Ceramik najwyższej klasy z pasją.
Stanisław Wiza to chyba najstarszy, czynny „ceramiczny przedsiębiorca” w Polsce, a na pewno w całym „Bolesławieckim Zagłębiu Ceramicznym”. Pomimo tego, że ma już 87 lat i od dawna jest na emeryturze to… nadal pracuje.
Osób zatrudnionych w PPHU Ceramika Artystyczna „Wiza” w Parowej nie dziwi widok pana Stanisława w halach produkcyjnych. I to nie występującego w roli obserwatora, a jako czynnego uczestnika kolejnych etapów wytwarzania wyrobów ceramicznych.
Energii mogą mu pozazdrościć niemal wszyscy młodzi pracownicy. Bez przesady powiedzieć można, że ceramika jest życiem i pasją pana Stanisława. A o wszystkim zdecydował… los.
Bo pan Stanisław nie planował nigdy bycia ceramikiem… Zgodnie z rodzinną tradycją powinien być rolnikiem… Nie znosił jednak pracy na roli i postanowił zostać… młynarzem. Zrezygnował z tych planów na rzecz nauki w liceum, a potem może i na uniwersytecie. Niestety, lata wojny spowodowały, że nie miał podstaw do tego typu kariery. Trafił więc do tzw. gimnazjum przemysłowego… Mógł zostać hutnikiem, górnikiem lub… ceramikiem. Wybrał tą ostatnią dziedzinę. Bo… nic o niej nie wiedział. Uważał, że poznawanie czegoś nieznanego może być wspaniałą przygodą… I nie pomylił się…
Stanisław Wiza urodził się 28 kwietnia 1929 r. w niewielkiej miejscowości Ośno w Wielkopolsce. Tam spędził dzieciństwo, tam rozpoczął naukę w szkole powszechnej i tam spędził lata wojny. W 1945 roku stanął przed dylematem – zostać na wsi, w rodowym Ośnie na terenie zwanym Pałuki, czy też wyemigrować „do szkół”. Zdecydował się na wyjazd w nieznane. Najpierw trafił do Jedliny w okolicach Wałbrzycha, a potem do Ceramicznego Gimnazjum Przemysłowego w Bolkowie, które w czasie jego nauki stało się technikum. Tam też, na początku 1952 roku zdobył tytuł technika ceramika…
Pracę zawodową rozpoczął jednak aż w Toruniu. W fabryce produkującej garnki. Po niespełna roku powrócił na Dolny Śląsk – do Wałbrzycha. Z działających tam zakładów ceramicznych „Wawel” trafił do wojska, gdzie zahaczył się nawet, jako zawodowy podoficer. Miejsca w nim jednak nie zagrzał… Z natury był krnąbrny, umiejący walczyć „o swoje” i niezależny. Nie takich cech oczekiwano wówczas od żołnierzy. Wrócił więc do cywila i do wyuczonego zawodu. Pracował w Szczawnie Zdroju, jako nauczyciel rysunku technicznego w miejscowym Technikum Ceramicznym, a jednocześnie dojeżdżał do wałbrzyskiej Fabryki Porcelany „Tilsch” i uczył się modelarstwa ceramicznego.
W 1956 r. podjął pracę w bolesławieckim Hoffmannie (obecne Zakłady Ceramiczne „Bolesławiec”). Firma ta produkowała ceramikę i kamionkę sanitarną… Pracował tam ponad trzy lata. Odszedł po ostrej awanturze z kierownictwem tego przedsiębiorstwa. Potem była cegielnia w Jankowej Żagańskiej i wytwórnia płytek ceramicznych w Przyborsku.
Pan Stanisław nie umiał jednak i nie chciał pracować pod czyimś nadzorem. Wrócił więc do Bolesławca i spróbował szczęścia na własny rachunek. Jednak nie w Bolesławcu, a w pobliskiej Parowej. Był tam niewielki zakład garncarski, który można było odkupić od dotychczasowych właścicieli. Pan Stanisław, wraz z dwoma innymi osobami, założyli spółkę i zajęli się produkcją doniczek i garnków. Było to zimą 1963 roku. W spółce – najpierw trzyosobowej a potem prowadzonej tylko we dwóch był do 1966 r. Wtedy to postanowił uruchomić swój własny zakład.
Zajął się produkcją wazonów i karafek. O produkcji ceramiki stołowej nie było wtedy mowy. Była to zbyt skomplikowana technologia. Wazony robiło się łatwo, bo z formy, a wzory na nich wykonywane były… gumowymi gruszkami, które służyły do robienia dzieciom lewatyw. W czasie szkliwienia wzór się rozmywał i na wazonach tworzyły się takie przeróżne, dziwne zdobienia. Ludziom się to jednak podobało i był na ten towar popyt.
Taka była wówczas moda i niemal każdy chciał mieć w domu wazon w plamy. Powiodło się więc panu Stanisławowi. Prowadząc własną firmę zdobywał sukcesywnie kolejne szczeble „wtajemniczeń’ zawodowych i artystycznych. Non stop unowocześniał i modernizował zakład, a i zmieniał wytwarzany asortyment. Po wielu latach zajął się i produkcją stołowej, użytkowej ceramiki artystycznej. I tak trwa do dziś. PPUH Ceramika Artystyczna „Wiza” w Parowej jest obecnie jednym z najbardziej znanych zakładów ceramicznych w regionie bolesławieckim. Swoje wyroby sprzedaje w Polsce, ale i wysyła je do kilkunastu krajów na całym świecie. Od Niemiec, Rosji, Hiszpanii czy Anglii, po USA i Japonię…
Istotną kwestią jest fakt, że pan Stanisław był i jest nie tylko przedsiębiorcą, ale i wielkim społecznikiem. W latach „komuny” nie było indywidualnych przedsiębiorców, bo system polityczny nie tolerował tego typu nazewnictwa. „Prywaciarz” musiał być rzemieślnikiem, a do tego zmuszony był do zrzeszenia się w kontrolowanym przez PZPR (Polską Zjednoczoną partię Robotniczą) Cechu Rzemiosł Różnych. I do 1980 r. pan Stanisław był w bolesławieckim Cechu.
Szykanowany i zmuszany do działalności wbrew swoim zasadom wypisał się jednak z niego ale, by być w zgodzie z ówczesnym prawem, wstąpił do Cechu w Jeleniej Górze. Będąc w tej organizacji zrealizował jedną ze swoich wielkich idei. Utworzył pierwszy i jedyny w Polsce Cech Ceramiczny. Jego siedzibą był Nowogrodziec-jedyne w regionie miasto, którego władze zaakceptowały pomysł stworzenia cechu branżowego.
Wczesnym latem 1982 roku odbyło się w Nowogrodźcu I Walne Zgromadzenie Założycielskie Cechu Ceramicznego. Na spotkanie przyjechało kilkadziesiąt osób z okolic Bolesławca, Nowogrodźca, Jeleniej Góry i Złotoryi. Cech i Spółdzielnia w Nowogrodźcu działały prężnie przez siedem lat. Zakończyły swoją działalność w 1989 r. Z różnych przyczyn. Najważniejszą z nich był fakt, że w tym właśnie roku padła w Polsce „komuna” i ludzie niechętnie działali wówczas w grupie. Mogli nareszcie, jako przedsiębiorcy, realizować się indywidualnie. Po Cechu zostały panu Stanisławowi wspomnienia i Cechowy Sztandar. Stoi w jego domowym gabinecie…
Swoistym pomnikiem pana Stanisława jest… Bolesławieckie Święto Ceramiki. Bo pomysł promocji Bolesławca i okolic poprzez ceramikę, to osobista idea pana Stanisława. Genezę i kulisy obecnego BŚC opisał pan Stanisław w publikacji pt. „Jak się kiermasz zamienił w święto”… Początkowo był to kiermasz wyrobów ceramicznych połączony z niewielkimi występami artystycznymi, głównie zespołów ludowych. Pierwsza taka impreza odbyła się w sierpniu 1994 r. Brało w niej udział zaledwie kilku producentów.
W kolejnych uczestniczyło ich coraz więcej. Dołączyły się też m.in. zakłady oferujące surowce ceramiczne. Nie było lekko i wydawało się nawet, że inicjatywa zakończy się niepowodzeniem. Wbrew wielu trudnościom Bolesławiecki Kiermasz Ceramiczny (bo taka była oficjalna nazwa tej imprezy) organizowany był jednak corocznie, aż do 2000 roku. Wówczas to władze Bolesławca zdecydowały się przejąć tą inicjatywę i pod nazwą Bolesławieckiego Święta Ceramiki wpisać ją do spisu oficjalnych świąt miejskich.
Pierwsze BŚC odbyło się w roku 2001 i z biegiem lat stało się imprezą na ogromną skalę. Dziś trwa przez cztery dni i jest okraszone wieloma imprezami towarzyszącymi. Nie tylko artystycznymi, ale i ekspozycyjnymi oraz naukowymi. W czasie jego przebiegu Bolesławiec odwiedzają dziesiątki tysięcy ludzi z całego świata. Warto jednak pamiętać, że jego kanwą był pomysł, który zaświtał w głowie pana Stanisława… Nie jedyny zresztą związany z BŚC i ceramiką. Pan Stanisław był także jednym z pomysłodawców powołania w Bolesławcu Bractwa Ceramicznego. Bractwo powstało w 2009 r. a jego pierwszym szefem był właśnie pan Stanisław Wiza…
Dziś, mimo podeszłego, a raczej zaawansowanego już wieku pan Stanisław wciąż trwa na posterunku swojej pracy zawodowej i społecznej. Nie angażuje się już w przygotowania BŚC, ale firma Ceramika Artystyczna „Wiza” jest stałym uczestnikiem tej imprezy. Sponsoruje też i współfinansuje różne imprezy lokalne.
Niegdyś niewielka firma pana Stanisława przekształciła się obecnie w spółkę prawa handlowego i stała się jednym z największych zakładów produkcyjnych w Gminie Osiecznica i regionie bolesławieckim. Jest nowoczesnym i ciągle modernizowanym zakładem. Do tego niezwykle estetycznym. Wystrojowi może mu pozazdrościć wiele innych firm.
A pan Stanisław ciągle „robi swoje”; tworzy ceramiczne modele, kontroluje skład i jakość surowca oraz doradza młodszym ceramikom, jeździ na różnego rodzaju targi i konferencje ceramiczne i marzy o dalszym rozwoju zakładu… Ciesząc się, że kilkadziesiąt lat wcześniej „postawił” właśnie na ceramikę…
W ramach Bolcowego Święta Ceramiki prezentujemy informacje o procesie wytwarzania bolesławieckiej ceramiki, ceramicznych produktach,ludziach ceramiki. Relacjonujemy także wydarzenia związane z obchodami Bolesławieckiego Święta Ceramiki.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).