Czas wyborów samorządowych i kampanii wyborczej skończył się tak samo szybko jak się zaczął. Powstałe na czas wyborów komitety wyborcze wyborców rozwiązują się i powoli wracamy do normalności. Za chwilę z miasta znikną porozwieszane w przedziwnych miejscach banery i plakaty.
Teraz nowe rady wybiorą swoje prezydia i rozpoczną współpracę z wybranymi nowymi-starymi prezydentem Bolesławca, burmistrzem Nowogrodźca czy wójtami.
W wyniku tegorocznych wyborów w gminach powiatu bolesławieckiego nie dokonała się żadna zmiana na szczycie. Prezydentem Bolesławca pozostał Piotr Roman, burmistrzem Nowogrodźca Robert Relich, a wójtami Andrzej Dutkowski, Waldemar Nalazek, Mirosław Haniszewski i Dariusz Pawliszczy. Jest tylko jedna różnica - tym razem ich kadencja potrwa pięć lat.
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie dlaczego mieszkańcy naszego regionu nie chcieli zmian. Nasuwa mi się się jedna odpowiedź. Moim zdaniem według wyborców żaden z nowych kandydatów nie gwarantował szybszego rozwoju ich miasta/gminy. Nikt nie zaprezentował programu na tyle interesującego, aby porwać tych wyborców i zmienić ich preferencje.
Kampania wyborcza pretendentów była skromna i z reguły ograniczała się do krytykowania władz, a nie proponowania wizji rozwoju miasta czy gminy. Być może było to związane z tym, że musieli walczyć z wielką machiną urzędniczą. Jednak budowanie kampanii wyborczej tylko na krytyce wydaje się być nieracjonalne. Mało interesuje wyborców, a bardziej media, które mają o czym pisać.
Słyszałem na mieście opinię, że miasto Bolesławiec i gminy w powiecie bolesławieckim rozwijają się w miarę poprawnie, a mieszkańcy w większości są z tego rozwoju zadowoleni.
Po co więc wybierać nowego prezydenta, burmistrza, wójta. Jako zwykli obywatele nie lubimy zmian, wolimy stabilizację, bo każda zmiana jest dla nas dużą niewiadomą i może być także zmianą na gorsze. Uderzać w nasze publiczne i prywatne interesy. Wolimy, aby zarządzali nami ludzie sprawdzeni i doświadczeni. Z reguły boimy się nowych, nieznanych, niesprawdzonych szefów, kierowników, dyrektorów czy prezydentów, burmistrzów i wójtów. Boimy się ryzykować, nawet jeśli zwrot z inwestycji mógłby być wielki (bo mógłby także przynieść straty).
Po co zatem potrzebne są wybory, skoro od kilkunastu lat rządzą nami ci sami ludzie? Odpowiedź jest prosta: po to, żeby przypomnieć wyborcom, że ich głos jest ważny, że od nich zależy kto będzie zarządzał miastem i że to oni decydują o losach małej ojczyzny. Ale także przypomnieć rządzącym, że muszą się starać.
Mieszkańcy nie chcieli zmian, bo uważają, że obecny prezydent, burmistrz, wójt spełniają ich oczekiwania, a im samym żyje się dostatnie. Należy uszanować ich decyzje i nie szukać dziury w całym.
Za pięć lat kolejne samorządowe wybory. Znów będziemy wybierać prezydenta, burmistrza, wójtów, radnych. A póki co trzymajmy kciuki za to aby nowy-stary prezydent, burmistrz, wójtowie spełniali nasze nadzieje i dobrze zarządzali naszym gminami.
Za pięć lat spotkamy się znowu przy urnach wyborczych. Kogo wtedy wybierzemy na prezydenta, burmistrza, wójta czas pokaże.
Kazimierz Marczewski
PS. Zanim dotrwamy do kolejnych wyborów zapraszam Was wszystkich do wysłuchania rozmów - wywiadów, które przeprowadzę w kolejnych miesiącach i latach.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).