~ napisał(a):
A kto mówi że nie istniał ? Gdyby nie istniał to nie mógłby sobie teraz sympatycznie przegniwać w akcie integracji z glebą.
Rozumiem, ze nie chcesz Go poznac lub nie wierzysz w Niego. Widzisz, kiedys, na poczatku XX wieku w Niemczech pewien mezyczna dlugo prowadzil wyklad, mowiac o tym, ze Boga nie ma. Zadowolona z jego wypowiedzi publicznosc bila mu brawa. Wsrod ludzi ktorzy tam byli byla pewna starsza kobieta. Powiedziala, ze chce zabrac glos. Przyszla na mownice i zaczela opowiadac jak wiele zawdziecza Bogu. Powiedziala rowniez mniej wiecej tak - "Ja powiedzialam co dal mi Bog, teraz niech Pan powie co dalo Panu zycie bez Niego". Mezyczyzna polozyl dlon na ramieniu kobiety i zaczal mowic - "Alez ja nie chcialem odbierac wiary w Boga starszej kobiecie, dla ludzi starszych wiara w Boga jest dobra...". Staruszka energicznym ruchem zrzucila reke mezyczyn z siebie i dodala - "nie wymiga sie Pan - prosze odpowiedziec na zadanie pytanie, jesli ja poswiecilam 5 minut by mowic o tym co Bogu zawdzieczam, Pan poswiecil 2 godziny by mowic ze Boga nie ma. Prosze odpowiedziec, co dzieki temu Pan zyskuje..." (Przepraszam ze ewentualne przeinaczenia - cytowanie z pamieci :).)
~ napisał(a): Co do tych 500 osób... Żywego Elvisa po śmierci widziało duuuuużo więcej osób, co chyba nie znaczy że sobie gość żyje i brzdąka w jakiejś lesnej głuszy na gitarce...
Elvisa zamrtwychstalego 500 ludzi naraz nie widzialo, a watpiliwe sa pojedyncze swiadectwa poznania Elvisa :). Ja Pana Jezusa Chrystusa osobiscie na oczy nie widzialem - ale poznalem Go i odczulem jego milosc na sobie. Musialem jednak chciec Go poznac i chciec by przebaczyl mi moje winy. Jesli wzroku na cos nie skierujesz, nie zobaczysz tego. Jesli uszy zatkasz, nie uslyszysz tego co sie mowi. Tak samo jest z poznaniem zywego Boga :).
~ napisał(a): Calahan, jesteś z tym twoim zielonym wyznaniem nachalny do tego stopnia że aż żałosny... Świadkowie Jechowy to przy tobie małe pikusie-przytulaski ! Powinieneś byś moderowany do bólu, ale ktoś nieopatrznie z Ciebie zrobił moderatora (może Jezus ?!) więc możesz się tu wyżywać...
Co jest niesprawiedliwego w tym co pisze, ze chcialbys bym nic nie pisal? Czy lepiej moderowac zarzuty bez pokrycia, czy opinie innych? Slyszlaem, ze jest wolnosc slowa i wypowiedzi... Wiem, ze od stuleci to klamstwo - bo swiat nie lubi gdy ktos mowi Prawde o swiecie. "Czy jest cos, o czym mozna by powiedziec: oto jest cos nowego? Dawno to juz bylo w czasach ktore byly przed nami".