Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

9176
kc
14 marca 2015r. o 20:51
CNC napisał(a): Bardzo sie ciesze ze znasz to piękne słowo jakim jest metafora ,zgadza sie to właśnie była ona z krwi kości...
:) niech każdy sobie ją tłumaczy jak chce, ja mam swoje tłumaczenie ale pozostawię dla siebie ...


Cieszę się, że się cieszysz, choć nie wiem dlaczego cieszy Cię , że znam słowo "metafora" : ).

Przyjmij maleńką (życzliwą) radę - ponieważ widać, że w ogóle nie czujesz poezji, nie sil się na udawanie romantyka, bo każdy twój związek skończy się fiaskiem.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
15 marca 2015r. o 0:13
kc napisał(a):
O jejku, jaka okropna metafora.

Twoje szczęście, to "gówno" z diamentem w duszy ?


Metafora to metafora, mimo że tak osobliwa :) Współczuję temu "szczęściu"...




Dopisane 14.03.2015r. o godz. 21:02:

~aa napisał(a): :) Rozeznaje się w Leśmianie i spodobała mi się jego Łąka

Łąka - Bolesław Leśmian
I

Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,
Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?
[...]
Maj się chyli ku nocy i miłość nacicha...

pozostałe części też świetne

;)


Tak! Łąkę uwielbiam typowo dla siebie zaLeśmianił ;)
Czekałem na maj z tym wierszem, myślałem że przetrwa dziewiczo nietknięty w ciepłym zaciszu, taki kwiecisty i zielony ;)

To wspaniałe uczucie, kiedy spotyka się osobę podobnie odbierającą poezję :) Pomimo wszelkich możliwych oczywistych różnic ;) Szczególnie różnicy płci :)

Taka cisza w ogrodzie.... Leśmian

Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze
Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,
Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.

Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem
Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,
Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,
Co w ślad za nim - spóźnione - opadają potem.

Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady
I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,
A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,
Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem




Dopisane 14.03.2015r. o godz. 21:10:

Uważam, że poezja Leśmiana jest i w dzisiejszych czasach niezwykle aktualna!

Ich Oblicza

Ich oblicza to pisma tajemne, wstydliwą
Treść smutku skrywające w niewidzialnym wsiewie.
Dość je ognia szkarłatną podrażnić pokrzywą,
By sparzone zjawiły swych liter zarzewie!

Wtedy, zbrojąc swe oczy miłości rozsądkiem,
Można czytać je w świetle księżyca lub słońca,
A że koniec nadziei jest zgrozy początkiem,
Więc najlepiej je czytać z uśmiechem od końca!

Jedni, na dzień zaledwo mając zasób miodu,
Wyszli w podróż na długich lat tysiąc, jak bogi
I wypiwszy miód do dna, w poprzek własnej drogi
Pokładli się, bezsilni od strachu i głodu!

Drudzy na winobrania chwilę umówioną
Spóźnili się o całą niedomówień dobę,
Gdy już ścięto owoce i nie zostawiono
Nic, prócz wiatru, co ziewa na pustki żałobę!

A innym, co się z losem pogodzić nie mogą,
Pieśń na wardze skonała tak dobrze zaczęta!
Więc nie chcą taką wargą całować nikogo
I chmurni omijają zdziwione dziewczęta...

A są jeszcze i tacy, którzy w noc i słotę
Nie dobrej, lecz najlepszej czekając Nowiny,
Wykrzesali z dusz głębi skry dziwne i złote,
Oprócz owej najzłotszej, naprawdę jedynej!

Tych dusze to wróźbiarki, co w księżyca pełnię
Z sennika wypatrują zjaw, swemu podobny,
Ten sam prawie z pozoru, tak samo żałobny,
Lecz zawsze tylko prawie, a nigdy zupełnie!





Dopisane 14.03.2015r. o godz. 23:27:

Ich Szatan - i to też Leśmian! dla tych bez wiary, co żyją spiskami i ciągłym narzekaniem! Mądry Leśmian, ten sam Leśmian :)

Ich szatan, utraciwszy święty zapal grzechu,
Lekceważy swe ognie trawiące i czary.
Niespodziane wybuchy nadziei lub wiary
Psują mu doskonałość szatańskiego śmiechu.

Marząc nowe kuszenia i nowe chichoty,
Włóczy się, jak bez celu, ten łotr zadumany
I jakoby księżyca niezmienne odmiany,
Trapi go myśl, krążąca dokoła tęsknoty...

Próżno szuka płomienia dla swojej pochodni
I barwy dość piekielnej dla świetnych sztandarów:
Chwiejność grzechu samego, trudny wybór zbrodni
Igra mieczem, wiszącym u boku zamiarów!

Więc wybrednie bezczynny, a pełen olśnienia,
Jak wniebowstępujący na wieczną weselność
Okiem, chciwie zmrużonym, z rozkoszą ocenia
Swych odświętnych wywczasów ochoczość i dzielność!

Bo w pazurach swobody, pozornie pastuszej,
W usilnym niewkraczaniu we własne bezedno
Tkwi niejedna tortura i piekło niejedno,
Godne nawet najbardziej nieśmiertelnej duszy!

On wie o tym ów śmiały wróg samego siebie!
I tym właśnie, iż wszelkich poniechał zabiegów,
Gotuje nowe męki dla nowych szeregów
Czcicieli kół zaklętych i pląsów po niebie!..-

Na wzór mężnych serafów haftując swe szaty
Dzwonnym złotem tryumfów ten truteń obłoczny,
Wsłuchany w swych upadków zwycięskie wiwaty,
Resztki nieba rad wyssać z kałuży pomrocznej!...

Bo w zmierzch piekieł zużytych wzierając niechętnie,
Śni idylle niebiańskie, a chytrze swe lice
Odmładzając w błękitach pradawną różnicę
Między sobą a bogiem niweczy doszczętnie!...




Dopisane 14.03.2015r. o godz. 23:34:

... i dobranoc Poezjo :)


Dopisane 15.03.2015r. o godz. 00:12:

Poezja śpiewana na dobranoc ;)

Raz Dwa Trzy - z płyty "Skadokad (2010)"




Dopisane 15.03.2015r. o godz. 00:13:



kolorowych snów :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
15 marca 2015r. o 1:13
:) dobranoc

BEATA OBERTYŃSKA „KŁĘBEK”

Chcesz serce me wziąć na spytki
by rzekło, co się w nim kryje?
Jak w kłębku ciemnej włóczki
znajdź tylko koniec nitki,
potem już prędko pójdzie…
Serce się cicho potoczy,
Potula, odwije, odkręci…
Nim samo to zauważy
obiegnie siebie sto razy…
I tym nie zdziwi się wcale
że zacznie topnieć i maleć…
Bez tchu, w sprężystych podskokach,
w odwrotną toczy się stronę,
tak się nareszcie odmota,
tak się nareszcie odwinie,
że go samego nie stanie,
a za to, na dywanie,
we czworo ciasno złożone
znieruchomieje Twe imię…
:)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
15 marca 2015r. o 2:01
~aa napisał(a): :) dobranoc

BEATA OBERTYŃSKA „KŁĘBEK”

Chcesz serce me wziąć na spytki
[...]
znieruchomieje Twe imię…
:)


Znam ten wiersz, jednak tym razem czy ta mi się inaczej, w tym dobrym sensie :)

... około prozaiczne Majowe marzenie?

Fajnie by było spotkać się z Tobą w deszcz pod jednym parasolem, albo w odzieżowej przebieralni, w której akurat utknęłaś przymierzając zbyt przyciasną sukienkę w kwiaty, kiedy zaplątana w fatałaszki krzyczysz RATUNKU. Przyszedł mi jeszcze do głowy kilkugodzinny korek na autostradzie ;) w pobliżu łąki? lasu? rzeki? Zawsze mam karimatę, koc i śpiwór w samochodzie :) A może tak
plaża? wieczór i gwiazdy? Wiem, wiem to takie banalne... pomyślałem, że uczucia poruszają się w promieniach światła, więc kiedy taka gwiazda do nas mruga, ktoś być może daleko od nas mówi nam, że nas kocha? Czasami nie odpowiadamy, ale jednak uśmiechamy się do gwiazd tak jakby szczęśliwsi? bo są na niebie? Gdyby ich nie było, niebo byłoby bardzo smutne... My bylibyśmy smutni?

:)


<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
15 marca 2015r. o 2:49
:)
widzę,że gwiazdy to w dzień śpią

Wiersze Maryli Wolskiej:
Śniło mi się

Śniło mi się, co nigdy wyśnić się nie może,
Przyszło do mnie snu cieniem, co prawdą nie było,
Szczęście mi się wiosenne pod jesień przyśniło
Jak ostatni, słoneczny połysk na ugorze.

Śniło mi się, że młodzi jesteśmy oboje,
Że Maj stoi nad nami w białych drzew rozkwicie,
Że wciąż jeszcze cię kocham na Śmierć i na Życie,
Śniły mi się na ustach chłodne usta twoje…

Kwiat opadał z czeremszyn, śliw, jabłoni, wiśni,
Padał cicho i śnieżnym osnuwał nas puchem;
Śniło mi się, żeś znowu czystym, wolnym duchem —
Śniło mi się, co nigdy w życiu się nie wyśni.

Jak ów mrący, ostatni promień na ugorze
Zgasło wszystko… Naokół dzienna jasność biała.
Śmierć mnie przez sen chłodnymi usty całowała —
Śniło mi się, co nigdy wyśnić się nie może…

***

Kocham czar wspomnień, smutny wdzięk dawności,
Woń starych dworów, pustki i lawendy,
Rozwory wielkich, szklanych drzwi − bez gości,
Myśl, że tak wiele przeszło życia tędy,
Życia, co płynąc, jak dym się ulatnia −
I żem nie pierwsza tu i nie ostatnia…

I zdaje mi się, że w powietrza strudze,
Co przez pokoi płynie pustkę wonną,
Dech się czyjś ostał, jakieś szczęście cudze,
Żal czyjś tęsknotą gnany tu pozgonną,
Coś, co jak zapach uwiędłego kwiatu
Miejsc się kochanych nie puszcza i trwa tu.

MOJA DUSZA

Dusza moja na zawsze zostanie dziewczyną,
Co w las poszła o świcie, z dzbankiem, na jagody,
Krasą śmiała i ufna, że choć lata miną,
Ona przetrwa w urodzie lic swych wiecznie młodej…
Dusza moja na zawsze zostanie dziewczyną.

Dusza moja w zielonym na warkoczach wianku,
Ścieżką idzie samotną, wolna jak ptak w lesie,
W pas się słońcu jednemu kłania o poranku,
Niby wicher swobodna nad życiem się niesie,
Dusza moja w zielonym na warkoczach wianku…


a maj czy jakikolwiek miesiąc może być w każdej chwili ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
15 marca 2015r. o 15:34
~aa napisał(a): :)
widzę,że gwiazdy to w dzień śpią

Wiersze Maryli Wolskiej:
[...]
a maj czy jakikolwiek miesiąc może być w każdej chwili ;)


Tak maj może być w każdej chwili, wystarczy złożone w Poezję słowa :) i od razu się robi majowo ;)

Ja jednak powrócę do Leśmiana :) i wczesnowiosennych porządków?

Dżananda

Szedł Dżananda tym lasem, gdzie bywać snem mogę,
A miał drogę - na oślep. Wiadomo: miał drogę!
Węże w blask się nicości wśniawały palmiście,
Słoń się wzgórzył w zaroślach, ciemniejąc łbem w liście.
Małpy w żarach niechlujnych pławiły wzrok dziki,
Ogonem nieprzytomne gmatwiając storczyki.
Lampart futrem przegrzanym polegał na grzbiecie
I ssał łapę, ślepiami gnuśniejąc w zaświecie,
A mrowiska, skąd mrówki, jak wylew krwi, płyną,
Pachniały młodej mirry chętną wypociną.

Tchu nie stało wieczności! Nie drgnęły upały!
Świat i zaświat tym samym snem nieruchomiały.
Nie bruździły się trawy, nie skrzypiały krzaki,
Nie szumiały mangowce, nie śpiewały ptaki.
Jedna cisza - od nieba, a druga - od lasu -
Cisza ciszy - nie słyszy... Czas nie czuje czasu...

Dżananda, snem trącony, na polanę zboczył
I zaoczył dziewczynę... I znowu zaoczył...
Leżała, dłużąc w trawie swój dreszcz jednolity.
Paw z nią gruchał, a w pawiu tkwił Indra ukryty.
Porzucił praistnienia zjesieniałość górną,
By się nasnuć jej w oczy tak barwno i piórno!
Krył się w ptaku naprędce i krył się nieściśle,
W pawim wątku, jak w trwożnym mętniejąc domyśle -
I puszyściał jej w szyję i szeptał do ucha,
Aż mu coś odszepnęła dziewczyna-szeptucha,
I zaśmiała się nagle z całej w słońcu duszy,
Usznymi paluszkami zatykała uszy,
I dyszała do pawia, a paw do niej dyszał,
Lecz tego, co mówili, Dżananda nie słyszał.
Śniadą w twarzy miał zawiść, a w oczach miał drwinę,
Duchem smaglił się w pawia. Już kochał dziewczynę!
I gdy paw zmyślnym dziobem włos sypki roztrząsał,
Łuk pochwycił i strzałę w łeb ptaka nadąsał!

Spłoszył się Bóg, w ptaszęcym ledwo skryty ciele,
I odfrunął z trzepotem w bliskie różnoziele.
Zlękłym piersiom, gdy strzała żer nowy odgadła,
Zbrakło pawiej osłony. Dziewczyna - upadła!

I o ziem cisnął Indra upierzenie ptasie,
Co w świat, warcząc, pomknęło i - pobladł w bezczasie
I zawołał: "Kto zgadnie człowieka i strzałę?
Jam dla ciebie te piersi powcielał w sny białe!
We mnie godził cios wszelki, tym kształtom zadany!" -
I pokazał na biodrze ciąg dalszy jej rany...
A ciąg dalszy był nieco podobny do kwiatu:
¬dźbło nieba na szypułce Bożego szkarłatu.

"Spal te zwłoki na kwiatach, gdzie zeszła się ze mną,
Gdym cię jeszcze przyszłością miłował daremną!
Kto dziewczynę przybłąkał w twych pragnień ustronie?
Kto wypulchnił jej wargi i wyśnieżył dłonie?
W tęcze pawie wbóstwiony szalenizną ducha -
Kto twe imię - twarz twoją wmawiał jej do ucha?
Kto miłości i smutku nauczył zawczasu,
Byś kochany był pierwej, nim wejdziesz do lasu?
Aleś ty - wzgardco pawia - zamyślił grześć w grobie
Tego, co los twój w piórach rozszeptał i w dziobie?
Boga chciałeś zmóc w ptaku? Nikczemny sen karła!
Ptak odleciał! - Bóg żyje! - Dziewczyna umarła!" -

I zezem spojrzał Indra na śmierć i na życie
I zniknął! - I był tylko ten zanik w błękicie!
I wrzask pawia skądinąd - i cisza niezwłoczna...
A kto widział tę ciszę - ten wie, że widoczna.
I popatrzył Dżananda na zwłoki dziewczęce
I pomyślał: "To właśnie - jej usta, jej ręce..."
I pomyślał osobno: "To właśnie - jej ciało.

Gdzie ów czas, który płynął, nim wszystko się stało?
Trzebaż było aż takiej miłości i trwogi,
Bym ją stracił, gdy byłem już do niej w pół drogi?
Trzebaż było aż Boga i strzały i pawia,
Bym takiego dosięgnął w ciemności bezprawia?

Gdyby Bóg się nie spłoszył, a ptak się nie minął,
Boga tylko bym zabił! Bóg tylko by zginął!
Ale tak się to niebo skiełznęło po niebie,
Że nie wiem, czy za Boga - czy zmarła za siebie?
I tak się poździerzgało istnienie z istnieniem,
Że śmierć stała się błędem, a błąd - przeznaczeniem!"

I nie wiedział Dżananda, czym w mgłach jego winy
Paw się różni od Boga, a Bóg od dziewczyny?
I nie wiedział, kto strwonił pierś, co się wykrwawia?
On - czy paw nie bez Boga ? - Czy Bóg nie bez pawia?
I nie wiedział, czyj zamysł ani zbrodnia czyja?
Kto tu kocha - kto ginie - kto kogo zabija?

Gwiazdy nie śpią nigdy? albo bardzo niewiele ;) miłego popołudnia


Dopisane 15.03.2015r. o godz. 13:36:

... i lekka impresja może być też majowa ;) Leśmian!

Tajemnica

Nikt nas nie widział - chyba te ćmy,
Co puszyścieją w przelocie.
I tak nam słodko, że tylko - my
Wiemy o naszej pieszczocie.

Młodsza twa siostra, zrywając wrzos,
Śledziła szept nasz daleki...
I, mówiąc z nami, ucisza głos -
A milknąc - spuszcza powieki.

I po ogrodzie mknie wzdłuż i wszerz,
Zaprzepaszczona w swym śpiewie!
I tak nam słodko, że ona też
Wie o tym, o czym nikt nie wie...




Dopisane 15.03.2015r. o godz. 14:06:

~aa napisał(a): :)

BEATA OBERTYŃSKA „KŁĘBEK”

Chcesz serce me wziąć na spytki
by rzekło, co się w nim kryje?
Jak w kłębku ciemnej włóczki
znajdź tylko koniec nitki,
[...]


Powróciłem do tego wiersza, bo obrazek jest interesujący, jakby taniec z błyskiem oka i uśmiechem na twarzy :)

Poetka też interesująca!

Beata Obertyńska (1898-1980), polska poetka i pisarka. W 1940 r. aresztowana i więziona przez NKWD, zesłana do łagru. W 1942 ewakuowała się wraz z armią Andersa do Iranu. Przeszła cały szlak bojowy Armii Polskiej. Po wojnie osiadła w Londynie. Wydała m.in. wspomnienia "W domu niewoli".


[img=1426424692_u37egex.jpg]



Dopisane 15.03.2015r. o godz. 15:34:

... to też Obertyńska, a wagon to ten z Syberiady :)

W bydlęcym wagonie

Przeciągnęli go potem pod ścianę,
do kąta, przyrzucili płaszczem bez guzików,
leżał sztywny i stygł...
Kto by sobie w transporcie
trupem głowę zaprzątał?
Nikt.

Jeszcze wczoraj wieczorem
mówił komuś po cichu,
że chory,
jeszcze rano dyszał...
Teraz spokój.
W tułaczych nóg zdeptane stępory
sztywność śmierci nacieka i cisza.

Nikt już wiecej po świecie
wlec ni ganiać nie będzie
tych sznurkami okręconych szmat.
Tak.
W pośmiertnej wygodzie
zdobył kąt na podłodze
i wyciągnął się wreszcie na wznak.

Czyjś?
Na pewno... Ktoś czeka,
ktoś się modli nocami,
żeby wrócił, przetrzymał to wszystko...
Ot i przepadł.
Jak dojdą, gdy nie wiemy my sami,
jakie imię miał, jakie nazwisko?

Znowu jedna śmierć taka...
Kto odbolał, opłakał,
kto ją odczuł? Nikt.
Bo któż? Nie my...
...Chyba - one. Te w strachu,
od stygnących już łachów,
po wagonie rozłażące się
- wszy.

Interesują mnie jeszcze poematy Beaty Obertyńskiej! Postanowiłem, że się z nimi zapoznam. :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
15 marca 2015r. o 20:03
:) powodzenia z Obertyńską :) ciekawie o niej piszą i twórczość też ma nie byle jaką.

„Lwica”:

Kiedyś – upalnej przestrzeni
władczyni.
Dziś – od lat krat niewolnica.

Jak wór piasku,
na płasko
rozgładzona snu laską,
śpi na boku
nad łap wyciągnięciem…

Wydma
płowej pustyni
na wilgotnym cemencie.

Lwica.

„Cela”

Cela – to nie jak w bajce:
cisza i błysk
wysokiego w kratach okienka.
Cela to upał, wrzask
i ścisk,
brak wody i stęchły pęcak.
Cela – to nie samotność:
słoma, dzban,
i szczura tętenty jedwabne.
Cela to ciągła świadomość, że tam
szynel pod drzwiami i bagnet.

Nad zwałem śpiących na podłodze ciał,
– by noc nie mogła być sobą –
oślepiający bąbel szkła:
żarówka tuż nad tobą…

I ta litosna obleśność snów,
co cię podziemnym kanałem
na parę godzin wypuszcza – by znów
lojalnie odstawić nad ranem…

I te uporem zwarte kły
i wola jak pięść ściśnięta,
żeby – na przekór tym spod drzwi –
przetrzymać – i zapamiętać!

Z wiatrówki w oko siostrzyczki
– Mamo! Rym!
– Do czego?

:)

HENRYK ZBIERZCHOWSKI
„SZEPT NOCY WIOSENNEJ”

Duszyczko złota,
Gdy gwiazdy migocą
Brylantami łez,
Moja tęsknota
Niby czarny pies
Leży cichą nocą
U progu twych drzwi,
Księżyc dziś jak złota kula
Cyt, cyt
Niech mała śpi.
Bo wiedz duszyczko złota:
Nocą ta cicha mgła
Co sny twe otula,
To ja,
Rankiem ten mleczny świt,
Co na pierś twą padł,
Jak czeremchy kwiat,
To ja,
Pierwszy ptasząt śpiew,
Który z szumem drzew,
U okien twych gra,
To ja!
W blasku zachodnich łun
Wiszę nad twoim snem
Jak zjawa cicha,
Jestem powietrzem tem,
Którem twa pierś oddycha
I taką władzę mam,
Że harfę z pajęczych strun
Rozpinam o gwiazd krawędzie
I do twych marzeń gram.
Jestem nigdzie i wszędzie.


Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
15 marca 2015r. o 22:03
... około prozaiczne Majowe marzenie?

Fajnie by było....

:) Bardzo dobrze jesteś zaopatrzony ;) przyda ci się jak na jakimś odludnym miejscu ( tak zwanym zadup... ) padnie autko i ani żywej duszy w pobliżu ;)
ja dorzuciłabym do bagażnika jeszcze termofon :)



Stojąca woda

Jest we mnie coś ze stojącej wody,
Która w swym martwym szkliwie dawno więzi
Odbicie zawsze tych samych gałęzi.

I wlepia we mnie noc każda, w skupieniu,
Kiedy się czarna w chłodnej głębi moczy,
Zawsze tych samych gwiazd wędrowne oczy...

Jest we mnie coś ze stojącej w cieniu
Martwotą lasu urzeczonej wody...

Beata Obertyńska

:) a w sukienkach to tylko w lato śmigam ;)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.