~ niezalogowany
17 listopada 2014r. o 21:59
Panna, Panna - nic nie jesteśmy winni. Nie rozumiesz, że to matrix? Winna jakąś tam kasę jest Gmina Miejska, a to znaczy, że winien jest "nikt" albo "nic". Bo co prawda gminę, jako część państwa, tworzą jej mieszkańcy (ludzie), ale Gmina, jako stwór podziału terytorialnego jest "niczym". Nie ma żadnego określenia w prawie, które ją personifikuje czy konkretnie określa. Ba, w odpowiednich ustawach zapisano, że Gmina NIGDY nie może zbankrutować, a to idealny stan prawny do brania kredytów, pożyczek itp. Dzielenie długu Gminy na tzw. łeb jest z zasady bezsensowne, bo to dzielenie bez wspólnego mianownika, a lepszym porównaniem jest to, że taki podział to (matematycznie zakazane) dzielenie czegoś przez zero. Daj więc spokój z tymi pytaniami, bo do niczego nie prowadzą. Gmina Miejska nie przekroczyła dopuszczalnego prawem poziomu zadłużenia, więc z punktu widzenia przepisów, nie jest gminą zadłużoną. Bo kredyty bierze się w konkretnych pieniądzach, a zadłużenie określa w procentach. W dodatku do określonego budżetu. Paniał? Od projektu budżetu zależy czy masz 20%, 40% czy np. 15% zadłużenia. Dla śmieszności sytuacji powiem ci, że bardzo łatwo zadłużenie Gminy (nie ośmielaj się nazywać tego długiem) zmienić na zadłużenie budżetu. A budżet to też nic innego, jak tylko teoretyczne pieniądze. Fakt, zamieniają się one w ciągu roku w konkrety, ale jest to tak płynne, że możliwa jest praktycznie każda manipulacja. Chwała p. Piotrowi Romanowi, że dobrał sobie do rządzenia takich ludzi, którzy potrafią tym wszystkim umiejętnie kierować. Bo tego typu "gierki" prowadzą wszystkie gminy w Polsce. Tylko większość bardzo nieudolnie i dlatego nie prowadzą inwestycji (z wykorzystaniem funduszy UE), nie realizują remontów obiektów należących do Gminy i spółek gminnych, renowacji zabytków, budowy dróg i chodników. Nie montują oświetlania, nie prowadzą np. DPS-ów, nie współfinansują schronisk dla bezdomnych, nie mają własnych muzeów, dobrych domów kultury i setek innych spraw nie załatwiają, jakie pod rządami P. Romana realizuje Bolesławiec. I nie jestem "pieskiem Romana". Nie mam nic wspólnego z władzą (jakąkolwiek). Po prostu się trochę na tym wszystkim rozumiem. I wiem jedno, prezydent jakiego obecnie mamy, to dla wszystkich Bolesławian "prezent od Losu". A gadanie o tym, ze stworzył klikę jest "psu na budę". Jasne, że są jakieś tam układy (ale gdzie ich nie ma???), tyle, że znaleźć w "klice Romana" kogoś kompletnie niekompetentnego, a mającego pracę tylko dlatego, że "swojak" jest bardzo trudno. Dlatego atakujący P. Romana rzucają jedynie ogólniki. SLD, PO, PSL a nawet ostatnio PiS szukają na prezydenta "haków" od lat i co? Ano nic. Potrafią tylko szczekać i to zupełnie bezskutecznie. Bo rzeczywiście tak jest, że ludzie widzą, co prezydent robi i zrobił dla miasta i jego mieszkańców... Pan Maciej dziękuje i napawa się tym, że "machnął" ponad 30%... Jego przydupasy, że zabrakło tylko nieco więcej niż 2% i byłaby II tura... Za przegraną 0:7, czy 0:1 dostaje się tyle samo punktów. Ni mniej, ni więcej tylko ZERO. I tyle zdobył w wyborach prezydenckich p. Maciej. Okazał się politykiem NIESKUTECZNYM i nic tego nie zmieni - ani 5 % w przód, czy 2% w tył. Po prostu PRZEGRAŁ, a polityk - choćby lokalny - gdy nie wygrywa, jest nieskuteczny. Jego start w wyborach prezydenckich był doskonałą mistyfikacją jego celu - zdobycia po raz kolejny mandatu do Rady Powiatu. I tu wykazał się skutecznością. Przykre tylko, że z wykorzystaniem "miejskich" nadziei wyborców, jacy oddali na niego głos i w elekcji prezydenckiej i powiatowej. Głosowanie na p. Macieja było bezsensowne. Ponad 30% oddających swój głos w minionych wyborach jednak o tym nawet nie pomyślało... I sorki za przydługą pisaninę, ale "nawiedziło" mnie :)