~ napisał(a):
Nie każdy ma samochód z 200KM i do setki przyśpiesza w 4 s. Jeżeli ty taki masz to ok. wyprzedzaj sobie jak masz możliwość i nikomu nie zrobisz krzywdy. Ale jak masz max 60 KM pod maską to nie wyprzedzaj pod górkę bo nawet boczny wiaterek będzie ci przeszkadzał ;(
sprawnie jeździć to i małym fiatem można, który ma 27 Koni Mechanicznych (ile z nich śniętych - nie wnikajmy), zdecydowanie płynne poruszanie się z normalnymi prędkościami zależy wyłącznie od stylu jazdy. Można jechać 80km/h poza zabudowanym i już nikt nie będzie narzekał, tylko delikwenci jadą na prostej 120 a przed górą hamują cały sznur samochodów, szukając biegów do redukcji, zamulając, potem się tłumaczą, że mają 60 Koni a to za mało żeby szybko jechać pod stromą górę, no pewnie, że za mało, jak się jedzie 50km/h, robi się wzniesienie i zamiast rozpędzić się przed wzniesieniem to dusi się 4 bieg a auto ledwie wspina się na szczyt, bo przecież brakuje momentu obrotowego. Gdyby każdy jeździł 80-100km/h na płaskim, z góry jechał na 5 biegu bez gazu a przed wzniesieniem się lekko rozpędzał żeby lżej wjechać, no i ogólnie nie hamował tylko hamulcami nie było by narzekań, obniżyła by się ilość wypadków a spalali byśmy zdecydowanie mniej paliwa.. nie wspominając o zyskanym czasie.
Bez sensu ten argument, że niby 5min nikogo nie zbawi - może nie zbawi, ale to wolny wybór kierowcy i nie w tym problem, problem w tym, że nie każdy potrafi prawidłowo ocenić sytuację i dodać pewną dozę niebezpieczeństwa. Ten argument zwykle mówią ci, którzy jeżdżą sztywno wystraszeni za kierownicą, pojmując jazdę jako walkę o przetrwanie. To argumentacja typu: "nie używam przednich hamulców w rowerze, bo wylecę przez kierownicę" - to po grzyba w ogóle je ktoś zamontował? Ja miałem kiedyś 53KM mocy, potem 90KM i jakoś do 200KM jeszcze daleko a nie odczułem żeby brakowało do zwykłego sprawnego poruszania się po mieście i poza miastem.
Dopisane 12.10.2013r. o godz. 16:21:
~A. napisał(a): Zwracam się głównie do MiM, MX i osobnika ~` chciałbym wam powiedzieć że albo jesteście na tyle durni i niezbyt świadomi tego co piszecie, albo jesteście kolegami kierowcy i w jakiś sposób próbujecie go usprawiedliwić. Pytam was czy kierowca autobusu miał jechać ok. 150km/h żeby pan K. zdążył do pracy i nie musiał wyprzedzać autobusu?
Już Ci odpowiadam. Nie czuję się ani durniem, ani niezbyt świadomym. Pokonuję rocznie ponad 50 000km po całym kraju jak również zdarza się kilka tysięcy rocznie po europie. jeżdżę już ładnych parę lat. Nie miałem jeszcze nigdy ani jednej stłuczki, kolizji, nie rozbiłem żadnego samochodu ani nikogo nie potrąciłem. To chyba o czymś świadczy. Świadczy również o tym, że muszę wiedzieć i czuć jak należy zachowywać się na drodze. Błędy zdarzają się każdemu, ale statystycznie i tak raczej wypadam jako dobry kierowca, więc nie przesadzaj.
Nikogo z tego wypadku nie znam, nikogo nie bronię (zresztą możesz zacytować?). Jeśli gość wyprzedzał autobus, nie zdążył, spowodował wypadek, to jest to jego wina. Być może coś w aucie zaszwankowało, być może to umiejętności, nie mnie oceniać. Faktem jednak jest, że również bardzo często tamtędy jeżdżę, znam sporo ludzi którzy tamtędy jeżdżą i dziwnym trafem bez względu na wiek wszyscy mają takie samo zdanie na temat jazdy autobusów na tym odcinku.
Pytasz, czy kierowca miał jechać 150km/h. Odpowiedź brzmi: NIE. Ze względu na bezpieczeństwo, to nie droga na takie prędkości autobusu. Nie powinien tyle jechać, bo nie sądzę również, żeby znalazł tak długą prostą, żeby tymi wiekowymi złomami się zdążyć rozpędzić do 150kmh ;) I również nie sądzę, żeby musiał jechać 40-55km/h niemal całą drogę z Lwówka do Bolesławca. Nie uważam żeby było to konieczne. Kiedyś jeździłem trochę autobusami i nie raz kierowcy zdarzali się porządni, jakoś potrafili jechać bezpiecznie i jednocześnie bez zamulania.