Dziś był to zwykły suchy liść, który mi powiedział
że powinienem żyć dla miłości.
Nie było to sześć ptaszków, które jak małe aniołki obsiadły
bielutką brzozę, ani mój nóż
którego używam do krajania gruszek.
To był liść, który czytał Tołstoja i Krisznamurtiego
który przepada za Williamem Jamesem, by pod nim bezpiecznie spoczywał.
„Świat jest jasny”, powiedział, „powinieneś widzieć światło”.
„Rodzimy się całkiem bezbronni, dzieci i liście”.
„Gałąź jest owszem, konieczna, choć też nie zawsze”.
„Nie boję się. Nigdy się nie boję”.
I rozprostował swe wyimaginowane ciało
i w tę stronę, i w tę.
Waży pół grama, jest brązowo-zielony
z dwiema dużymi plamami od ziemi po jednej stronie a ogonek
sterczy mu zakrętasem, jakby z pewną dumą;
łatwo go zmieść i zapomnieć
choć och, to przecie on uczył mnie miłości przez dobre dwie godziny,
i był mi pomocą w głodzie, w lęku. I w tańcu.
więc uczyniłem mu grób
przy sobie,
obok telefonu i kubka żółtych ołówków
pod oknem, a w świetnej i milej kompanii
Franza Josepha Haydna, i Domenica Scarlattiego i Gustawa Mahlera.
tłum. Grzegorz Musiał
:) Jutro przypadają walentynki także wszystkim zakochanym szczęścia życzę :)
Zakochana sowa
Pokochała sowa bociana
i błagała:"Lub mnie,luby,lub!"
Lecz on mówił:"Moja wybrana
musi mieć dłużesz nogi i dziób!"
Biedna sowa z miłości chudła,
próbowała chodzić na szczudłach,
poleciała nawet do Pakości
kupić dziób odpowiedniej długości.
Wyglądała naprawde ekstra,
ale bocian i tak jej nie chciał,
bo,jak twierdził,
nie umie gotować!
Rozpłakała się bidna sowa:
"Ja nie umiem?!
Jestem w kuchni mistrzynią!
Wszak od Bugu do Odry słyną:
mój pieróg z myszą,
mysie kiełbaski,
mysie ogony w sosie własnym
oraz mysie uszy na kwaśno!"
Bociek kleknął:
"Stawiam sprawę jasno:
albo będziesz gotować jak lubię,
albo nie ma mowy o ślubie.
nie chcę myszy, masz żaby gotować!"
"O,co to, to nie!", rzekła sowa.
"Żaby za nic nie tknę!Już raczej
wezmę ślub z jednookim puchaczem;
on doceni mój kunszt i smak".
Bocian na to:"Jak ty tak, to i ja tak!"
i odleciał na swoje moczary.
Cóż,wyraźnie byli nie do pary!
Rzecz to znana od Narwi do Raby
Nawet z miłości NIE WRTO ZJEŚĆ ŻABY
No wiesz aaco kanibalem nie jestem więc z ptactwa zrezygnuję, łopatę jadłam wczoraj
hmm dla urozmaicenia idiety może być żaba
nawet w proszku ;)
Żaba
Pewna żaba
Była słaba
Więc przychodzi do doktora
I powiada, że jest chora.
Doktor włożył okulary,
Bo już był cokolwiek stary,
Potem ją dokładnie zbadał,
No, i wreszcie tak powiada:
"Pani zanadto się poci,
Niech pani unika wilgoci,
Niech pani się czasem nie kąpie,
Niech pani nie siada przy pompie,
Niech pani deszczu unika,
Niech pani nie pływa w strumykach,
Niech pani wody nie pija,
Niech pani kałuże omija,
Niech pani nie myje sie z rana,
Niech pani, pani kochana,
Na siebie chucha i dmucha,
Bo pani musi być sucha!"
Wraca żaba od doktora,
Myśli sobie: "Jestem chora,
A doktora chora słucha,
Mam być sucha - będę sucha!"
Leczyła się żaba, leczyła,
Suszyła się długo, suszyła,
Aż wyschła tak, że po troszku
Została z niej garstka proszku.
A doktor drapie się w ucho:
"Nie uszło jej to na sucho!"
Jan Brzechwa
up mialo być diety :D
Dopisane 13.02.2017r. o godz. 19:17:
a po posiłku lepimy bałwana :)
CZARY
Musisz ulepić w sierpniu
Woskowego bałwanka,
Całować go co wieczór,
I całować co ranka,
I głaskać go po głowie,
I na piersi trzymać,
Mówiąc mu szeptem rzeczy,
Jakich w świecie niema;
I huśtać go na ręku,
I kąpać go w winie,
I nadać mu kochane
I jedyne imię.
— A wszystko to dla kogo?
Wszystko to dlaczego?
Dla Niego,
Z którym trzeba
Iść na upartego.
By mu się wydawało
Od czasu do czasu,
Że go gonią motyle
Z różowego atłasu,
Że go coś zasypuje, całuje i durzy,
Jak deszcz płatków
Ogromnej,
Niewidzialnej róży;
I aby się opędzał,
I aby się gniewał,
Że mu coś w sercu słodko,
niepotrzebnie śpiewa,
I by błądził bezradnie
Aleją jesienną,
Pod sklepieniami liści,
Malowanych henną,
I aby poczuł w sercu niebezpieczną handrę,
By, zapalając fajkę,
Ujrzał salamandrę,
Patrząc na ziemię — Gnoma,
W chmurach Sylfy nagie —
I wpadł prosto w drzwi twoje:
Wprost w Różową Magję!
:) W moim jadłospisie żabcie nie występują ( nie siamam takich cudeniek i ślimaków też nie dla jasności) :)
"Co piszę?" -- mnie pytałeś -- oto list ten piszę do Ciebie --
Zaś nie powiedz, iż drobną szlę Ci dań -- tylko poezję!
Tę, która bez złota uboga jest -- lecz złoto bez niej,
Powiadam Ci, zaprawdę, jest nędzą-nędz...
Zniknie i przepełźnie obfitość rozmaita,
Skarby i siły przewieją -- ogóły całe zadrżą,
Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,
Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic...
Umiejętność nawet bez dwóch onych zblednieje w papier,
Tak niebłahą są dwójcą te siostry dwie!...
Cyprian Norwid
TRZY STROFKI
Nie bluźń, żem zranił Cię lub jeszcze ranię,
Bom Ci ustąpił na mil sześć tysięcy;
I pochowałem łzy me, w Oceanie,
Na pereł więcej...!
I nie myśl, jak Cię nauczyli w świecie
Świątecznych-uczuć świąteczni-czciciele,
I nie mów, ziemskie iż są marne cele
Lecz żyj raz przecie...!
I myśl gdy nawet o mnie mówić zaczną
Że grób to tylko, co umarłe, chowa;
A mów... że gwiazda ma była rozpaczną,
I bywaj zdrowa...
Masz to coś, ptaki karmisz z ust
oddychasz niebem, pod gołym śnisz prorocze sny
bezbłędnie błądzisz w trawie, żegnasz każdą nieproszoną myśl
nie ranisz komarów, umiesz z nimi żyć
mówisz wyraźnie, słuchasz uważnie
Zbigniew Matyjaszczyk :)
Dopisane 14.02.2017r. o godz. 20:17:
A z okazji dnia zakochanych :)
Halina Poświatowska - tomik "Dzień dzisiejszy"
* * *
no chodź
obejmę cię lekko
jak uglaskana woda ziemię
no chodź
dotknę twoich brwi
jak obudzona woda
no chodź
spadnę na twoje usta
jak woda odniesiona z dna
ciepłym deszczem
przywarta
do szyby twojego uśmiechu
zostanę aby wysychać
przez resztę słonecznych dni
~~Marek Dębski niezalogowany 17 lutego 2017r. o 12:21
Nie zabijaj mnie Mamo, nie zabijaj mnie Tato
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Mamo,
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Tato,
Bo nigdy już nic nie będzie tak samo,
Moje serduszko już dla Was bije,
Mamo kochana, Tato ... ja jeszcze żyję !
Pozwólcie mi poznać,
Chłód rosy poranka i zorzę zarania,
Smak łez radości i gorycz pożegnania.
Łzy Wasze w perełki zmienię,
A ból Wasz w spełnione marzenie.
A gdy los i troski posrebrzą Wam skronie,
I gdy przyjdzie już czas pożegnania,
Ja ciepłem ogrzeję gasnące Wasze dłonie,
I będę przy Was w tej chwili rozstania.
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Mamo,
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Tato,
Bo gdy przyjdę w malignie upiornej nocy,
Zapytam Was w bezsilnej niemocy.
Dlaczego, dlaczego Mamo?!
Dlaczego, dlaczego Tato?!
Przecież mnie nawet nie poznaliście?
Dlaczego, dlaczego, jak ja Ciebie Mamo,
Dlaczego, dlaczego, jak ja Ciebie Tato,
Wy mnie, Wy mnie nie pokochaliście?
Nie poznam Rodzice kochani,
Chłodu rosy poranka i zorzy zarania,
Smaku łez radości i goryczy pożegnania.
Łez Waszych w perełki nie zmienię,
A bólu Waszego w spełnione marzenie.
Ale, gdy los i troski posrebrzą Wam skronie,
I gdy przyjdzie już czas pożegnania,
Ja ciepłem ogrzeję gasnące Wasze dłonie,
I będę przy Was w tej chwili rozstania.
Mamo, Tato, Mamo, Tato dlaczego...?!
~~Marek Dębski niezalogowany 17 lutego 2017r. o 12:27
Jeszcze jeden piękny wiersz Marka Dębskiego:
Marek Dębski
Nie zabijaj mnie Mamo, nie zabijaj mnie Tato
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Mamo,
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Tato,
Bo nigdy już nic nie będzie tak samo,
Moje serduszko już dla Was bije,
Mamo kochana, Tato ... ja jeszcze żyję !
Pozwólcie mi poznać,
Chłód rosy poranka i zorzę zarania,
Smak łez radości i gorycz pożegnania.
Łzy Wasze w perełki zmienię,
A ból Wasz w spełnione marzenie.
A gdy los i troski posrebrzą Wam skronie,
I gdy przyjdzie już czas pożegnania,
Ja ciepłem ogrzeję gasnące Wasze dłonie,
I będę przy Was w tej chwili rozstania.
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Mamo,
Nie zabijaj, nie zabijaj mnie Tato,
Bo gdy przyjdę w malignie upiornej nocy,
Zapytam Was w bezsilnej niemocy.
Dlaczego, dlaczego Mamo?!
Dlaczego, dlaczego Tato?!
Przecież mnie nawet nie poznaliście?
Dlaczego, dlaczego, jak ja Ciebie Mamo,
Dlaczego, dlaczego, jak ja Ciebie Tato,
Wy mnie, Wy mnie nie pokochaliście?
Nie poznam Rodzice kochani,
Chłodu rosy poranka i zorzy zarania,
Smaku łez radości i goryczy pożegnania.
Łez Waszych w perełki nie zmienię,
A bólu Waszego w spełnione marzenie.
Ale, gdy los i troski posrebrzą Wam skronie,
I gdy przyjdzie już czas pożegnania,
Ja ciepłem ogrzeję gasnące Wasze dłonie,
I będę przy Was w tej chwili rozstania.
Mamo, Tato, Mamo, Tato dlaczego...?!
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku.
Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.