alter napisał(a): Na początku - Dylan Thomas
Na początku była gwiazda trójramienna,
Poprzez twarz pustą jeden uśmiech światła;
Rósł konar kości w powietrznych korzeniach,
Spulchniona masa, szpik pierwszego słońca;
Niebo i piekło na obwodzie świata
Biegły, splątane w szyfr płonący.
Na początku blady podpis się narodził,
Jak uśmiech, gwiezdny i trójsylabowy;
Potem powstały ślady stóp na wodzie,
Twarz w księżycowym groszu odciśnięta;
Na pierwszej chmurze nakreśliła słowo
Krew z krzyża i kielichów świętych.
Na początku powstał ogień, który wzbierał,
Aż wzniecił pożar klimatów od iskry
Z trojgiem czerwonych oczu, jak kwiat szczerej;
Życie chlusnęło z mórz wzburzonych; w dole
Z ziemi i skały, spod korzeni wyschłych
Przebijał się tajemny olej.
Na początku było słowo, słowo, które
Z litych podwalin światła wydobyło
Napisy próźni głuchej i ponurej;
Z chmurnych podwalin tchu wytrysnął pierwszy
Głos, co tłumaczył sercu, w górę bijąc,
Symbole narodzin i śmierci.
Na początku mózg był w dwu tajnych półkulach.
Spawany myślą, w swych komórkach zastygł,
Nim słońce smolny rozszczepiło pułap;
Nim się zatrzęsły żyły w sicie kości,
Bryznęła krew, by rzucić na wiatr jasny
Skryty w żebrach zasiew miłości.
tłum. Stanisław Barańczak
Dopisane 05.02.2017r. o godz. 22:12:
:)Dopisane 05.02.2017r. o godz. 22:41:***
Stoczmy się dzisiaj,
stoczmy się ciut,
zwitkaczmy się odrobinkę,
jak długo można w świecie złym
kretyńskim być motylkiem?
Agnieszka Osiecka
dobranoc :)Dopisane 06.02.2017r. o godz. 12:49:Chodzi o to, żeby nie być idiotą - Agnieszka Osiecka
Chodzi sobie baj po ścianie,
chodzą sobie różne panie
i górnicy, i hutnicy,
i zwyczajni bezbożnicy,
nawet bardzo młody jeż
chodzi też.
Chodzi Polak na wódeczkę,
chodzi Basia het, nad rzeczkę
i turyści z Ameryki,
i dawniejsze bolszewiki,
ostatecznie chodzi wszak
nawet ptak.
Ogólnie zaś chodzi o to,
żeby nie być idiotą.
Zapuszczaj swój włos i motor,
nie śpij z byle ho-hołotą!
Ciut sobie bimbaj,
Żyj niby cymbał,
możesz być nawet psem i lwem,
możesz być świrem,
możesz być zbirem.
Być idiotą?
O nie, nie, nie, nie!
Można chodzić w kółko sobie
albo się przewracać w grobie,
można chodzić w dal z Marylą
i z Agnieszką albo z Lilą,
w maratonie udział brać
albo stać.
Ogólnie zaś chodzi o to,
żeby nie być idiotą.
miłego :)Dopisane 06.02.2017r. o godz. 12:54:
:)Dopisane 06.02.2017r. o godz. 20:59:Przede mną książka...
(fragment "Kwiatów polskich")
Julian Tuwim
Przede mną książka. Lecz już inna.
Wiersze, od których nie potrafię
Oderwać się od dwóch lat prawie,
Książka - rozpaczy mojej winna,
Rozkoszy, smutku i zachwytu,
Śmieję się nad nią, wzdycham, płaczę,
Książka - nowina pełna mitów
I starych słów, i nowych znaczeń.
Tytuł (litery są czerwone):
"Wybór poezyj". Fotografia
Autora w profil nam przedstawia:
Wysokoczoły i brodaty,
Z opuszczonymi w dół oczyma,
Książkę - czy rękę na niej - trzyma,
Za nim, w wazonie, mgliste kwiaty.
Czytam, po stokroć już czytane,
Strofy liściami przeplatane.
Migot poezji i gałązek
Drżąc rozkołysał mą altanę.
Czytałem je pod ławką w szkole,
Czytałem w helenowskim parku
Warkoczykowym pensjonarkom.
I Jej czytałem na przynętę,
Lecz ich słuchała obojętnie.
Czytałem w łóżku i przy stole,
Gdzie każdy łyk rosołu złoty
Popijam haustem złotej strofy,
Nie mówiąc, nie słuchając rozmów...
Czytam, miotany. Dłoń na czole,
A druga na kamiennym stole
Gra werblem niecierpliwym, to znów
Grzebieniem palców po czuprynie
Od czoła aż po kark przepłynie;
To oczy w strofie, to na niebie,
To nogi w węzeł, to pod siebie,
To się przebiegnę po altanie
I głośno powiem jakieś zdanie,
To znów na ławce klęknę - z książki
Ścierając błyskotliwe prążki.
Czytam: "Poezja starych studni"
Tak, to poezja: gdy głos dudni
W chłodnym, spleśniałym mroku studni;
I to poezja: martwy zegar
Milczenie, śmierć, a czas ubiega.
Strych, nieme skrzypce, już bez grajka
I one martwe, jak ten zegar:
Są, ale pieśń się nie rozlega.
Rupiecie strychów - marność, marność,
Znieruchomienie i umarłość...
"Księga, gdzie niezapominajka
Drzemie" - znów marność, zaprzestanie,
Jak zegar, skrzypce: bezruch, trwanie.
Dzieciństwo, pełne snów, oniemień.
Znam to. Przychodzi chwila czasem,
Gdy znużę się hałasem gwarów
I nagle czuję, jak na ziemię
Śmierć spada. Osłupiały drzemię -
"Były dzieciństwu memu lasem Czarów
Zbierałem zardzewiałe Klucze"
I znów rupiecie, graty,
Jak zegar, skrzypce, księga, kwiaty
I strych, i studnia - wszystko stare,
Skazane śmierci na ofiarę;
Tak od zarania do starości
Trwa niszczycielskiej mocy pościg
(I to poezja? Jak latarki
Magicznej cuda na tapecie?).
Wszystko jak ja: motyle, marki,
Odjazdy w wszystkie świata częście,
Sen niedorzeczny... sen jak szczęście
Jak on wie wszystko, ten czarodziej
We Lwowie? Nie. To było w Łodzi.
To było wszędzie i tak samo!
Tak, to poezja, bo - to samo
Raptem z altany mnie wygoni.
Idę jak ksiądz z modlitewnikiem,
Modlę się szeptem o jabłoni,
O srebrnych brzozach nad strumykiem,
O deszczu sennej monotonii,
O rozhukaniu dzwonów dzikiem
- "gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni,
Stary żal moim jest dzwonnikiem".
Modlę się w słodkich i gorących
Ustach, gdy pachniał bez w ogrodzie -
Ach, i to także było w Łodzi,
Pod nocną burzą drzew szumiących!
Od wolnych ptaków i od włóczęg
Radosnej się mądrości uczę,
Bez celu idę w świat, jak oni,
Przyszłość wesołym witam krzykiem
(I gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni,
Stary żal moim jest dzwonnikiem...)
... I tak w skrzydlaty prawie sposób,
Na wierszach płynę przez letnisko...
Wtem szepty słyszę innych głosów,
Tak blisko!
I taka jasna dal za rzeką,
Taki na prawo bór ciemnieje,
Na lewo tak się łąka śmieje
Pod białozłotą słońca spieką,
Taka tęsknota za daleką,
Za zbłękitnioną, legendarną
Miłośnie wznosi się pod gardło
I przejmująco bzami dysze,
W rytmy uwodzi i kołysze
W takie tkliwości i bezkresy,
Że, bazgrząc książki marginesy,
W sąsiedztwie Staffa wierszyk piszę!
~~ napisał(a):
Nam PIS owcom ,to wy wiecie co ?Otake polskie wlczylym.
http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,21210057,pedofilia-w-kosciele-ksiadz-gwalcil-13-latke-nadal-odprawia.html
Zastosowana autokorekta
alter napisał(a):
dobranoc :) DP też ;)
DP napisał(a):
E
na zmarznięte ręce też jest sposób ;)
Prosty wiersz o rękawiczkach
pamiętam, jak kiedyś zgubiłam rękawiczki
wróciłam po nie po jakimś czasie
w miejsce, w którym miałam je ostatni raz
nie wierzyłam, że je tam znajdę
tak, jak nigdy nie wierzyłam w swoje szczęście
byłam studentką i mieszkałam w Krakowie
była zima
prawdopodobnie nie stać mnie było na nowe skórzane rękawiczki
znalazłam je wtedy obie leżące na środku brukowej ścieżki
nie wiem czemu, ale do dzisiaj pamiętam to proste zdarzenie
nie mam już tych rękawiczek
na długo później zgubiłam jedną z nich
i pozbyłam się tej drugiej
pamiętam natomiast dokładnie, że do końca tamtej zimy
wierzyłam w swoje szczęście
- Bobinka :)