~aa napisał(a): :) wszystkim tatusiom czy ojcom życzę wychowania swoich pociech na szczęśliwych ludzi :)
Lubię powtarzać "bądź mądry, myśl" :) Mądry będzie szczęśliwy...
c.d
[...]
Lipowe skrzypki cieniuśko piskają:
tiri, tiri, tili, tili
zagrajmy se w tej to chwili
wili li wili
od o-zorzy do wilji
Dmucha i kobzę gniecie stary Grzela:
me-e -le - me
kozu- be - kozu - me
buli - wybuli mojej kozuli
Z nim na wyprzódki kłania się klarynet:
mula - ula
u la la
matulina matula
I ciągnąbasy, wtórujące basy:
Panu Bogu
Chrystu Panu
gramy mu
Wiele, tak wiele już spraw przeminęło
I kiedy żadne nie wspomaga dzieło
Tytus Czyżewski wrócił nam kolędą.
Jako buczały basy, buczeć będą.
Skręciłem tytoń, bibułkę śliniłem,
Potem zapałka w małym domku dłoni.
Czemu nie hubka? Czemu nie krzesiwo?
Wiał wiatr. Siedziałem na miedzy w południe
Myśląc i myśląc, a przy mnie kartofle.
[...]
c.d.n.
Ogród natury otwiera się.
Trawa na progu zielenieje.
Migdałowe drzewo zakwita.
Sint mihi Dei Acherontis propitii!
Valeat numen triplex Jehovae!
Ignis, aeris, aquae, terrae spiritus,
Salvete! - mówi gość w dom.
Ariel, choć mieszka w pałacu jabłoni,
Nie zjawia się wibrując skrzydłem osy.
I Mefistofel, w przebraniu opata
Dominikanów albo Franciszkanów,
Nie stąpnie z krzaku morwy na pentagram
Wyryty laskąw czarnoziemie ścieżki.
Ale po skałach idzie w skórzniach liści
Milcząc różowym dzwonkiem rododendron.
Koliber, bączek dziecinny powietrza,
Zawisnął w miejscu. Silne serce ruchu
Brunatną kroplą poci się u pyska
Na gwóźdź tarniny wbity konik polny,
Ani tortury świadomy, ni prawa.
I cóż ma począć ten, jak go nazwano,
Upiór naczelny, więcej niż czarodziej,
Jak go nazwano: Sokrates ślimaków,
Muzykant gruszek, rozjemca wilg, człowiek?
W rzeźbach i płótnach indywidualność
Potrafi przetrwać, a w żywiołach ginie.
On niechaj kroczy za trumną leśniczych
Których obalił górski diabeł, kozioł,
Z obręcząrogów nad karkiem zagiętą.
Niechaj ogląda cmentarz harpunników.
Oszczep wbijali w ciało lewiatana
I w tłuszczu jelit szukali dekretu.
Energia stygła i wełniła morze.
Także pamiętnik doktorów alchemii
Niechaj rozwija. Prawie już dosięgli
Cyfry, więc berła, i wtedy minęli
Bez rąk i oczu i bez eliksiru.
Tutaj jest słońce. A kto dzieckiem wierzył,
Że akt i czynność wystarczy zrozumieć,
Żeby rozerwać powtarzalność rzeczy,
Jest poniżony, gnije w skórze innych
I dla kolorów motyla ma podziw
Niemy, bez formy, nieprzyjazny sztuce.
Ażeby wiosła w dulkach nie skrzypiały
Zwijałem chustkę. Ciemność podchodziła
Od Gór Skalistych, Nebraski, Nevady,
Zgarniając w siebie lasy kontynentu.
Odbite żary nieba z ostrąchmurą,
I loty czapli, drzewa torfowiska,
Susz czarny, siny. Czółnem roztrącona
Znów zakładała utopia komarów
Błyszczące dwory. Grążąc się szeleścił
Płaski cień lilii, pod burtę zepchnięty.
[...]
c.d.n.
Dopisane 24.06.2016r. o godz. 11:42:
Dopisane 24.06.2016r. o godz. 11:57:
miłego :)
Dopisane 25.06.2016r. o godz. 13:10:
c.d.
[...]
Aż noc już tylko, popieleje toń.
Grajcie muzyki, ale niesłyszalnie
Jak ścieg zegarka, bo czekam godzinę.
Mojąstolicąbobrowe żeremię.
I sfałdowała się jeziorna woda,
Orał jąw kółko czarny księżyc zwierza
Wzeszły z głębiny, z bulgotu metanów.
Niematerialny nie jestem, nie będę.
Tak niecielesne nie dla mnie spojrzenie.
Mój odór wspólny, mój odór zwierzęcy,
Mieni się tęczą, huczy, bobra spłoszy
I klaśnie echo.
Ale ja zostałem
W wysokiej, miękkiej skrzyni aksamitu,
Władając nad tym, co trafiło we mnie:
Jak tam pracujączwórpalczaste łapy,
Jak się otrząsa włos w mokrym tunelu.
On nie zna czasu i nie wie o śmierci.
Mnie jest poddany, bo ja wiem, że umrę.
Wszystko pamiętam. Ten ślub w Bazylei.
Dotknięta struna wioli i owoce
W misach ze srebra. Puchar przewrócony,
Na ust sześcioro, zwyczajem Sabaudii,
Z którego ścieka wino. Płomień świec
Chwiejny i kruchy w powiewie od Renu.
[...]
c.d.n. :) Miłego... meczu? Polska Biało Czerwoni ;)
Dopisane 25.06.2016r. o godz. 13:21:
Fajne, zabawnie ale i treściwie ;)
Piosenka w męskim duecie... od 2.30min :)
Dopisane 26.06.2016r. o godz. 00:30:
To był trudny mecz, mecz pełen niezwykłych emocji! Portugalia następna? ;)
dobranoc :)
Dopisane 27.06.2016r. o godz. 08:01:
Wakacyjnie? ;) :)
"Jedziemy na wakacje"
Łojojojj!
Łajajajaa!
To jest wakacyjna piosenka man!
Słodko-gorzka piosenka man!
O wakacjach nad polskim morzem!
2014 ręce w górrrrrrrrrrrę!
Wakacje, jedziemy na wakacje,
gdzieś mam Egipt i Chorwację,
(bo co?)
bo Polska większe ma atrakcje.
A więc tak...
Najpierw pakowania dwa tygodnie,
bo ma być wygodnie. Sprzęty, ciuchy, jakieś gry,
balsamy, żele, kremy, dmuchane pontony trzy.
Oczywiście potrzebne jest wszystko,
pokłóciłem się z moją żoną terrorystką,
a ja podobno jestem sadystą,
sąsiedzi mieli niezłe widowisko.
Krzyki i łzy, rozwodziliśmy się nie wiem, razy trzy,
a przed wyjazdem ostatniego dnia,
okazało się co? Że nie mamy z kim zostawić psa.
Trochę się w mnie gotuje, ale urlopu nie zmarnuję.
Ja go sobie nie zepsuję, kurde, z powodu psa?
Sześć walizek, pięć toreb, reklamówki,
rodzina, pies i ja.
Jak ostatni bagaż już domknięto,
jak to zmieścić w cinquecento?
Wakacje, jedziemy na wakacje,
gdzieś mam Egipt i Chorwację,
(bo co?)
bo Polska większe ma atrakcje.
Tak czy nie?
A więc tak,
a więc... ja, pies i rodzina,
zapakowani jak metro w Chinach.
Chcę jechać, odpalam, cisnę gaz
a cinquecento mi zgasł
i wtedy sobie moja żona przypomniała,
że jak jeździła to jej taka czerwona lampka migała.
Werdykt mechanika nie pomaga w biedzie,
"to auto dalej nie pojedzie".
Jestem tak wkurzony, że teść
ratuje mnie przed uduszeniem żony.
Mojej żony tata pożycza nam punto fiata
wreszcie ruszamy, jakoś jest,
ja, żona, dzieci, pies.
W punto w upale upakowani jak śledzie,
powoli te 500 kilometrów jakoś się jedzie.
Poza tym traktor, furmanka, kombajn, znów
rolnik pędzi szosą stado krów.
Gaz, hamulec, hamulec, gaz,
jak na łódce auto szarpie nas.
I tu się taka ciekawostka pojawia:
pies na mnie puścił pawia.
Wakacje, jedziemy na wakacje,
gdzieś mam Egipt i Chorwację,
(bo co?)
bo Polska większe ma atrakcje.
To jeszcze nie koniec, a więc tak...
Ja, pies i rodzina.
Śmierdzi w tym punto jak w metrze w Chinach;
jak byśmy wieźli zepsute owoce,
żona próbuje mnie wytrzeć kocem.
Robię przewiew w aucie dodając gazu
i policja łapie mnie od razu.
"A co to za zapach od pana czuję?"
"Panie władzo, nie piłem, szczerze melduję"
"Nie, nie, to taki zapach bardziej od psa"
Żona w punto niezły ubaw ma.
Pochyla się mundurowy z chytrymi oczami:
"Zapraszam do radiowozu z dokumentami"
"Załatw sprawę", radzi żona.
Z żoną dyskusja wiadomo skończona.
Podchodzę do niego, w ręku mam banknotów zwitek,
a on się zmarszczył i wręcza mi kwitek.
Wracam do punto, kończy się zabawa;
za próbę przekupstwa czeka mnie rozprawa.
Wakacje, jedziemy na wakacje,
gdzieś mam Egipt i Chorwację,
(bo co?)
bo Polska większe ma atrakcje.
Tak czy nie?
A to jeszcze nie koniec.
Jak wreszcie przyjeżdżamy nad morze,
po prostu klasyk - inaczej być nie może.
Haftowana psia jego mać, skończył się upał, zaczęło lać.
Słońca brak, więc degustuję trunków różny smak.
Na parkiecie podryguje, kto młody
na okrągło smażone ryby, gofry, lody.
Jeszcze ten śpiewający sąsiad zza ściany,
drze non stop mordę jak porąbany.
Łyknąłem sobie na odwagę, idę mu zwrócić uwagę,
a on do mnie wyciąga co? Ciupagę.
Spokojnie - góralski bimber taką nazwę miał.
Słusznie, bo nam w głowy nieźle dał.
Jędrek przeżył, bo to wiadomo
góral z Poronina, a mnie szkoda gadać.
Trzy dni później na wydmach znalazła rodzina.
W końcu się jeden dzień upału zdarzył,
bitwa pod Grunwaldem o miejsce na plaży.
Lato, lato i po lecie.
Wracamy pociągiem, punto na lawecie.
Wakacje, jedziemy na wakacje,
gdzieś mam Egipt i Chorwację,
(bo co?)
bo Polska większe ma atrakcje.
Wakacje, tarara
jedziemy na wakacje tarara
gdzieś mam Egipt i Chorwację tarararara
Polska większe ma atrakcje tarara tarara tarara
Rowy poziomkowe, ukwiecone rowy,
zapach błotny, miodny, zapach malinowy,
żuczki, muszki, puszki, słomki,
olbrzymie ukryte poziomki.
Warczą głośniej, głębiej, słabiej
na dnie dźwięczne głosy żabie.
Coś kwitnie biało, obficie.
Trochę wyżej, dalej, w życie,
ozywa się coś, wabi, wabi,
coś szeleści - jak w atłasie,
mówi słowa - jakby ptasie,
kroki stawia - jakieś inne,
nie człowiecze, nie dziecinne...
niby że się tam, we zbożu,
do snu nie może ułożyć...
Niby, że się tam nie mieści!...
Wabi, świergocze, szeleści...
A jesienią - wzięto zboże,
Nic nie było na ugorze.
Kazimiera Iłłakowiczówna
:) to równie piękny okres jak wiosna, jesień czy zima a czas urlopów pozwala nam bardziej się nim cieszyć :)
Skrzypce I
(Sonety instrumentalne)
Kto je wynalazł? Czy wynaleść można
śpiew, zachwycenie, morze, łzy i loty...?
Z aryjskich mroków ich brać wielodrożna
snuje się ku nam sekretem tęsknoty.
Jak krótko żyje człowiek! Tu się liczy
wieki, nie lata; jak dęby i cedry.
Ten, kto je tworzy, zwie się budowniczy:
brat tamtych, którzy wznosili katedry.
Amati, Stradivari, Stainer, del Gesú -:
ojcowie pracy, wyszli z niebios łona:
(za każdym skrada się fałszerzy stu)
od skroni bije łaska prześwietlona -
to alchemicy Tonu z Orfeusza tchu.
Ich herb, skrzypcowe Betleem: Cremona.
Witold Hulewicz
Jarosław Iwaszkiewicz: Lato
Nikt twojego imienia nie powiedział: lato,
Nikt słowem swym nie zajrzał do twojego wnętrza,
Bo twoja treść - monstrancja jest to przenajświętsza,
Przedzielona od świata upalną makatą.
Ciało jesteś gorące, żółte, doskonałe,
Obnażone na żądze, ale nie na miłość,
Niezamieszkana w tobie drży chuci zawiłość,
I zielone ogrody, i kołacze białe.
I jedna tylko sprawa za twe żary stanie,
Jedno tylko do ciebie, o lato, podobne
I jak ty - rozpalone, i jak ja - osobne,
I w ogień spowinięte - (...)
~aa napisał(a): :) ale pesymistyczne te twoje wakacje :)
Nieeee, raczej zabawne, bo realizm w tym przypadku potrafi bawić ;)
Wakacje koloru blond :)
... i, w rozkołysanym wykonaniu Maleńczuka :)
... a najlepiej to mieć wakacje cały rok ;)
sielsko? :)
Lato, wakacje, spontan... balladowo :) to co lubię...
... i nastrajajcie się wakacyjnie! miłego dnia :)
Dopisane 27.06.2016r. o godz. 10:00:
... Jeszcze o "tupocie białych mew" ;)
:)
Dopisane 27.06.2016r. o godz. 17:06:
c.d Miłosza :)
[...]
Jej palce, z kostką świecącą przez skórę,
Trafiały w hafty i spięcia jedwabiu.
Suknia, otwarta łupina orzecha,
Spadła z toczonej ziarnistości brzucha.
Łańcuch na szyi dzwonił bez epoki,
W studniach, gdzie splata się broń testamentów,
Krzyk ptaka wiosnąi rudość cezarów.
Może to zresztą moja tylko miłość
Za siódmą rzeką. Tam brud subiektywny,
Obsesja, chroniąna zawsze dostępu.
Aż okiennica, psy w zimnym ogrodzie,
Gwizdek pociągu, sowa na jedlinie,
Zabrane będąfałszom przypomnienia
I trawa powie: nie wiem czy to było.
Pluśnięcie bobra w noc amerykańską
I pamięć większa niż jest moje życie.
Cynowy talerz ciągle jeszcze dzwoni
O skośne tafle ceglanej podłogi,
Belinda z wielką stopą, Julia, Thais
Włochatość seksu zakrywają wstążką.
Pokój księżniczkom pod tamaryszkami.
O farbę powiek bił im wiatr z pustyni.
Zanim związano ciało w bandolety,
Zanim pszenica w grobowcu zasnęła,
Zanim umilknął kamień i jest litość.
[...]
c.d.n.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.