~~Topazowy Czosnaczek niezalogowany
6 maja 2024r. o 12:48
Arcybiskup ŻYJE JAK SZEJK". Kuria wyrzuciła księdza z rezydencji, którą ma zająć abp Marek Jędraszewski
Z dnia na dzień dach nad głową stracił ksiądz, który mieszkał na plebanii w parafii św. Floriana. Zabytkowy budynek przygotowywany jest na emerytalną rezydencję abp. Marka Jędraszewskiego, który w lipcu będzie musiał opuścić pałac biskupów krakowskich. Budynek wcześniej wyczyszczono z innych mieszkańców: byłego proboszcza i dwóch gospodyń.
Chodzi o ks. Marka Rucińskiego, który był rezydentem w diecezji krakowskiej od 2021 roku. Jego bezpośrednim przełożonym jest kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Młody ksiądz, wyświęcony w 2019 roku, ze względu na studia dostał zgodę na przeniesienie do Krakowa. Zamieszkał w parafii św. Floriana i rozpoczął studia doktoranckie na jezuickim Uniwersytecie Ignatianum. Oprócz zadań naukowych miał też duszpasterskie: prowadził grupy ministrantów, uczył katechezy.
Mówiło się w kurii, że w tej parafii pracuje tylko proboszcz i Marek. Sporo obowiązków na niego nałożyli, był tam potrzebny, a teraz wyrzucili go jak śmiecia, bo trzeba pozbyć się świadków remontu i oczyścić budynek z lokatorów - mówi krakowski duchowny pracujący w kurii. To on zawiadomił "Wyborczą" o decyzji abp. Marka Jędraszewskiego, który postanowił pozbyć się ks. Rucińskiego.
- Czekamy na odejście na emeryturę metropolity jak na zbawienie, ale napięcie rośnie, bo otoczenie arcybiskupa zachowuje się bardzo nerwowo. Jego decyzja o usunięciu ks. Marka wywołała oburzenie, ale nikt głośno nie wystąpi z protestem, bo wszyscy jesteśmy na gorących krzesłach. Jak widać, można się nas pozbyć z dnia na dzień - dodaje.
Krakowskie "Castel Gandolfo". Luksusowa rezydencja arcybiskupa u św. Floriana w Krakowie
O tym, że plebania w parafii św. Floriana w Krakowie będzie emerytalną rezydencją abp. Marka Jędraszewskiego, informowaliśmy na początku kwietnia. Metropolita po wyprowadzce z Franciszkańskiej zamieszka w zabytkowym budynku, z którego wcześniej wyrzucono lokatorów.
Między innymi mieszkania musiały opuścić dwie gospodynie i proboszcz ks. Grzegorz Szewczyk - w 2023 r. kuria ogłosiła, że sam rezygnuje z urzędu. To trzykondygnacyjna rezydencja z XVII wieku (w piwnicach zachował się kamienny portal z tamtego okresu), wpisana do rejestru małopolskich zabytków od 1982 r. - ma sygnaturę A-627. W XIX i na początku XX w. była przebudowywana. Ostatni wniosek o remont, który ma zgodę konserwatorską na przeprowadzenie prac, pochodzi z 2019 roku; chodziło wtedy o rozbudowę wewnętrznej instalacji gazowej.
Do budynku przylega okołohektarowy pięknie utrzymany ogród. Do tej pory było to miejsce, z którego mogli korzystać mieszkańcy należącej do parafii kamienicy. - Plebania położona jest w ścisłym centrum Krakowa, w miejscu świetnie skomunikowanym, bo w pobliżu jest dworzec kolejowy, ale jednocześnie to teren odgrodzony od miasta murem, za którym kryje się też ogród. Istne Castel Gandolfo [przyp. red. - w tej włoskiej miejscowości znajduje się letnia rezydencja papieża] - mówił "Wyborczej" krakowski duchowny.
Kolejny informator "Wyborczej" (to mężczyzna pracujący dla Kościoła) uzupełniał: - W ubiegłym rozpoczął się remont plebani. Wymieniono instalacje, wyremontowano łazienki. Zakres prac był duży. Wyglądało na to, że chodzi o przygotowanie mieszkania dla nowego proboszcza. Wtedy mówiło się, że chodzi o księdza z najbliższego otoczenia metropolity.
Jednak na początku roku koncepcja się zmieniła i w już wyremontowanym budynku ponownie rozpoczęły się prace. Połączono ze sobą dawne proboszczowskie około 100-metrowe mieszkanie (to, które zajmował ks. Szewczyk) i kolejne, w którym były dwa duże pokoje gościnne. Po zmianach dało to około 200-metrową rezydencję, w której zaplanowano m.in. kaplicę.
- Remont robiony jest po cichu. Nie zostaliśmy w ogóle poinformowani o tym, co się dzieje na plebanii. Arcybiskupa od stycznia widziałam na plebanii kilkukrotnie - relacjonuje parafianka św. Floriana.
Kontrola konserwatorska po tekście "Wyborczej"
Dwa dni po artykule "Wyborczej" w zabytkowej rezydencji zjawili się inspektorzy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. W czasie gdy wizytowali budynek, nie były prowadzone żadne prace.
Inwestor wytłumaczył, że dopiero przygotowuje się do planowanego remontu i aktualnie jest na etapie niezbędnych prac przygotowawczych oraz opracowywania dokumentacji projektowej - informuje Sebastian Stanik, rzecznik WUOZ w Krakowie. Kontrolerzy pouczyli administratora parafii i ekonoma kurii, że "budynek jest wpisany do rejestru zabytków, co narzuca na właściciela obowiązek uzyskania pozwolenia konserwatorskiego przed przystąpieniem do jakichkolwiek prac: konserwatorskich, restauratorskich czy robót budowlanych". Rzecznik dodaje też, że kościelni inwestorzy potwierdzili, iż są świadomi obowiązków oraz konsekwencji, jakie grożą tym, którzy remontują zabytek bez odpowiednich zgód (kara finansowa do 500 tys. zł).
Krakowska kuria o pozwolenie na remont wystąpiła jednak dopiero 22 kwietnia. Wniosek wciąż jest procedowany, więc w budynku żadne prace nie powinny być prowadzone. Z naszych informacji wynika jednak, że na teren parafii zjeżdżają codziennie ekipy remontowe. - Wszystko po cichu, pilnują, żeby nikt nie zajrzał za bramę. Nie wiem, co dokładnie robią, ale zdarza się, że po trzy wozy dostawcze przyjeżdżają pod plebanię - informuje kobieta, która mieszka na terenie parafii.
Ks. Łukasz Michalczewski ekip dziennikarskich nie wpuszcza
Remont pilotuje ks. Łukasz Michalczewski, prawa ręka abp. Marka Jędraszewskiego i jednocześnie jego rzecznik, a także zarządca finansów archidiecezji krakowskiej. Na pytania "Wyborczej" (pytaliśmy m.in. o to, ile kosztuje remont, dlaczego budynek musieli opuścić lokatorzy) nie odpowiedział. Aferę z rezydencją skomentował jednak dla lokalnej telewizji publicznej.
W materiale opublikowanym 26 kwietnia w "Kronice Krakowskiej" stwierdził, że dla arcybiskupa przygotowywane jest mieszkanie po byłym proboszczu. Dodał, że jest to "jedna z opcji, którą metropolita rozważa". Na pytanie dziennikarzy o standard emerytalnej rezydencji odpowiedział, że to "tylko 80-metrowe lokum bez przepychu". Nie wpuścił jednak ekipy telewizyjnej do środka.
- Metropolicie nie zostało dużo czasu do przeprowadzki. Upublicznienie planów krakowskiej kurii względem parafii św. Floriana jeszcze im ten czas skróciło, bo zmusiliście ich do zalegalizowania remontu. Dlatego teraz jest tak nerwowo - twierdzi pracujący w kurii duchowny, który ujawnił "Wyborczej" plany emerytalne abp. Jędraszewskiego
Krakowską kurię poprosiliśmy o komentarz, ale podobnie jak w przypadku pierwszej informacji demaskującej remont w zabytkowej plebanii, nie dostaliśmy odpowiedzi.
Młody ksiądz wyrzucony na bruk.
Komentatorzy: Arcybiskup żyje jak szejk
Nerwowość kurii widać w ostatnich posunięciach, czyli wyrzuceniu z plebanii ostatniego lokatora - mieszkającego na poddaszu ks. Marka Rucińskiego. Skontaktowaliśmy się z eksmitowanym duchownym, ale sprawy komentować nie chciał. Na pytania odpowiedział jedynie: - Szanuję panią i pani pracę, ale nie chcę i nie mogę komentować decyzji kurii.
Na swoim profilu na Facebooku zamieścił już po wyprowadzce z parafii zdjęcie bazyliki św. Floriana z cytatem z Księgi Hioba: "Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!".
Bardziej rozmowni są krakowscy księża, których oburzył nagły nakaz wyprowadzki, jaki młody duchowny dostał.
- Marek w poniedziałek 29 kwietnia otrzymał list, że do wtorku 30 kwietnia musi opuścić zajmowane mieszkanie. To skandaliczne zachowanie kurii! Nikt go nie wezwał na Franciszkańską, nie zapewniono mu godnych warunków na kolejne tygodnie, choćby do końca roku, bo przecież on uczy w szkole. Nie mam słów, by określić takie zachowanie - mówi krakowski duchowny pracujący w kurii.
Adam Szostkiewicz, krakowianin i publicysta piszący o Kościele (autor tygodnika "Polityka"): - Polskie prawo zakazuje eksmitowania ludzi z dnia na dzień. Jednak polski Kościół wielokrotnie udowadniał, że potrafi obejść nie tylko prawo, ale też są mu obce normalne, ludzkie zachowania. To system feudalny, w którym biskup może wszystko, a szeregowy ksiądz nic. Zadziwiające jest to, że wielu księży po cichu oburza się zachowaniem abp. Jędraszewskiego, ale żaden otwarcie nie zaprotestuje.
Jeszcze ostrzej zachowanie metropolity krakowskiego komentuje Artur Nowak, adwokat (reprezentuje osoby poszkodowane przez Kościół, m.in. ofiary księży pedofilii) i współautor książek o ciemnej stronie katolicyzmu ("Gomora" i "Babilon" napisał wspólnie z prof. Stanisławem Obirkiem"). - Jędraszewski to nie tylko homofob, ale też hipokryta. Trzeba być naprawdę bardzo mocno pogubionym, żeby z jednej strony pomstować za życiem nienarodzonych, strojąc się w piórka adwokata bezbronnych, a z drugiej strony posuwać do takiej bezwzględności jak wyrzucanie księży na bruk - mówi.
I pyta: - Czy ten człowiek naprawdę nie potrafi zamieszkać jak zwykli ludzie, do których sumień się odwołuje, tylko to musi być olbrzymia posiadłość? Co może wiedzieć o sytuacji niedoszłych matek facet, który większość życia spędził w pałacach, którego obwozili wszędzie kierowcy i który miał wszystko podstawione pod nos?
Swój komentarz kończy tak: - Ten cały fundamentalizm, który prezentuje Jędraszewski, to cyniczna strategia, mająca odwrócić uwagę zwykłych ludzi od tego, że żyje jak szejk.