#jaguar44 nieaktywny
10 stycznia 2012r. o 19:07
Zainteresowanym polecam lekturę ustawy o ochronie zwierząt. Jak to było z Tygrysem wklejam mojego posta z dogomanii, Odpowiem Wam, bo widzę, że pełno tutaj nieporozumień i niejasności.Po pierwsze pies był w przechowalni ponad rok, więc było sporo czasu,żeby go wyciągnąć.Pani Ania tylko dużo mówi, ale mało robi.Opluwać na forach wyzywając ludzi od troli potrafi jak mało kto.Mogła się dowiedzieć wcześniej, co stało się z Tygrysem, ale nie skorzystała z zaproszenia do Gabinetu na rozmowę.Pies był własnością UM i NIKT nie ma obowiązku tłumaczyć swoich decyzji żadnej Pani Ani czy też Zosi.Pani Ania nie jest wolontariuszem, nie posiada umowy o wolontariat, jedynie porozumienie, które wygasło z końcem roku. Nie umniejszam w żaden sposób zasług Pani Ani, ale nie można rozmijać się z prawdą. Napisała,że Pan Mirek nie może zająć się na razie psem. Otóż Mirek odmówił pomocy, bo wypowiedział już swoje zdanie na ten temat.Pisząc, że Tygrys miał zapalenie przestrzeni międzypalcowych i nie otrzymał pomocy, rozmija się z prawdą. Pies otrzymał leki, które podawali mu wyznaczeni do tego pracownicy przechowalni. Na wszystko są stosowne dokumenty opatrzone datą i pieczątką obu stron.A lekarz nie ma obowiązku tłumaczyć się ze swojej decyzji osobom postronnym.Na koniec wyjaśniam, że u Tygrysa była Pani dr Janeczek, spędziła z psem cały dzień.Jest na dowód tego materiał filmowy i ocena behawiorystyczna, niestety niekorzystna dla psa.Po zebraniu wszystkich materiałów Miasto jako właściciel podjęło decyzję o eutanazji psa, moim zdaniem słuszną, czy to się komuś podoba czy nie. Pies był nieadopcyjny i nigdy takim by się stał.Zamknięcie w boksie tylko pogarszało jego stan.Pies został poddany eutanazji w sposób humanitarny.Wyjaśniam to Wam, ponieważ doceniam ogrom pracy, jaki Dogomaniacy wkładają w pomoc zwierzętom.Żal mi Tygrysa, bo to nie jego wina, że trafiał na nieodpowiednich ludzi i nie zaznał socjalizacji. To człowiek go skrzywdził i człowiek wydał na niego wyrok śmierci, ale niestety, nikt nie wyda nikomu psa po to, żeby doszło do nieszczęścia.Pewnie zaraz mi się dostanie od Pani Ani, ale ktoś jest winny wyjaśnienie Wam, bo prawda wygląda nieco inaczej, niż się ją tu opisuje. Pozdrawiam.