstwa, wulgarności i głupiej "samorealizacji" skutkujących coraz częstszą depresją i rosnącą liczbą samobójstw.
Nikt nie ucieknie od swojego krzyża i każdy powinien to zrozumieć.