~~Platynowa Rzeżucha napisał(a): Pojechałam do szpitala w Lubaniu kiedy zaczęłam krwawić w zaawansowanej ciąży, pierwsza sala - badanie - miałam już regularne skurcze. Więc przeniesienie do drugiej sali. Tam położyli mnie i zostawili.. kazali spać. O drugiej w nocy skurcze co 2 min, sama miałam mierzyć, pretensje że ja nie śpię.. bo rozwarcia szyjki macicy nie ma,ale przeniosła mnie pani, bo była sama; trzecia sala, porodowa. Odradzono mi dzwonienie po partnera, a później już nie chciałam żeby ktoś oglądał mnie w takim stanie.. leżałam w tych bólach sama błagając o znieczulenie czy cesarkę do ósmej rano kiedy to przyszli lekarze na ranną zmianę. Lekarz: ta pani już dawno mogłaby urodzić. Bez ostrzeżenia rozepchali mi szyjkę macicy, też straszny ból, i urodziłam w 20 min. 6 szwów, bo mnie cięli, jak zaszywali nogi trzęsły mi się z zimna i zmęczenia, też zero reakcji personelu. Na sali poporodowej też nie było różowo, nie potrafilam karmić przez moje sutki, za każdym razem jak dziecko prawie przymierało głodem musiałam się prosić żeby dali dziecku mleko; jeszcze docinki że się dzieckiem nie chcę zająć. Nie mogę napisać, że każdy tam był zły, bo dwie panie były naprawdę przyjazne, ale niestety - WSZYSTKO INNE NIE.
Współczuję. Po czymś takim człowiek zastanawia się nad kolejnym dzieckiem...