Co widzicie przed oczami, gdy ktoś mówi wam słowo klasztor? Zapewne widzicie posępne, kamienne mury, w których średniowieczni mnisi - ewentualnie mniszki - odmawiają przy świetle świec nieszpory, i to po łacinie. Niektórzy być może usłyszą w ich śpiewie dźwięki sławnego chóru gregoriańskiego, a inni zarejestrują zaledwie cichy szept na chwałę Pana. Możliwe, że ktoś zobaczy także cichego skrybę, który również przy świetle świec studiuje i przepisuje pobożne księgi. Wszyscy są wytrwałymi ascetami, odcinającymi się od otaczającego ich świata w celu osiągnięcia życia wiecznego.
Klasztor sióstr magdalenek w Nowogrodźcu nie do końca wpisuje się w tę konwencję.
Jego początki sięgają 1217 roku, gdy władająca Śląskiem książęca para, Henryk Brodaty i Jadwiga Śląska, przekazała na rzecz sióstr magdalenek swój niewielki zameczek myśliwski, znajdujący się w porastających niegdyś okolice Nowogrodźca lasach. Być może to właśnie dzięki temu Nowogrodziec miał szansę w ogóle powstać, ponieważ już 16 lat później został wystawiony oficjalny akt jego lokacji. Magdalenki co prawda miały w swoim charyzmacie przede wszystkim wynagradzanie Bogu za grzechy ludzkości, ale jednocześnie obejmowały opieką kobiety zepchnięte na margines społeczeństwa - w tym prostytutki - i podejmowały liczne prace fizyczne. Dosyć szybko zakonnice zaczęły aktywnie funkcjonować w lokalnej społeczności, zakupując dla swojego klasztoru kolejne dobra ziemskie i zabudowania poza granicami Nowogrodźca. Pod koniec XV wieku doszło nawet do tego, że zakonnice wykupiły... cały Nowogrodziec, utrzymując prawa własności do miasta aż do końca istnienia ich zgromadzenia.
Klasztor stał się faktycznym centrum zarządzania całym miastem, ponieważ Rada Miejska musiała się liczyć ze zdaniem zakonnic w wielu istotnych sprawach. Widoczne to było w czasie reformacji, która do Nowogrodźca w ogóle nie dotarła, zablokowana przez wierne Kościołowi katolickiemu magdalenki. Niestety, siostry mogły zatrzymać wpływy luteran, ale nie mogły zatrzymać tajemniczej epidemii, która dotarła do ich miasta w 1527 roku. Zakonnice zamknęły się na cztery spusty w klasztorze, chcąc chronić się przed śmiercią, która zebrała w Nowogrodźcu straszliwe żniwo - poza nimi ocalało tylko kilka małżeństw, którym mogły udzielić schronienia w swoich murach. Wszyscy pozostali mieszczanie zmarli.
Obecne zabudowania klasztorne powstały w XVIII wieku. Do dziś przy wejściu do głównego gmachu klasztoru można znaleźć medalion z inicjałami jego ostatniej przeoryszy oraz datą 1794. Można powiedzieć, że wydane wówczas przez siostry pieniądze nie dały im długotrwałych korzyści, ponieważ wybuchły wojny napoleońskie. Prusom, na których zachodniej granicy znajdował się wówczas Nowogrodziec, początkowo bardzo słabo sobie radziły - w 1807 roku zostały pokonane przez Napoleona i zmuszone do zawarcia z nim upokarzającego sojuszu. Król pruski, Fryderyk Wilhelm III, nie zamierzał się na to tak łatwo godzić i zaczął poszukiwać funduszy, które umożliwiłyby mu powołanie w przyszłości armii na tyle silnej, aby uwolnić się od niechcianego sojusznika.
Pomysł na to przyszedł w 1810 roku, gdy król postanowił dokonać kasaty niemal wszystkich klasztorów, istniejących wówczas na Śląsku. 29 października tego roku komisja likwidacyjna wkroczyła na teren klasztoru magdalenek, nakazując jego rozwiązanie i przejęcie całego majątku należącego do sióstr na rzecz państwa. Majątek ruchomy został zlicytowany, siostry wyeksmitowane, a cała zachowana dokumentacja klasztoru przekazana do państwowego archiwum we Wrocławiu. Już nieco ponad dwa lata później Prusy faktycznie stanęły do walki z Napoleonem, a w dawnym klasztorze powstał tymczasowy lazaret. Być może było to jedno z dwóch miejsc w powiecie bolesławieckim - obok lazaretu w Królewskim Sierocińcu w Bolesławcu - gdzie tuż po wojnie stoczono bój z epidemią tyfusu, która ogarnęła nasz region na początku 1814 roku.
Gdy nastały spokojniejsze czasy, w dawnym klasztorze ulokowano ewangelickie seminarium, sąd i kilka innych instytucji, ale niewiele wiemy o ich działalności. Gdy w lutym 1945 roku do Nowogrodźca wkroczyła Armia Czerwona, okupanci zajęli opuszczone zabudowania, dokonując w nich licznych grabieży oraz gwałtów, a podobno także morderstw. Opuszczone później przez nich budynki stopniowo niszczały, popadając w co raz większą ruinę i zarastając do tego stopnia, że obecnie na ich wyższych kondygnacjach rosną już małe drzewka.
Obecny stan klasztoru, który powoli zaczyna przywracać do życia fundacja Twoje Dziedzictwo, możecie zobaczyć na tym FILMIE:
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).