~~Miedzianoczerwona Sanwitalia napisał(a): ~~Srebrna Kolkwicja napisał(a): ~~Staroróżowa Papryka napisał(a): ~~Zielonkawobłękitny Kosaciec napisał(a): Nauczyciele, czasem to dyżuru nie mają !!!!!!! Przez większość godzin, w których pracują mają dyżur. To pisałem ja - nauczyciel. Wpisy odnośnie nieróbstwa i mnóstwa wolnego oraz 18 godzin pensum są , jak sądzę od osób, które w ogóle nie maja pojęcia o zawodzie nauczyciela. I zorientowałem się również, że szanowni Rodzice nie wiedzą (lub nie chcą wiedzieć), że mogą swoje pociechy sami nauczać w domu - taką mają możliwość. Po roku nauczania przez rodziców dzieci mają obowiązek zdać egzamin kuratoryjny. Do dzieła drodzy Rodzice !
Wyobraź sobie zerówko , że mam dziecko które chciałbym sam nauczać . Moje dziecko ma orzeczenie o niepełnosprawności i od czasów przedszkola miasto przelewa miesiąc w miesiąc prawie 4000 zł na konto placówek do których chodzi moje dziecko.
Jeżeli to ja będę nauczać swoje dziecko w domu , takiej dotacji nie dostanę .
Dodam , że w szkole publicznej pieniądze te idą do "jednego wora" a moje dziecko nie ma nawet kupionych rzeczy niezbędnych do pracy z nim na lekcjach .
Żeby pracować z dzieckiem w domu i tak musisz się zgłosić do bałwanków, którzy układają ci program , a potem robią wszystko żeby udowodnić że twoje dziecko go nie opanowało , ale z nimi na pewno by to zrobiło. Ponadto kontakty z rówieśnikami gry i zabawy drużynowe, rywalizacja , to coś czego rodzic nie jest w stanie zapewnić dziecku w domu.
Podobno "nauczycielom " ciężko się utrzymać za 3000 zł netto ? Jak ma sie utrzymać rodzić dziecka niepełnosprawnego gdy sam naucza swoje dziecko i się nim zajmuje , dostając 1150 zł ?A tyle dostaje rodzic zasiłku gdy zwalnia się z pracy by zająć się dzieckiem .
Jak widać taki paradoks : nie chcą pracować z takim dziećmi "bo jest ciężko" a z drugiej strony robią wszystko by udowodnić że tylko oni potrafią "pracować" z takim dzieckiem ( głównie chodzi o przytulenie przez placówkę tych niecałych 4000 zł)
Zerówki takie jak ty piszą tutaj, że to oni szkolą pracowników dla pracodawców ucząc ich pisać i czytać .... Wyobraź sobie, że pisanie i liczenie w zakresie potrzebnym do normalnego funkcjonowania dziecko jest uczone w klasie 1-3 . To wtedy uczy się czytać , liczyć i mnożyć . Później uczy się jakichś gów..n , które w życiu przydadzą mu się może raz lub dwa i byłby się w stanie bez nich obejść. Cała reszta przygotowuje ich do tego by zostać dyplomatołkami , które na koniec staną przy taśmie i będą powtarzać bezmyślnie jakąś monotonną czynność. Ewentualnie zostaną takimi jak ty , którzy na siłę chcą powtórzyć to co sami usłyszeli od takich jak oni.
Jedyne czego ich w tych szkołach "uczycie " to jak nie myśleć samodzielnie tylko schematami do których macie klucze.
A teraz wyobraź sobie sytuację za swego życzenia :
Rodzice co zdolniejszych uczniów zabierają swoje dzieci ze szkoły( ( by miernoty nie uczyły ich myśleć szablonowo (pomijam fakt , że ci najzdolniejsi już uczą sie w szkołach prywatnych ) ) , zostają tylko ci "gorsi" . Czego ich nauczysz i jakie będziesz miał wyniki , skoro tych zdolniejszych nie "nauczyłeś" i uciekli.
Wyobraź sobie że w krajach bardziej rozwiniętych niż nasz , nauczanie w domu jest bardzo popularne , tyle że nie w takiej chorej formie .
Ps. Jeżeli kiedyś przepisy się zmienią i to ja dostane na konto te 4000 zł , to chętnie cię zatrudnię do pracy z moim dzieckiem . Cztery godziny dziennie pięć razy w tygodniu za 4000 zł / netto ( zus ja za ciebie zapłacę ). Najpierw jednak sprawdzę twoje kwalifikacje , oceniając efekty pracy co trzy miesiące na podstawie postępów mojego dziecka . Uwierz mi ( a mówię to z doświadczenia w pracy z moimi dziećmi) , że gdybyś pracował z moim dzieckiem tylko te 4 godz . dziennie , ale uczciwie bez ściemniania, to było by to dziecko o ponadprzeciętnej średniej( biorąc pod uwagę to że ja także pracuje z moim dzieckiem ok.3 godz . dziennie).
Niestety całe zasługi i pieniądze szkoła przypisuje sobie.
Nie będę się już wypowiadać w tym temacie bo mi szkoda czasu w przeciwieństwie do półgłówków , którzy twierdzą ,że ciągle w harują . Ciekawe kiedy mają czas "uczyć", skoro ciągle klepią w klawiaturę
Na koniec dodam, że rodzice dzieci niepełnosprawnych nie strajkują , bo nie mają czasu . Rodzice takich dzieci nie mają ferii i wakacji , mają tylko 26 dni urlopu . Same ferie i święta pochłaniają urlop bo szkoły zamknięte , a co z wakacjami ?? Więc nie jęczcie, że wam źle bo inni maja gorzej i muszą żyć ..... bez ZNP.
Bałwanki, miernoty i półgłówki. Tyle można wyczytać z twoich wypocin. Nie szanujesz samej siebie i ludzi wokoło. Plujesz, bo niczego więcej nie potrafisz. Obrażasz i tak naprawdę niczego nie wnosisz do dyskusji. To, że masz dziecko niepełnosprawne nie czyni cię świętym i nietykalnym. Coś ci się wydaje, ale tylko wydaje. I nie będę sie tu wypisywać, ile razy powtórzyłaś brednie w swoim wpisie, bo to nic nie da i zresztą nie chce mi się.Takich wypowiedzi jest mnóstwo. Nauczyciele już nie cieszą się żadnym szacunkiem. Każdy prymityw może sobie ponaparzać w klawiaturę i wylać swoje plugawe pomyje w internecie. I właśnie dlatego, że nie mamy już nic do stracenia i żadne argumenty już nie trafiają do większości, trzeba strajkować aż do skutku. Kolejna okazja nie zdarzy sie szybko.Trochę nie dobrze się stało, że to egzaminy, że Broniarz pokazywał się z kodziarzami, ale trudno. STRAJK, BO DALEJ TAK SIĘ JUŻ NIE DA ANI ŻYĆ ANI PRACOWAĆ.
No to zmień pracę!Miarą inteligencji zarówno zwierzęcia, jak i człowieka jest zdolność adaptacji do nowych warunków. Pokaż, że jesteś inteligentny/-a i przekwalifikuj się.
Te, mądrala gdzie to wyczytałeś? Podaj źródło tych mądrości. Widać, że małpujesz bezsensownie. Jak nauczyciel zmieni pracę, zapewniam, że nie dasz rady go zastąpić. Mielić jęzorem bezsensownie potrafisz. Coś jeszcze?