Teoretycznie jeszcze nie skończono badań tej sprawy, więc można tylko spekulować.
- nie powinno się zatrudniać osoby, która może stwarzać niebezpieczeństwo dla siebie lub innych pracowników, zakładam, że chłopak był przeszkolony i odpowiedzialny jak wynika z komentarzy, więc stała osoba prawidłowa na tym stanowisku, czyli to odrzucamy
- inna sprawa, że w polskich realiach walczą zakłady o każdy możliwy procent wykorzystania pracownika (szczególnie w produkcji) i często bywa, że normy są zbyt surowe, czasem nawet niewykonalne zgodnie z BHP, nie wiem jak tu było, ale jeśli miał zbyt wyśrubowane normy to nie była to jego wina
- stan maszyn.. skoro pracownicy składali zawiadomienia o złym stanie technicznym, który ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo, to nie rozumiem jak można być na tyle głupim, żeby ryzykować zdrowie pracownika a potem w razie wypadku jeszcze kondycję firmy, straty itd.. i nie przerwać tego procederu. To tak jakby mieć fajny, ukochany wóz i jeździć bez śrub w kołach, no bo auto jedzie, a że się może koło odkręcić.. "będziemy myśleć jak się stanie.."
- czujniki - powinien być okresowy dozór techniczny, rozumiem żeby czujka od światła się zepsuła, ale maszyna, której działanie w razie awarii czujnika zagraża życiu powinna być oczujkowana na więcej niż 1 sposób, właśnie dlatego, żeby takich wypadków nie było. 1 zapezbieczenia zawsze może się zepsuć.
- odpowiednie przygotowanie BHP - ciekawe czy było, czy tylko było podpisane, że było. często pracownicy naginają zasady, bo nie znają niebezpieczeństwa, nie mają pojęcia o zagrożeniu, wiedzą, że prasa może zgnieść rękę, ale nie wiedzą, że jest za to odpowiedzialny czujnik i należy bezwzględnie uważać.
- kiedyś na studiach, na przedmiotach ocierających się o BHP w przemyśle mieliśmy ciekawe wykłady ze zdjęciami a nawet filmami z wypadkami o jakich mowa w artykule. zabezpieczenia jakie były przed tragedią były wg. mnie nie do zaakceptowania. z kolei po wypadkach, zmieniono rozstawienie maszyn, procedury, czasy, dodano kilka zabezpieczeń, zmieniono osłony, maszyny przechodziły periodyczne badania. od tamtej pory wypadki w takich przedsiębiorstwach przestały mieć miejsce.
Czy firmy muszą uczyć się na swoich błędach, narażając pracowników?
Ktoś był odpowiedzialny za stan maszyn, pracownik wykonuje pewne zadane operacje, ale to wyższy szczebel powinien dbać o bezpieczeństwo.
Rodzinie firma pewnie pomoże, będą współczucia itd.. a co z RĘKĄ ??
Dopisane 17.10.2013r. o godz. 20:52:
koehl napisał(a): ludzie czasami są sami sobie winni tego,bo godzą się na pracę w takich warunkach,gdzie grozi to niebezpieczeństwem!!!
Żałosne ale taka jest prawda!!!
no nie do końca "ludzie", czasami "ludzie" mają "nóż na gardle", długi, rodzinę pod opieką, muszą wiązać koniec z końcem ale to nie powód, żeby oferować pracę w której łatwo stać się kaleką nie z własnej winy. takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, powinno się eliminować, unikać wypadków, a nie ciąć koszty. ile firma mogła zaoszczędzić na serwisie maszyny a ile teraz rodzina zgarnie w Sądzie + leczenie + rehabilitacja, być może nawet przeliczyli, że im to się opłaca ale to nie powód żeby uznawać to zjawisko na normalne..
Dopisane 17.10.2013r. o godz. 20:53:
~ed napisał(a):
Jeśli ktoś podejmuję się utworzenia miejsc pracy to równie winień zadbać o ich bezpieczeństwo.
dokładnie