Na początku artykułu Bolesławiec jest opisany jako małe miasto niedaleko granicy z Niemcami, gdzie prawdopodobnie usłyszycie kościelne dzwony, samochody usiłujące odpalić w zimnie i stukot szpilek kobiet, zwinnie idących przez zamarznięte chodniki. Jego autor, wojskowy reporter Philipp Walter Wellman, zauważył że choć amerykański angielski (American English) w naszej części świata jest rzadkością - co jest prawdą, gdyż w szkołach uczymy się zazwyczaj odmiany brytyjskiej - to w Bolesławcu słychać go bardzo często. Rozmawiając z niektórymi bolesławianami spostrzegł także, że gdy sześć lat temu Amerykanie przybyli do naszego miasta, zwłaszcza starsi ludzie patrzyli na nich niechętnie, obawiając się zmian, jakie mogą wprowadzić w ich spokojnym dotychczas życiu.
Wyraźną zmianę podejścia do Amerykanów widać po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, ponieważ według reportera bolesławianie czują się bezpieczniej dzięki temu, że US Army stacjonuje w naszym mieście. Co ciekawe, wśród żołnierzy amerykańskich, choć znajdują się niemal 600 kilometrów od granicy z Ukrainą, panuje duża niepewność, związana z wojną. W związku z jej wybuchem w sierpniu do Bolesławca przeniesiono dowództwo 1 Dywizji Piechoty, kierujące większą częścią wojsk amerykańskich na wschodniej flance NATO w ramach operacji Atlantic Resolve.
Część koszar, zajmowana przez Amerykanów, to Camp Boles, czyli Obóz Boles (skrócona wersja nazwy naszego miasta jest dla nich prostsza do wymówienia). Amerykanie są obecni w Bolesławcu rotacyjnie, zmieniając się co dziewięć miesięcy, jednak zawsze jest ich tutaj około pięciuset. Reporter wspomina w swojej relacji o kantynie wojskowej, która co prawda jest w jego ocenie dość staromodna, ale za to przytulna i zapewniająca jedzenie prawie jak u babci.
Poza służbą Amerykanie organizują sobie czas na terenie swojej bazy, między innymi organizując konkursy karaoke. Często wychodzą też do miasta, gdzie przemieszczają się pieszo, taksówkami lub hulajnogami elektrycznymi. Niedawno wojskowa kapela zagrała w Rynku koncert bożonarodzeniowy, co Wellman określił jako wyraz wdzięczności Amerykanów za zapraszanie ich na różnorodne lokalne wydarzenia i otwartość na nich ze strony bolesławian.
Cały artykuł amerykańskiego reportera możecie przeczytać TUTAJ.
A Wy co sądzicie o obecności żołnierzy US Army w Bolesławcu? Zapraszamy do dyskusji.
~~polak obywatel napisał(a): nie są nam tutaj potrzebni. mają swój kraj niech tam wracają. w każdym kraju którym są miejsce mają wojny. my chcemy spokoju i nie potrzebujemy cudzego wojska mieć na utrzymaniu
~~Horus napisał(a): no ,no...odważna teza...
''..w każdym kraju którym są miejsce mają wojny...''
~~Horus napisał(a):Ktoś napisał: ~~polak obywatel napisał(a): nie są nam tutaj potrzebni. mają swój kraj niech tam wracają. w każdym kraju którym są miejsce mają wojny. my chcemy spokoju i nie potrzebujemy cudzego wojska mieć na utrzymaniu
Skoro tak to jaki xuj najechaliście Ukrainę ?
Falco111 napisał(a): a ja myślę że tylko psychopata zamiast zabiegać o to by cały świat namawiał Rosję do tego by na drodze dyplomacji zakończyć ten konflikt jedzie by żebrać o uzbrojenie by nadal toczyć wojnę gdzie giną nie tyle żołnierze co cywile ...
tak zresztą zawsze jest w każdym konflikcie czy wojnie...
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).